GRUDZIEŃ
Sosna zwyczajna (Pinus sylvestris)

Pogórze Rożnowskie - 28 lutego 2021


Dla odmiany, krótka, krajoznawcza wycieczka na Pogórze Rożnowskie. Na blogu podróżniczym „My na szlaku” była opisana ścieżka przyrodnicza przez Jar Granicznika. Zaciekawiło mnie to miejsce, i postanowiłam, że wybiorę się tam na przedwiośniu, bo wtedy wolę plątać się po pogórzach i szukać nadchodzącej wiosny.

Postanowiłam pojechać do Czchowa. Byłam tam już bardzo dawno, więc pora na małe przypomnienie. Przy okazji wdrapię się na zamkowe wzgórze, na którym ostatnio zrekonstruowano sporą część dawnego zamku. No i pojadę poszukać Jaru Granicznika, który mnie tak zaciekawił.

Dawno nie jechałam drogą w stronę  Brzeska (no bo w góry tamtędy się nie jeździ, a innych potrzeb nie miałam), więc mogłam się przyjrzeć, co się zmieniło. M.in. jechałam po raz pierwszy wyremontowanym wreszcie fragmentem drogi, która serpentynami wspina się na Just. I obejrzałam sobie postępy przy budowie nowego mostu na Dunajcu w Tęgoborzy.

W Czchowie planowałam najpierw przespacerować się po rynku i zajrzeć do zabytkowego kościoła, ale że akurat rozpoczęła się msza, zmieniłam nieco mój plan i poszłam najpierw na zamkowe wzgórze.



W II poł XIII wieku powstała tam wieża obronna, rozbudowana na przełomie XIV i XV wieku. Fortyfikacja miała na celu kontrolowanie przebiegającego tędy szlaku handlowego z Węgier. Była tu komora celna. W poł. XVII wieku zamek opustoszał i zaczął powoli popadać w ruinę. W II poł. XVIII wieku zamkowa wieża była używana jako więzienie. Zostało one zlikwidowane po I rozbiorze.

Odkąd pamiętam, w Czchowie nad drogą górowała zrujnowana wieża, wystająca znad otaczających ją drzew. Niedawno, po przeprowadzonych na zamkowych wzgórzu gruntownych pracach archeologicznych, z inicjatywy władz Czchowa została podjęta decyzja o częściowej rekonstrukcji zamku. Zresztą, nie tylko. Żeby dodatkowo urozmaicić zwiedzanie, wokół zamku i na jego murach odtworzono około dziesięciu machin średniowiecznych, służących do zdobywania twierdz lub ich obrony. Tego nie widziałam do tej pory jeszcze nigdzie, a to świetny pomysł. Sporo zgromadzono także różnych działek i armat, zwłaszcza z drugiej wojny światowej, bo na zboczu zamkowego wzgórza znajduje się niemiecki bunkier z tamtego okresu.

W lesie nad zamkiem zrobiono ładne alejki  - taki park dla mieszkańców i turystów. Jest też miejsce, gdzie można zrobić sporą, plenerową imprezę. A pod zamkiem jest duży, wygodny parking, przy którym jest siłownia „pod chmurką” i spory plac zabaw dla najmłodszych.

A wszędzie, na co zwróciłam uwagę, nie ma w ogóle śmieci, co jest u nas jeszcze rzadkością.

Zostawiłam samochód pod cmentarzem, bo nie wiedziałam o istnieniu tego drugiego parkingu. Schodzę na niego, a potem idę stamtąd do centrum miasteczka.

Msza się akurat skończyła, więc idę szybko do kościoła, żeby zajrzeć do wnętrza.

Kościół pw. wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny powstał w XIV wieku, na miejscu starszej, XII-wiecznej budowli. Jest jednym z najstarszych i najlepiej zachowanych kościołów w Małopolsce. Był wielokrotnie przebudowywany. Najstarszą częścią jest prezbiterium, w którym zachowała się unikatowa, XIV-wieczna polichromia.

Potem idę na spacer po rynku. Czchów to bardzo stara miejscowość. Pierwsze wzmianki o nim pojawiają się już w wieku XIII. W XIV wieku właścicielką  była Królowa Jadwiga – wdowa po Władysławie Łokietku. Po jej śmierci odziedziczył Czchów syn, król Kazimierz Wielki. Miasto wtedy zmieniło lokację na prawo magdeburskie i zostało wtedy otoczone murem obronnym. Nie wiadomo, kiedy uzyskało prawa miejskie, ale w dokumencie lokacyjnym jest ponoć mowa o tym, że Czchów ma prawa miejskie już od dawna. Wraz z upadkiem zamku podupadło też miasto. W latach międzywojennych Czchów utracił prawa miejskie. Odzyskał je dopiero w 2000 roku. Obecnie jest tu bardzo ładnie i czysto. Duży, zadbany rynek, otoczony niskimi domami. Część z nich ma ładne podcienia. Warto tu zajrzeć, nie tylko z uwagi na zabytkowy kościół.



Wracam w stronę Nowego Sącza i w Wytrzyszce na wysokości zamku Tropsztyn skręcam w prawo. Jadę do końca zabudowań, znajduję miejsce na samochód, choć nie jest to łatwe, bo pobocza toną w błocie i boję się na nie wjechać, obawiając się, że już stamtąd nie wyjadę. Potem wracam do ostatniego domu, znajduję mostek, przechodzę na drugą stronę potoku, idę zgodnie z instrukcją w prawo, docierając w ten sposób do skrętu na Jar Granicznika. To wąski, częściowo skalny, urokliwy wąwóz, którego dnem płynie potok Granicznik. Jest tam rzeczywiście bardzo ładnie. Dochodzę do punktu, w którym szlak odchodzi od potoku i zaczyna się wspinać ostro do góry, i wracam. Trzeba w kilku miejscach przechodzić na drugą stronę potoku, ale nawet teraz, kiedy topnieje śnieg, nie stanowi to zbytniej trudności. Zwłaszcza dla mnie, bo mam ze sobą kije trekkingowe.


W drodze powrotnej zatrzymuję się jeszcze przy zamku Tropsztyn i schodzę na mały spacer nad Jezioro Czchowskie.

Zamek ma ciekawą historię. Od samego początku był zamkiem prywatnym. W XII wieku była tu drewniana warownia. W XIV murowany zamek. Nie do końca jest znana historia jego powstania, ani przeznaczenie. Niektórzy uważają, że jego właściciele dokonywali z zamku zbójeckich napadów na podróżujących tędy kupców. W XVI wieku został zdobyty i zniszczony, żeby uniemożliwić ten niecny proceder. Od tej pory była to ruina. W 1995 roku jego nowy właściciel rozpoczął odbudowę zamku. Od kilku lat jest w miesiącach letnich udostępniony do zwiedzania. Wiąże się z nim też ciekawa legenda o skarbie Inków, ponoć tu ukrytym. Planuję wybrać się tu latem, żeby go obejrzeć, to wtedy dokładniej go opiszę, legendę też.



Pogórze Rożnowskie Czchów
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.