Pogórze Rożnowskie - 4 marca 2025
Myślałam, że tego nigdy nie powiem, ale zmęczona już jestem
nieco zimowymi widokami. Teraz trzeba poczekać, aż w góry zawita wiosna.
Tymczasem można poplątać się trochę po pogórzach karpackich, bo jest tam
jeszcze wiele szlaków i miejsc nam nieznanych.
Tradycyjnie co roku o tej porze wybieram się na spacer do
Siennej, sprawdzić, czy zakwitły już przebiśniegi.
Przy okazji odwiedzę cmentarz wojenny nr 354 z I wojny
światowej. Od kilku lat te cmentarze są w kręgu moich zainteresowań, ale od listopadowej
wycieczki w okolice Zakliczyna zainteresowałam się nimi na dobre, i postanowiłam odwiedzić wszystkie Zachodniogalicyjskie Cmentarze Wojenne
położone na terenie Karpat. Pewnie zajmie to kilka lat i nie do końca się
powiedzie, ale spróbować można…
Sienna istniała już w XV wieku i była wtedy przysiółkiem
Zbyszyc. Tutejsza parafia jest młoda, bo powstała dopiero w 1950 roku. Budowa
kościoła zakończyła się dwa lata później. Z daleka prezentuje się bardzo
dostojnie. Zresztą z bliska też, zwłaszcza od frontu.
W Siennej urodziła się i mieszkała przez wiele lat Irena
Styczyńska (1923-2007), zajmująca się historią Sądecczyzny. Była także przewodniczką
PTTK, za swoją działalność została uhonorowana tytułem „Honorowy Obywatel
Miasta Nowego Sącza”.
Cmentarz nr 354 w Siennej znajduje się w rogu cmentarza
parafialnego. Jest malutki, bo pochowanych jest tam tylko 3 żołnierzy armii
austriackiej, poległych w 1914 roku. Wyglądem jest zbliżony do tego, który
oglądaliśmy ostatnio w Krościenku. Ma ciekawą historię. Pierwotnie znajdował
się w Zbyszycach. Został tu przeniesiony w 1942 roku, kiedy to tamte tereny miały
zostać zalane przez powstające wtedy Jezioro Rożnowskie.
Po obejrzeniu kościoła i cmentarza idę do góry polami.
Wdrapuję się na nienazwane wzgórze. Odkryłam go kilka lat temu. Jechałam w stronę Rożnowa i zatrzymałam się na chwilę przy hotelu Heron, położonym tuż nad
jeziorem. Kiedy spojrzałam do tyłu, na górujący nade mną stromy stok,
zobaczyłam, że pokryty jest białymi kwiatami. W pierwszej chwili myślałam, że
to zawilce, ale okazało się to wielkim stanowiskiem śnieżyczek przebiśniegów. Od tamtej pory co roku witam tam przedwiośnie.
Od strony hotelu są tam poprowadzone ścieżki dla turystów.
Trawersują one to bardzo strome zbocze. Jest tam parking dla turystów i całkiem
ładne zaplecze, gdzie można spędzić czas.
Ścieżki wyprowadzają na punkt widokowy. Przy dobrej pogodzie
można stamtąd zobaczyć Tatry.
Ja docieram w to miejsce od drugiej strony. Robię sobie jeszcze krótki spacer polami, a potem schodzę na dół, żeby zobaczyć, czy zakwitły przebiśniegi. Trochę się martwię, czy już będą, bo ostatnio noce były mroźne, a niedawno sypał śnieg.
Ale jak zwykle są niezawodne. Zbocze jest bardzo strome, ale
jak co roku, muszę je sfotografować. Poza przebiśniegami, jest tu duże
stanowisko rzadkiej paproci, języcznika zwyczajnego.
Potem czeka mnie znowu strome podejście i powrót na szczyt. Wracam przez parking i miejsce odpoczynkowe dla turystów. A potem zejście przez ozłocone zachodzącym słońcem łąki do stojącego na
parkingu samochodu.
Wracam zadowolona do domu. Zaliczyłam kolejny cmentarz i powitałam przedwiośnie, tradycyjnie rozpoczynając botaniczny sezon. Zobaczymy, jakie ciekawe i nowe rośliny uda mi się w tym roku
odnaleźć na karpackich szlakach i bezdrożach.
Pogórze Rożnowskie Sienna cmentarze wojenne