Pogórze Ondawskie i podnóże Gór Slańskich - 15 sierpnia 2019
Wreszcie Marta z Krzyśkiem mają trochę czasu. Planujemy oczywiście natychmiast wspólną wycieczkę. Wahamy się pomiędzy odłożoną wycieczką na Spisz, a wycieczką w okolice Bardejowa. Decydujemy się na Pogórze Ondawskie.
Jedziemy w stronę Bardejowa przez Muszynkę. Okazuje się, że tamtędy jest bardzo blisko. A ja zawsze jeździłam przez Konieczną, a podobno jest zdecydowanie dalej.
Zbaczamy z drogi na Bardejów, bo nie mamy w planie jego zwiedzania. Byliśmy tam już kilka razy, a dzisiaj nie wystarczy nam czasu. Może innym razem, bo jest tam wspaniała starówka, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Najpierw jedziemy do miejscowości Krivé. Znajduje się tam ciekawa cerkiew z początku XIX w. W środku jest unikatowy ikonostas z XVI w. Szkoda, że nie możemy go zobaczyć.
Jedziemy w stronę Bardejowa przez Muszynkę. Okazuje się, że tamtędy jest bardzo blisko. A ja zawsze jeździłam przez Konieczną, a podobno jest zdecydowanie dalej.
Zbaczamy z drogi na Bardejów, bo nie mamy w planie jego zwiedzania. Byliśmy tam już kilka razy, a dzisiaj nie wystarczy nam czasu. Może innym razem, bo jest tam wspaniała starówka, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Najpierw jedziemy do miejscowości Krivé. Znajduje się tam ciekawa cerkiew z początku XIX w. W środku jest unikatowy ikonostas z XVI w. Szkoda, że nie możemy go zobaczyć.
Potem udajemy się do wsi o nazwie Hervartov. Znajduje się tu drewniany kościół pod wezwaniem św. Franciszka z 1500 roku. Ma piękną polichromię i jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na miejscu okazuje się, że w tej malutkiej miejscowości jest sporo zabytkowych domów i wspaniale zachowanych drewnianych spichlerzy.
Mimo, że jest rano, to przyjeżdżają kolejni turyści. Jest nas około dziesięciu osób. Wszyscy krążymy wokół pięknego kościółka, mając ogromną ochotę zobaczyć go w środku. W końcu jeden ze Słowaków decyduje się zadzwonić do osoby, która ma klucze. Pan szybko przychodzi i wpuszcza nas do środka. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Można nawet wejść na chór i zobaczyć wnętrze z góry.
Następna na naszej trasie jest cerkiew greckokatolicka z XVIII w., w miejscowości Tročany, zbudowana na miejscu starszej, z przełomu XV i XVI wieku.
Stamtąd jedziemy już do miasteczka Kapušany, gdzie mamy do obejrzenia ruiny średniowiecznego zamczyska. Niestety, droga prowadząca do zamku jest akurat w remoncie i mamy trudności z dojazdem, ale jakoś w końcu nam się to udaje.
Kapušiansky hrad powstał w miejscu dawnego drewnianego słowiańskiego grodu obronnego już podobno w XIII w. Miał chronić i kontrolować szlak prowadzący do Preszowa.
Przez jakiś czas jego właścicielem był Matúš Čák Trenčiansky, nazywany Panem Wagu i Tatr – słynny węgierski możnowładca, żyjący za panowanie króla Andrzeja III Arpada. Za stłumienie antykrólewskiego buntu otrzymał liczne przywileje. Został palatynem i rządził suwerennie zachodnią częścią dzisiejszej Słowacji. W pewnym okresie miał pod kontrolą 50 zamków, więc nic dziwnego, że prawie każdy zamek, który oglądamy na Słowacji, ma z nim związek.
W XVI wieku zamek został rozbudowany i dodatkowo ufortyfikowany – miał chronić przed tureckimi najazdami. W XVIII wieku został splądrowany i spalony przez wojska Franciszka Rakoczego. I od tej pory popadał w coraz większą ruinę.
Obecnie trwa moda na odbudowę starych zamków, także na Słowacji. Również Kapušiansky hrad jest poddawany pracom konserwatorskim i renowacyjnym. Dla turystów udostępniona została wieża, z której widać całą okolicę (widok nie dorównuje jednak temu z pobliskiego Šarišskiego hradu).
Liczyłam, że ma murach tego zamku będzie rósł chaber nadreński, bo była akurat pora jego kwitnienia. I nie zawiodłam się.
Krzysiek wypatrzył z góry ścieżkę wokół zamku i zaproponował, żebyśmy się nią przespacerowali. Okazało się, że był to świetny pomysł – wzdłuż ścieżki rośnie mnóstwo ciekawych kserotermicznych roślin, m.in ożota zwyczajna i dzwonek boloński – w sumie znajduję 7 nowych dla mnie gatunków. Schodzimy w dół skalistą ścieżką (tabliczka informuje, że na własną odpowiedzialność). Zbocze jest porośnięte ciepłolubną roślinnością i na pewno będę kiedyś chciała tu wrócić.
Jestem taka szczęśliwa, że prawie fruwam. Zauważam jeszcze pazia żeglarza, bardzo rzadkiego u nas motyla. Jest trochę „posunięty zębem czasu”, ale i tak to cenne znalezisko. To mój trzeci paź żeglarz, jakiego widziałam.
Humor mi się nieco psuje, jak się okazuje, że przy wyjeździe muszę skręcić w lewo na ruchliwej czteropasmówce. Sama bym tego nie dokonała, ale przy wspólnej pomocy Krzyśka i Marty jakoś mi się to udaje.
Teraz jedziemy do słynnego słowackiego uzdrowiska Bardejovské Kúpele. Są tutaj baseny termalne i wody o bogatym składzie mineralnym. Odwiedziła go słynna cesarzowa Elżbieta – Sissi, a leczył się tu car Mikołaj I.
My uzdrowisko już widzieliśmy, ale interesuje nas znajdujący się tu skansen, ponoć najstarszy na Słowacji. Jest w nim tylko 30 obiektów, ale wśród nich dwie cerkwie - greckokatolicka pw. Opieki Bogurodzicy z Mikulasowej (niedaleko Niżnej Polianki), a także druga, pw. św. Mikołaja, przeniesiona tu ze Zboja w Górach Bukowskich.
Mamy tam także zaplanowane przejście 4,5-kilometrowej leśnej ścieżki edukacyjnej „Čierna mláka”, która wychodzi i wraca do uzdrowiska. Jest ciekawa i urozmaicona, przygotowano na niej sporo atrakcji dla dzieci, a na 10-tym przystanku jest platforma widokowa, z której można zobaczyć ruiny Hradu Zborov. Dla mnie największą atrakcją są rosnące tu kanie – moje ulubione grzyby – a ponieważ jest ich mnóstwo, to wracam do domu z pełną siatką.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze tylko na chwilkę przy cerkwi w Muszynce.
To była piękna i ciekawa wycieczka, zwłaszcza, że pogoda nam dopisała.
skanseny cerkwie Pogórze Ondawskie Bardejów-Zdrój Hervartov