GRUDZIEŃ
Sosna zwyczajna (Pinus sylvestris)

Mochnaczka Niżna, Jakubik, Kotylnica, Huzary - 23 października 2022


Już dawno zamierzałam się wybrać do Mochnaczki Niżnej. Zaplanowałam tu sobie całkiem atrakcyjną trasę. Co prawda, przynajmniej w jednej trzeciej prowadzącą asfaltowymi drogami, ale za to pomiędzy widokowymi łąkami i pastwiskami.


Mochnaczka Niżna to dawna łemkowska wieś. Położona ciekawie, w dolinie pomiędzy Beskidem Sądeckim, a Beskidem Niskim. Została założona na prawie wołoskim już w XVI wieku. Należała do tzw. państwa muszyńskiego. Po wysiedlonych w ramach Akcji „Wisła” Łemkach pozostała dawna cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła, obecnie użytkowana jako kościół katolicki pw. Matki Bożej Częstochowskiej.

Zostawiam samochód pod sklepem spożywczym tuż za cerkwią. W jedną stronę wychodzi stamtąd czerwony szlak do Banicy, a naprzeciw niego wąska, asfaltowa droga, prowadząca do przysiółka Mochnaczki o nazwie Jakubik i dalej do Krynicy-Zdrój.

Planuję pójść do góry właśnie tą drogą, licząc na to, że nie będzie zbyt ruchliwa, dotrzeć nią do żółtego szlaku, dojść nim na Huzary (864 m n.p.m.) i zejść do Mochnaczki czerwonym. Zrobię w ten sposób pętlę.



Idę asfaltem w stronę Jakubika, dość szybko schodzę na rozległe pastwiska, bo chcę sobie zrobić trochę widokowych zdjęć. W większości są puste, a ogrodzenia nie są podłączone do prądu, więc trochę plątam się po nich, idąc jednocześnie do góry.


Kiedy pojawiają się pierwsze zabudowania Jakubika, wchodzę z powrotem na drogę i docieram nią do żółtego szlaku. Powinnam teraz skręcić do góry i wejść w las, ale idę w przeciwnym kierunku, też żółtym szlakiem, prowadzącym na Jaworzynkę i Drabiakówkę. Wypatrzyłam sobie bowiem na mapie, że na widokowej polanie, na którą prowadzi ścieżka, jest szczyt o nazwie Kotylnica (766 m n.p.m.). Nie znalazłam w Internecie niczego o tym szczyciku, tak jakby go nie było, więc jeszcze bardziej mnie zaintrygował i postanawiam tam pójść.



Żółty szlak schodzi po chwili z asfaltu i wchodzi na łąkę, a potem do lasu. Tu skręca w prawo, a ja idę w lewo i po krótkim spacerze lasem wychodzę na rozległą łąkę, wznoszącą się łagodnie do góry. Na jej końcu powinien być „mój” szczyt. Jest tu tak pięknie, że bardzo się cieszę, że tutaj przyszłam. Po dojściu do końca łąki sprawdzam mapę i GPS - okazuje się, że jestem dokładnie na szczycie Kotylnicy.


Schodzę do żółtego szlaku wzdłuż ogrodzenia położonego na zboczu Kotylnicy hotelu „Cztery pory roku”. Docieram nim z powrotem do miejsca, gdzie powinnam rozpocząć marsz w stronę Huzarów.



Teraz już będę szłam lasem, co niezbyt mi się podoba, bo przeważają tu jodły, więc złota jesień jest praktycznie niewidoczna. Ale wiem, że czeka mnie jeszcze spacer pięknymi łąkami nad Mochnaczką, więc nie marudzę. Szlak początkowo jest bardzo stromy – prowadzi wąziutką ścieżką. Po nocnych opadach jest tu bardzo ślisko, więc muszę bardzo uważać, żeby się nie przewrócić. Potem na szczęście ścieżka robi się szersza, a szlak łagodnieje.


A potem to, na co czekam. Czyli znowu spacer rozległymi, widokowymi łąkami. Szlak schodzi do wsi. Niestety trochę dalej, niż stoi mój samochód. Muszę przejść asfaltem jakieś pół kilometra. Ale nie żałuję, bo wieś jest ładna i są widoki na łąki po obu stronach drogi.



A na dodatek zauważam tuż przy drodze ciekawostkę botaniczną. Mówi się „gruszki na wierzbie”, czyli, że coś jest niemożliwe do realizacji. Ale ja widziałam już różne drzewa rosnące na ogłowionym i podpróchniałym wierzchołku wierzby. Tym razem na szczycie wyrasta spora jarzębina, która pięknie owocuje. To niesamowity widok. Myślę, że grusza w korzystnych warunkach też mogłaby wyrosnąć, no i może nawet zaowocować. Gdybym miała taką nadpróchniałą wierzbę przy domu, to bym chyba spróbowała ;)



Beskid Sądecki Pasmo Jaworzyny Krynickiej Mochnaczka Niżna Huzary Jakubik Kotylnica
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.