KWIECIEŃ
Przylaszczka pospolita (Hepatica nobilis)

Beskid Niski - 8 grudnia 2024


Kiedy odkreślałam na liście kolejne odwiedzone przez mnie cmentarze wojenne, to zauważyłam, że kolejne trzy są w Szymbarku, a następnie też w pobliżu. Wymyśliłam taką objazdową wycieczkę – podobną do tej, którą odbyliśmy w okolice Zakliczyna. Starannie sobie zaplanowałam trasę, tak, żeby skręcać z głównej drogi w prawo.


W związku z tym pierwszy przystanek zrobiłam w Grybowie. Przy ulicy Turystycznej był zaznaczony na mapie cmentarz nr 129. Dotarłam tam bez problemu. Cmentarz, jak wszystkie te, które widzieliśmy tydzień temu z Markiem w okolicach Sękowej, oraz te, które zamierzałam odwiedzić dzisiaj, zaprojektował Hans Mayr, austriacki architekt, który pracował w Galicji w Wydziale ds. Grobów Wojskowych jako inżynier w randze porucznika. Ten cmentarz nie jest zbyt ciekawy, na dodatek mocno zapuszczony. Ale to kolejny, który mogę odhaczyć z listy. A nieco poniżej jest ładny widok na grybowską bazylikę.


Wracam na główną drogę. Przed Szymbarkiem skręcam na Ropę. Tu też mam do zobaczenia cmentarz, ale na razie jadę do Łosia. Zatrzymuję się tam przy cmentarzu komunalnym, bo cmentarz wojenny nr 71 znajduje się właśnie tam. Jest to wydzielona kwatera. Też nieciekawy i nieduży, ale za to w trakcie remontu. Wiosną będzie się przyzwoicie prezentować. Skoro tu już jestem, robię sobie spacer pod cerkiew i zagrodę maziarską.


Tutejsza cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny została zbudowana na pocz. XIX wieku. Przebudowana w I poł. wieku XX. W środku cenny ikonostas z przełomu XVIII i XIX wieku. Ogrodzona kamiennym murem. Koło cerkwi murowana dzwonnica. Na strychu gnieździ się podkowiec mały, dzięki czemu świątynia otrzymała ostatnio miedziane pokrycie dachu. Po wojnie używali jej katolicy, obecnie wróciła do grekokatolików.

Mieszkańcy Łosia zajmowali m.in. się maziarstwem, czyli wytwarzaniem mazi i smarów oraz handlem tymi towarami. Stworzono tu mały skansen – Zagrodę Maziarską. Jest on oddziałem Muzeum w Gorlicach. To zespół budynków, będący przykładem zabudowy drewnianej, typowej dla Łosia. Zabudowania wchodzące w skład zagrody pochodzą z końca XIX wieku. Znajduje się tu chyża (chałupa) i budynki gospodarcze: stodoła oraz spichlerz. Jest też bardzo ciekawa ekspozycja poświęcona maziarstwu i łyżkarstwu, którym także trudnili się tutejsi mieszkańcy. Oraz życiu codziennemu Łemków w Łosiu.


Po krótkim spacerze wsiadam w samochód i wracam do Ropy. Zatrzymuję się przy tutejszym dworze. Ropa została założona w wieku XIV. Była wtedy lokowana na prawie niemieckim. W XVI wieku, jak większość tutejszych wsi, była prawdopodobnie lokowana ponownie, tym razem na prawie wołoskim.

Dwór powstał w wieku XVI bądź XVII. W 1803 roku został gruntownie przebudowany przez ówczesnego właściciela, hrabiego Wilhelma Siemieńskiego, w stylu barokowo- klasycystycznym.


Jest to okazały murowany budynek. Środek jest parterowy, boczne jego fragmenty mają piętro. Jego front jest ozdobiony sześciokolumnowym portykiem z trójkątnym przyczółkiem. Nakryty jest wysokim, łamanym dachem. Przed podjazdem są jeszcze dwie klasycystyczne oficyny.

