Pieniny - 13 stycznia 2024
Minęło już prawie dwa tygodnie nowego roku, a z powodu kiepskiej pogody przesiedziałam je w domu. Ten weekend też niestety
zapowiada się nieciekawie. Ale mimo to muszę się gdzieś wybrać. Umawiamy się z Markiem na sobotę, bo ma być wtedy nieco lepsza pogoda. Pochmurnie, ale bez
opadów.
Nie mamy do końca pomysłu, gdzie się wybrać. Jedziemy więc w stronę Krościenka, bo prognozy pogody są dla tamtych terenów najlepsze. Po drodze
zerkam na Koziarz – gdyby była na szczycie szadź, to wywlekłabym tam Marka, bo nigdy nie
był na Koziarzu zimą. Ale szadzi nie ma, więc jedziemy dalej. Mamy jeszcze do wyboru
Trzy Korony albo Lubań. Marek wybiera Pieniny.
Idziemy tradycyjnie, świetnie nam znanym, żółtym szlakiem na
Przełęcz Szopka. Jest trochę śniegu, ale Tatr niestety nie widać, a szkoda, bo
z tej przełęczy jest na nie piękny widok.
Pod szczytem pojawia się nieco szadzi, ale moich standardów to
raczej nie spełnia. Cóż, ostatecznie wiedzieliśmy, że tak dzisiaj będzie. Ale
cieszymy się, że zdecydowaliśmy się gdzieś wybrać, bo chodzenie po górach jest
dla nas tak niezbędne, jak dla innych oddychanie. Poza tym Pieniny są piękne,
nie wieje, chociaż miało, no i trochę śniegu i okiści na drzewach jest…
Z platformy widokowej, jak można się było spodziewać, też nie
widać dzisiaj Tatr i Babiej Góry, ale ponieważ jest stąd jeden z piękniejszych
widoków w Polsce, to i tak jest na co popatrzeć.
Po zejściu ze szczytu robimy sobie przerwę na drugie
śniadanie, nakładamy na buty raczki, bo jednak pod tym ostatnio spadłym
śniegiem jest sporo lodu, a zejście jest zawsze niebezpieczniejsze niż wejście,
i wyruszamy w drogę powrotną.
Idziemy przez Zamkową Górę, bo po pierwsze, zrobimy w ten
sposób chociaż częściową pętlę, a po drugie, jak ostatni raz tam byłam, w 2020
roku, to nie można tam było wejść, bo trwały jakieś prace. Warto zobaczyć, co
się zmieniło.
Zejście jest dość strome, ale jest sporo barierek, które są bardzo przydatne, zwłaszcza teraz, zimą.
Pod skałami Zamkowej Góry też pojawiały się nowe, metalowe
barierki, a ruiny zostały uporządkowane i wzmocnione.
Schodzimy na dół, a potem idziemy na polanę Wyrobek. Tam wchodzimy z powrotem na żółty szlak, schodzący do Krościenka.
Ponieważ jest jeszcze dość wcześnie, namawiam Marka na
zatrzymanie się na chwilę w Tylmanowej (to już Gorce), przy drewnianym kościele pw. św. Mikołaja
Biskupa. Świątynia została zbudowana na pocz. II poł. XVIII wieku, na miejscu poprzedniej,
powstałej w wieku XV. Nietypowa, bo nie ma wieży. Przy kościele murowana parawanowa dzwonnica. Szkoda,
że nie możemy zajrzeć do środka, bo jest tam sporo ciekawego wyposażenia z XVII i XVIII wieku.
Nas tak naprawdę nie
interesuje kościół, chociaż warto go zobaczyć. Chodzi o tutejszy dwór. Od kilku lat, odkąd się
dowiedziałam o jego istnieniu, mam ochotę go zobaczyć Nie jest stary,
bo został wybudowany w 1840 roku. Zbudował go ówczesny właściciel majątku w Tylmanowej, Wiktor Berski. Jest to duży, klasycystyczny budynek z gankiem o czterech kolumnach. Rodzina Berskich
zamieszkiwała tutaj do 1945 roku. Potem przejęło go państwo. Była tu szkoła
rolnicza, potem posterunek policji i magazyn spółdzielni rolniczej. Przez jakiś
czas działała nawet dyskoteka. Ostatnim właścicielem było przedsiębiorstwo „Mostostal Kraków”, od
którego gmina Ochotnica odkupiła go w 1998 roku.
Dość długo trwało, zanim znalazły się środki na jego remont. W końcu się to udało. Gmina pozyskała sporą sumę z polsko-słowackich funduszy unijnych w ramach projektu „W dolinie Dunajca - ochrona i odnowa zabytków pogranicza polsko-słowackiego". Tym razem dotacja dotyczy dworu w Tylmanowej i klasztoru w Czerwonym Klasztorze".
W międzyczasie odkryto oryginalne malowidła na ścianach
dworu, co opóźniło rozpoczęcie prac. No i jest zdaje się problem ze
znalezieniem wykonawcy – oferowana przez gminę kwota nie zadowala firm startujących w przetargu na remont tej budowli. W związku z tym dwór stoi i niszczeje. Mam
nadzieję, że uda się wreszcie go wyremontować. Włodarze gminy chcieliby, żeby
tam było muzeum i sale wystawowe. Zobaczymy.
Zaglądamy też na tutejszy cmentarz i odnajdujemy groby
właścicieli dworu – rodziny Berskich.
Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna Markowi, że zgodził się
tu zatrzymać. Kolejna pozycja na liście do zobaczenia została „odhaczona”.
Trzy Korony Gorce Pieniny Zamkowa Góra Tylmanowa