Beskid Sądecki - 13 maja 2018
Kolejna samotna wycieczka. Tym razem spacer ze Złotnego na Zadnie Góry, Halę Pisaną i powrót żółtym szlakiem przez rezerwat Barnowiec.
Pogoda na wycieczkę wymarzona. Piękne słońce, ciepło i przyjemny chłodny wietrzyk.
.jpg)
.jpg)
Po wyjściu na Zadnie Góry plątałam się po okolicznych polankach, potem poszłam niespiesznie w stronę Hali Pisanej i dalej.
.jpg)
.jpg)
W rezerwacie Barnowiec zeszłam ze szlaku, żeby sfotografować wychodnie skalne. I tam aparat odmówił mi posłuszeństwa. Nie dało się nacisnąć spustu migawki. Nagle usłyszałam, że z głębi rezerwatu ktoś idzie. Było to dziwne, ale skoro ja tu wlazłam, to ktoś inny też przecież mógł. Nagle zza skały wyszła ogromna łania. 4 metry ode mnie. Spojrzała na mnie, schyliła głowę i zaczęła spokojnie skubać jakieś roślinki. Zrobiła kilka kroków w moją stronę. Miała do mnie już tylko 3 metry. Znowu spojrzała i dalej skubała trawę. A ja stałam jak słup soli, z zepsutym aparatem i patrzyłam. W końcu odeszła kilka kroków, odwróciła głowę i spojrzała na mnie, jakby chciała powiedzieć: Ile w końcu można pozować!
Podejrzewam jednak, że ponieważ byłam w czerwonej koszulce i się nie ruszałam, to uznała mnie za jeszcze jedną tablicę z napisem „Rezerwat Barnowiec”.
Potem okazało się, że aparat się nie zepsuł, tylko karta pamięci się zapełniła. A mogłam zrobić takie świetne zdjęcie!
Pogoda na wycieczkę wymarzona. Piękne słońce, ciepło i przyjemny chłodny wietrzyk.
.jpg)
.jpg)
Po wyjściu na Zadnie Góry plątałam się po okolicznych polankach, potem poszłam niespiesznie w stronę Hali Pisanej i dalej.
.jpg)
.jpg)
W rezerwacie Barnowiec zeszłam ze szlaku, żeby sfotografować wychodnie skalne. I tam aparat odmówił mi posłuszeństwa. Nie dało się nacisnąć spustu migawki. Nagle usłyszałam, że z głębi rezerwatu ktoś idzie. Było to dziwne, ale skoro ja tu wlazłam, to ktoś inny też przecież mógł. Nagle zza skały wyszła ogromna łania. 4 metry ode mnie. Spojrzała na mnie, schyliła głowę i zaczęła spokojnie skubać jakieś roślinki. Zrobiła kilka kroków w moją stronę. Miała do mnie już tylko 3 metry. Znowu spojrzała i dalej skubała trawę. A ja stałam jak słup soli, z zepsutym aparatem i patrzyłam. W końcu odeszła kilka kroków, odwróciła głowę i spojrzała na mnie, jakby chciała powiedzieć: Ile w końcu można pozować!
Podejrzewam jednak, że ponieważ byłam w czerwonej koszulce i się nie ruszałam, to uznała mnie za jeszcze jedną tablicę z napisem „Rezerwat Barnowiec”.
Potem okazało się, że aparat się nie zepsuł, tylko karta pamięci się zapełniła. A mogłam zrobić takie świetne zdjęcie!
Beskid Sądecki Hala Pisana Pasmo Jaworzyny Krynickiej Zadnie Góry