GRUDZIEŃ
Sosna zwyczajna (Pinus sylvestris)

Beskid Niski - 27 czerwca 2021


Od  jakiegoś już czasu chciało nam się pojechać do Ciechani.

To nieistniejąca już dzisiaj łemkowska wieś w Beskidzie Niskim. Położona w jednej z piękniejszych dolin tego pasma, niestety z powodu swojego położenia w granicach Magurskiego Parku Narodowego, niedostępna od 2005 roku dla turystów. Wcześniej prowadził tamtędy niebieski szlak PTTK im. Kazimierza Pułaskiego. Został on usunięty z doliny i połączony na tym odcinku z czerwonym szlakiem granicznym. Na szczęście, po ponad dziesięcioletniej przerwie, Ciechania została udostępniona turystom. Niestety, tylko w sezonie turystycznym i tylko weekendy, oraz z przewodnikiem z MPN, po uiszczeniu opłaty (lepiej się zapisać wcześniej, telefonicznie, bo ilość osób, które mogą wziąść udział w takiej wycieczce, jest ograniczona). Ale ponieważ to jedyna legalna możliwość, a my staramy się przestrzegać przepisów, to postanowiliśmy z tej oferty skorzystać.

Marta zadzwoniła do MPN w piątek i nas zapisała. Mieliśmy się stawić w Hucie Polańskiej obok gospodarstwa agroturystycznego „Hajstra” o godzinie dziewiątej.


Spacer trwa około 4 godzin, w zależności od tempa grupy. Przewodnik, leśniczy z MPN, był bardzo sympatyczny i kompetentny. Bardzo ciekawie opowiadał i umiał odpowiedzieć właściwie na każde, zadawane przez nas pytanie. Było nas tylko ośmioro, więc była to bardzo przyjemna i kameralna przechadzka.


Ciechania jako wieś istniała już w XVI wieku. Lokowana została na prawie wołoskim na terenach należących do Mikołaja Stadnickiego ze Żmigrodu. Nie jest wiadomo, kiedy została tu zbudowana pierwsza cerkiew, ale istniała już na pewno w II poł. XVIII wieku, bo widnieje na austriackiej mapie wojskowej z tamtego okresu. W 1790 roku zbudowano nową. Korzystali z niej mieszkańcy pobliskiej wsi Żydowskie, a także, po powstaniu Huty Polańskiej, katolicy, bo najbliższy kościół mieli w Żmigrodzie. Stosunki między mieszkańcami pogorszyły się znacznie, kiedy w latach 30. ubiegłego wieku część grekokatolików przeszła na prawosławie. No i dodatkowo po napadzie rabunkowym na greckokatolicką plebanię w 1929 roku, w wyniku którego został zamordowany proboszcz tej parafii wraz ze swoją córką.



Wieś nie miała szczęścia do wojen – najpierw spalona podczas I wojny światowej, potem ponownie ucierpiała podczas II wojny światowej, najpierw we wrześniu 1939 roku, kiedy te tereny postanowili zająć Słowacy, a później w 1944 roku, kiedy przechodził tędy front i pomiędzy Hutą Polańską a Ciechanią toczyły się zażarte walki pomiędzy Armią Czerwoną a Niemcami. Wieś przestała wtedy właściwie istnieć. Także greckokatolicka cerkiew i prawosławna czasownia. Mieszkańcy dali się skusić na wyjazd do ZSRR na Ukrainę w ramach umowy międzyrządowej między PKWN a rządem USRR.


Wieś całkowicie opustoszała. Później tereny te podlegały PGR-owi w Ożennej, a następnie „Iglopolowi”, po którego upadku w latach 90. ubiegłego wieku znowu nic tu się nie działo. W 1995 roku tereny należące dawniej do wsi Ciechania przejął MPN i prowadzi tu ochronę czynną – koszone są m.in. łąki.


W Ciechani pozostały nieliczne ślady po dawnych mieszkańcach – przydrożny krzyż (od strony Żydowskiego), cerkwisko i dwa cmentarze, dolny i górny. Na dolnym pochowany jest zamordowany ksiądz prawosławny i jego córka (o których było wspomniane powyżej). Niestety, pracownicy MPN mają duży problem. W piwnicy grobowej zamieszkał borsuk z rodziną i całe to towarzystwo prowadzi "wykopy" na cmentarzu. W żaden sposób nie daje się stamtąd przegonić.


Pan leśniczy po doprowadzeniu nas pod wspomniany powyżej krzyż, gdzie kończy się trasa wycieczki, składa nam propozycję nie do odrzucenia – możemy z nim wrócić z powrotem do Huty Polańskiej tą samą drogą, albo sami łąkami dojść do czerwonego granicznego szlaku i nim wrócić, robiąc w ten sposób kółko. Oczywiście korzystamy z tej możliwości, bo jest jedyna w swoim rodzaju i możemy nie mieć już nigdy możliwości powtórzenia tej trasy.


Dochodzimy do chatki należącej do MPN i żegnamy się z naszym sympatycznym przewodnikiem. Część grupy wraca z nim, a my, najpierw ścieżką, a potem przez łąki, docieramy najpierw na Przełęcz Tepajec, a później idziemy czerwonym szlakiem do Przełęczy Mazgalica. Stamtąd schodzimy żółtym szlakiem do Huty Polańskiej.

To była bardzo przyjemna wycieczka. A w Ciechani jest naprawdę pięknie! Warto było tu przyjechać!



Beskid Niski Huta Polańska Ciechania
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.