Okazuje się, że czasami nawet z okna w środku miasta można poobserwować przyrodę. Wyjrzałam niechcący na balkon i zauważyłam sójkę siedzącą na pobliskiej młodej jodle. Postanowiłam spróbować zrobić jej jakieś zdjęcie. Może się uda.
Jakież było moje zdziwienie, jak po chwili dołączyła do niej druga. Na dodatek zaczęła karmić tę pierwszą. Pomyślałam sobie, że to najprawdopodobniej jakaś forma zalotów. Samiec karmi samicę, chcąc zyskać jej względy.
Sprawdziłam, i tak rzeczywiście jest. Sójki są monogamiczne. W marcu i kwietniu osobniki, które nie mają jeszcze pary, czyli najczęściej dwuletnie, gromadzą się
razem, wybierając sobie partnera. Sparowane ptaki też odbywają gody. Właśnie
jednym z ich elementów jest karmienie samicy. Czasami samica przynosi jedzenie samcowi
i wtedy ptaki przekazują sobie jedzenie z dziobów jeden drugiemu – taki sójkowy
rytuał, wzmacniający więź pomiędzy partnerami.
Ja obserwowałam zdaje się samicę, i to strasznie leniwą. Rozsiadła się bowiem
na gałęzi i przez kilka godzin właściwie się nie ruszała, czekając na partnera. Ten
pojawiał się co 10-15 minut, karmił ją i odlatywał. A ona znowu czekała.
Raczej nie nadawałabym się na ornitologa. Po godzinie obserwacji miałam już dość!
A o sójce zwyczajnej już kiedyś napisałam: https://zielnik-karpacki.pl/sojka_zwyczajna_garrulus_glandarius