Pieniny - 6 lutego 2022
Weekend miał być brzydki. Sobotę spędziłam w domu, bo
rzeczywiście było paskudnie – pochmurnie, wietrznie i padał deszcz na zmianę ze śniegiem. Na niedzielę
była zapowiadana nieco lepsza pogoda, ale słońca miało nie być. Decyzję, czy
się gdzieś wybiorę, zostawiłam więc na niedzielny poranek.
Obejrzałam rano widoki z kilku kamer internetowych i znalazłam pomysł na krótką wycieczkę. W Szczawnicy było co prawda pochmurnie, ale za to świeżutka okiść na każdej gałązce. Postanowiłam pojechać do Krościenka i wejść stamtąd na Trzy Korony, zwłaszcza, że tutaj miało nie być wiatru.
Krościenko przywitało mnie bajkową atmosferą. Wszystko
tonęło w delikatnym, świeżym puchu. A na dodatek pojawiło się słońce i z małymi
przerwami towarzyszyło mi przez całą wędrówkę.
Jak zwykle, zostawiłam samochód pod budynkiem PPN. A szkoda,
bo powinnam sobie najpierw zrobić spacer po Krościenku i nad Dunajcem, tak było
tu rano pięknie.
Chociaż idąc do góry też mogłam podziwiać tę delikatną okiść.
Ale im wyżej, tym było jej mniej. Tu drzewa były pokryte zdecydowanie grubszą
warstwą śniegu.
Szlak był mocno przetarty, więc szło się bardzo dobrze.
Dopiero powyżej Przełęczy Szopka było trochę zasp, ale kilka osób przeszło
tamtędy przede mną, więc pokonanie ich nie stanowiło żadnego problemu.
Spotkałam po drodze sympatyczną parę z Gorlic, którą poznałam pod Lubaniem. Podobnie jak poprzednio, wdaliśmy się w bardzo miłą pogawędkę. Szkoda, że nie wymieniliśmy się numerami telefonów, bo
moglibyśmy się gdzieś wspólnie wybrać. No, ale góry są małe, może się jeszcze
spotkamy.
Udało mi się, bo kiedy doszłam do szczytu, to znowu pokazało
się słońce. Cały czas było praktycznie bezwietrznie, tylko troszeczkę wiało na
platformie widokowej. No, ale tam z reguły wieje, zwykle o wiele mocniej niż
dzisiaj.
Po dwunastej słońce schowało się na dobre, a kiedy dotarłam z powrotem do Krościenka, było tam szaro i brzydko. Nie zostało ani śladu z porannego
piękna!
Znowu dobrze wybrałam miejsce i wykorzystałam najładniejszą
część dnia! Już o czternastej byłam w Nowym Sączu. Tu wiało i było
nieprzyjemnie zimno. A ja miałam taką piękną wycieczkę!
Trzy Korony Pieniny