Po II wojnie światowej w dworze, który został upaństwowiony, mieściło się wiele różnych instytucji. W latach 80. XX wieku obiekt przejął Wojewódzki Ośrodek Kultury w Nowym Sączu. Rozpoczął się kosztowny remont, ale został wstrzymany w związku z roszczeniami dawnych właścicieli dworu. Przejęli go, ale nie mieli funduszy na dalszy remont, więc budynek popadał w coraz większą ruinę. Sytuacja poprawiła się na początku XXI wieku, kiedy to obiekt zmienił właściciela, który stworzył w nim centrum hotelowe i restaurację.

 




Otaczający dwór park został uporządkowany i zagospodarowany. Zdaje się, że część pieniędzy na ten cel pozyskano z funduszy europejskich w ramach programów Interreg Polska-Słowacja, mających zbliżać i zachęcać do współpracy mieszkańców pograniczy. Ten projekt, realizowany przez gminę Ropę i gminę Zborov na Słowacji, nosił nazwę „Karpackie Bramy: Między Ropą a Zborovem – ochrona i rozwój wspólnego dziedzictwa kulturowego na pograniczu polsko-słowackim”. Jego celem była restauracja zabytkowych obiektów na obszarze Gminy Ropa i Obec Zborov, w tym m.in.: budynku „Hyblówki” w Ropie, piwnic w zabytkowym dworze w Ropie oraz parku dworskiego, kościoła św. Zofii w Zborovie i baszty zamkowej na zamku Makowica w Zborovie. Akurat odwiedziliśmy tę miejscowość latem i widzieliśmy także tam efekty realizacji tego projektu.




Robię sobie spacer po parku – rzeczywiście sporo tu zrobiono. Podobają mi się zwłaszcza lampy. Kształtem przypominają kapliczkę, która została postawiona w Gorlicach w miejscu, gdzie zapłonęła pierwsza. uliczna lampa naftowa na świecie.



Naprzeciwko dworu znajduje się kościół katolicki pw. św. Michała Archanioła. Został ufundowany w drugiej poł. XIX wieku przez Petronelę i Wilhelma Siemieńskich. Początkowo był drewniany, później dobudowano do niego dwie murowane wieże, których zwieńczenia nawiązują do łemkowskiego budownictwa sakralnego. Jest pięknie wyremontowany.


Idę teraz na cmentarz parafialny, gdzie znajduje się cmentarz wojenny nr 72. Bardzo podobny do tego w Łosiu. Też w trakcie remontu. To małe cmentarze, w zasadzie kwatery na cmentarzach parafialnych, dlatego nie są zbyt ciekawe.

Teraz pora na Szymbark. Tam mam do zobaczenia trzy cmentarze i zaplanowałam sobie także mały spacer.


Zostawiam samochód przy tutejszym skansenie i schodzę na dół, pod dworem obronnym, na przygotowany tutaj ostatnio teren rekreacyjny. Jest stąd ładny widok na wspomniany wyżej kasztel.

Szymbark jest bardzo starą miejscowością. Już w XII wieku istniała tutaj osada. W XIV wieku był lokowany na prawie niemieckim. Wtedy to Kazimierz Wielki nadal rodzinie Gładyszów wielkie dobra ziemskie. Szymbark po lokacji nazywał się Schönberg (Piękna Góra) i stał się centrum dóbr, nazywanych Dominium Ropae. Gładyszowie uczynili z niego swoje gniazdo rodowe. W XVI wieku wybudowali tu renesansowy dwór obronny. Był zamieszkiwany do końca XVIII wieku, potem popadał powoli w ruinę, wykorzystywany jedynie do celów gospodarczych.


Po II wojnie światowej dwór został przejęty przez państwo, jednak szczerze powiedziawszy, mimo podejmowanych prób remontów, niewiele tu się działo. Pamiętam go z dzieciństwa. Wyglądał wtedy nieciekawie. Odrestaurowano go z zewnątrz dopiero pod koniec XX wieku, a w 2010 roku wyremontowano wnętrze. Obecnie  funkcjonuje jako Ośrodek Konferencyjno–Wystawienniczy „Kasztel w Szymbarku”. Zarządza nim muzeum w Gorlicach. Można teraz w pełni podziwiać piękno tej renesansowej, obronnej budowli, ozdobionej attyką i sgraffito.

