Koziarz z Brzyny - 15 października 2022
Połowa października to najpiękniejsze dni złotej polskiej
jesieni. Wtedy w górach jest bajkowo. Oczywiście, kiedy jest słonecznie. Ten
weekend na szczęście zapowiadał się piękny. Postanowiłam go dobrze wykorzystać.
W sobotę wybrałam się do Brzyny. Wypatrzyłam tam na mapie
ścieżkę rowerową, prowadzącą w większości rozległymi łąkami. Nie miałam do
końca pomysłu, jak wrócę, ale rozochocona swoimi sukcesami z ubiegłego
tygodnia, uznałam, że na pewno uda mi się tam zrobić jakąś pętlę i dojść z powrotem do samochodu.
W Jazowsku przejechałam na drugą stronę Dunajca i skręciłam na Brzynę. Dojechałam do końca wsi i zostawiłam samochód w okolicach przystanku autobusowego. Wychodzą stamtąd trzy drogi. Jedna asfaltowa, wąska, prowadząca m. in. do przysiółków Połomia, Bystry Wierch i Jaworzynka. Można nią też dotrzeć na Cebulówkę (741 m n.p.m.). Druga to szeroka droga leśna, bita, a chwilami betonowa – można nią dojechać prawie aż pod Koziarz (942 m n.p.m.). I wreszcie trzecia, którą według mojej mapy w telefonie prowadzi ścieżka rowerowa. Nią właśnie zamierzam się przespacerować.
Chwila
spaceru lasem, a potem już polany: Księdza, Spólna, Lipówki. Jest pięknie! A jakie widoki! I kwitnie jeszcze sporo roślin.
Patrząc na mapę, postanawiam zejść ze szlaku rowerowego,
prowadzącego aż na przełęcz Przysłup i lokalnymi drogami dotrzeć na Koziarz. A potem zejść żółtym szlakiem do
przysiółka Połomia, a stamtąd wspomnianą wyżej drogą do Brzyny, skąd wyszłam.
Dopiero pod Koziarzem spotykam pierwszych turystów. Pod samą
wieżą spora grupa Słowaków robi sobie ognisko. Wchodzę oczywiście na górę,
podziwiam wspaniałe widoki, chociaż niestety Tatry nie są dzisiaj widoczne.
Pierwszy raz jestem tutaj o tej porze roku. Jest tu jak zwykle pięknie, ale
inaczej. Cieszę się, że tu dotarłam.
Schodzę żółtym szlakiem, którym można dojść do Łącka. Na początku prowadzi przez bukowy las, ale
później idzie głównie widokowymi łąkami i polanami. Szkoda, że słońce trochę
schowało mi się za chmurami, ale i tak jest pięknie.
Kawałek za Okrąglicą Północną (767 m n.p.m.) szlak skręca w lewo, a ja idę dalej drogą, docierając do przysiółka Połomia i krętą, stromą
asfaltową drogą schodzę do pozostawionego na dole samochodu.
Jestem z siebie znowu bardzo dumna. Zrobiłam pętlę.
Przeszłam dwanaście kilometrów. Ostatnio to ulubiona dla mnie odległość.
Człowiek się solidnie przejdzie, ale nie zmęczy i wraca rześki do domu. Przyniosłam
do domu sporo młodych rydzów (usmażone na maśle, z zieloną sałatą i koperkiem, smakowały
wyśmienicie) i wspaniałego prawdziwka. Ale przede wszystkim nasyciłam oczy złocistymi kolorami jesieni – od cytrynowej żółci przez pomarańcz, czerwień aż do rudego
brązu.
Było wspaniale!
Beskid Sądecki Koziarz Pasmo Radziejowej Brzyna