Byłam w nim w środku po remoncie dwukrotnie. W 2020 roku były tam prezentowane historyczne, renesansowe stroje, uszyte przez sądecką Nomina Rosae. Za wzór posłużyły im słynne portrety z tamtej epoki. Przy każdym stroju jest kopia odpowiedniego obrazu i można sobie porównać wierność z oryginałem. To bardzo ciekawy pomysł.


Schodzę nad staw, a potem idę ścieżką rowerową do mostu na Ropie. Idę wzdłuż ogrodzenia tutejszego skansenu. Połączony jest z tzw. Etnoparkiem. To bardzo ciekawy plac zabaw, wykonany z drewna i nawiązujący do tradycji budownictwa ludowego.


Docieram do mostu na Ropie. Mogę iść dalej ścieżką rowerową, bo wygląda zachęcająco, ale nie wiem, czy zaznaczone przez rzekę przejście funkcjonuje, a ja muszę dotrzeć do cmentarza wojennego nr 75, położonego przy drodze prowadzącej do Gorlic. Jest chodnik, więc idzie się bezpiecznie. Mogłabym tam co prawda dojechać, ale po pierwsze, nie mam pewności, czy będę tam miała gdzie zaparkować, a po drugie, chcę się przejść. Cmentarz jest może nieco ciekawszy, od dwóch wcześniejszych, ale także zaniedbany.


Wracam ścieżką rowerową, bo można przejść na drugą stronę Ropy kładką zaznaczoną na mapie. Co prawda, najlepsze lata ma już za sobą, ale nie jest zamknięta, więc korzystam z okazji…



Ścieżka rowerowa po tej stronie Ropy prowadzi przez bardzo ładny i malowniczy teren. Z jednej strony wije się rzeka, a z drugiej są strome zbocza porośnięte ładnym grądem. Jest tu cicho i spokojnie. Spacerowanie tędy jest bardzo przyjemne.


Zatrzymuję się jeszcze na chwilę przy drewnianym kościele pw. św. Wojciecha. Został zbudowany w 1782 roku. Wygląda nieco inaczej, niż większość drewnianych kościołów na tym terenie. Nie ma wieży, a jego fasada jest ozdobiona późnobarokowym szczytem falistym posiadającym spływy wolutowe. Wymagał gruntownego remontu, dlatego jestem bardzo zadowolona, że właśnie jest odnawiany.


Potem podchodzę pod kolejny cmentarz wojenny. Jest to kwatera na cmentarzu parafialnym, oznaczona jako cmentarz wojenny nr 74.


W drodze powrotnej zaliczam jeszcze jeden. Jest to cmentarz wojenny nr 73. Też nieciekawy, ale cieszę się, że odwiedziłam kolejny.

W Grybowie podjeżdżam jeszcze pod cmentarz komunalny. Tam znajduje się ostatni z zaplanowanych na dzisiaj – cmentarz wojenny nr 130. W sumie też nic ciekawego, ale niewątpliwie najładniejszy z dzisiaj oglądanych. Też autorstwa Hansa Mayra.


Jestem dumna z siebie, że udało mi się zrealizować cały plan i odszukać wszystkie zaplanowane przez mnie cmentarze. Nie były ciekawe, ale odwiedzam wszystkie. Tym razem aż siedem. Pogodę miałam niestety taką sobie - miało być słońce, a było pochmurnie, No, ale przynajmniej ciepło i bezwietrznie...

Potem w domu doczytuję, że na pobliskim cmentarzu żydowskim jest kwatera oznaczona jako cmentarz wojenny nr 130 a. Nie było go w wykazie, więc go nie szukałam. Zresztą cmentarz, jak wszystkie żydowskie, byłby pewnie zamknięty, ale żałuję, że o nim nie wiedziałam, bo bym przynajmniej spróbowała. Zwłaszcza, że był blisko i miałam czas. Ale kiedyś to nadrobię.



Beskid Niski Łosie (Beskid Niski) Ropa Szymbark Grybów
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.