Obniżenie Gorlickie - 16 października 2021
W góry, z przyczyn zdrowotnych, nie mogę się niestety wybrać,
ale zapowiada się piękny weekend i spędzenie go całego w domu mnie przeraża.
Wpadam więc na pomysł zorganizowania tym razem wycieczki krajoznawczej.
Zwłaszcza, że Lila takie lubi najbardziej i mam szansę, że pomoże mi przekonać
Marka do mojego pomysłu.
Już od kilku lat chcę zobaczyć dwór Karwacjanów w Gorlicach. No i przejeżdżamy przez Gorlice każdorazowo, jadąc na wycieczki w Bieszczady, a także bardzo często w Beskid Niski. I za każdym razem, skręcając czy to na Duklę, czy jadąc w stronę Biecza, patrzę na położone na pagórku gorlickie stare miasto z charakterystyczną sylwetką tutejszej bazyliki. I ciągle sobie obiecuję, że kiedyś tu przyjadę, żeby je obejrzeć, bo wstyd się przyznać, ale w centrum Gorlic jeszcze nigdy nie byłam. Muszę się tylko trochę przygotować, bo już słyszę Marka: „Do Gorlic? Przecież tam nie ma nic ciekawego!”
Okazuje się, że jest! Po chwili poszukiwania w Internecie
mam już sporą listę atrakcji, które mogą moich przyjaciół zainteresować i zachęcić do wycieczki. Dzwonię do Marka, reaguje tak, jak się spodziewałam. Ale
jestem dobrze przygotowana! Wymieniam, co ewentualnie moglibyśmy zobaczyć i Markowi
nie pozostaje nic innego, jak skapitulować przed siłą mojej argumentacji.
Jedziemy do Gorlic!
Od dawna intrygowała mnie kopuła cerkwi w Gorlicach, którą
wypatrzyłam z drogi. Marek jest miły i pierwszy przystanek w Gorlicach robimy właśnie tam. Oczywiście oglądamy
świątynię tylko z zewnątrz, przez ogrodzenie, bo jest zamknięta.
Pierwsza cerkiew w Gorlicach istniała już w XV wieku. Pamiątką
po niej jest przechowywana w muzeum we Lwowie ikona św. Mikołaja. Co było
dalej, nie udało mi się niestety dowiedzieć. Obecna, Sobór Świętej Trójcy,
została zbudowana w latach 1986-91. To murowana, okazała świątynia. Jest
zbudowana na planie krzyża greckiego w stylu rusko-bizantyjskim. Ma jedną dużą
kopułę i pięć małych. Wewnątrz znajduje
się ikonostas, pochodzący z jednej ze zniszczonych w okresie powojennym cerkwi
bieszczadzkich. Jest tu też kopia słynnej Iwerskiej Ikony Matki Bożej, obrazu
słynącego cudami, napisanego przez mnichów z monasteru Iwiron na górze
Athos. Jest to jedna z najbardziej
czczonych i słynących cudami ikon w Kościele Prawosławnym. Wiele kopii tego
obrazu słynie także z cudów.
Pełni ona także mauzoleum św. Maksyma Sandowicza. Zostały tu przeniesione z cmentarza w Zdyni jego doczesne szczątki.
W 2009 roku cerkiew Świętej Trójcy została katedrą biskupa
gorlickiego, a od 2016 roku jest katedrą diecezji przemysko-gorlickiej. Mieści
się przy niej Diecezjalny Ośrodek Kultury Prawosławnej „Elpis” i muzeum
diecezjalne. Dla prawosławia to niezwykle ważne miejsce.
Dalej w planach mamy Golgotę na Górze Zamkowej. Niestety, z powodu braku Internetu nie działa
nam nawigacja, i chociaż jedziemy w dobrym kierunku, to się gubimy. Ale
zauważamy tabliczkę kierującą do cmentarza wojennego nr 91, a ponieważ też
chcemy go zobaczyć, to jedziemy tam najpierw.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Na zboczach Góry Cmentarnej jest także cmentarz żydowski. Chcemy go zobaczyć, zwłaszcza, że wyczytałam, że w tym roku pod bramą wybudowany został bardzo ciekawy pomnik. Znowu mamy problemy z dotarciem, błądzimy, ale w końcu nam się udaje.
Gorlicki Kirkut powstał w wieku XVIII. Żydzi dość długo nie mogli się w Gorlicach osiedlać, bo miasto miało przywilej „De non tolerandis judaeis”. W XVIII wieku było ich niewielu, ale w drugiej poł. XIX wieku, wraz z rozwojem przemysłowym miasta zaczęli się tu masowo osiedlać. Przed wojną stanowili 50 % ludności miasta.
Na tutejszym cmentarzu znajduje się odnowiony ohel, w którym
pochowani są znani gorliccy rabini. I trochę pojedynczych grobów. Ale na uwagę
zasługuje wybudowana przed cmentarzem Latarnia nieobecnych – Sidur Przechodniów.
Ma to być miejsce pamięci o dawnych żydowskich mieszkańcach miasta. Pomnik jest
zbudowany na planie gwiazdy Dawida. Ma cztery wejścia. Na ścianach umieszczone
są macewy, wydobyte w 2011 roku spod podłogi nieistniejącej już synagogi
„Beszt”.
Pod niektórymi umieszczone jest tłumaczenie hebrajskiego
tekstu z macewy. Budowla jest unikatowa i robi naprawdę duże wrażenie. Cieszymy
się, że udało się nam ją znaleźć.
Potem już bez większych problemów docieramy na Górę Zamkową.
Podobno w czasach piastowskich była tu drewniana forteca, będąca częścią
utworzonej na południowej granicy zapory obronnej, złożonej ze strażnic i grodów.
W latach 80. ubiegłego wieku stał tu krzyż, z tabliczką
poświęconą Janowi Pawłowi II, gdyż podobno w okolicach tego wzgórza uczestniczył
w walkach podczas bitwy gorlickiej ojciec papieża. Później, z inicjatywy tutejszego proboszcza
została wybudowana droga krzyżowa. Zarówno kaplica, jak i ustawiona na wysokiej
kolumnie czterometrowa postać Chrystusa Zmartwychwstałego jest widoczna nie
tylko z Gorlic. Są stąd ładne widoki na miasto i okolice.
Wyczytałam, że w Gorlicach znajduje się Skansen Przemysłu
Naftowego „MAGDALENA”. Na zdjęciu był
drewniany szyb wiertniczy, który bardzo mi się spodobał. Ale z informacji na
stronie wynikało, że w październiku nie jest czynny w weekendy. Ale mimo to
korciło mnie żeby tam podjechać, zwłaszcza, że przejeżdżaliśmy tuż obok. To
była dobra decyzja, bo na miejscu okazało się, że jest jednak otwarty. No i jest to wspaniałe, warte zobaczenia miejsce. Kolejny raz okazuje się, że
jeździmy daleko, żeby zobaczyć coś ciekawego, a mamy takie perełki na
wyciągnięcie ręki.
Skansen został utworzony na terenie dawnej kopalni
Magdalena, która mieściła się przy ulicy Lipowej.
Odtwarza on wiernie historię gorlickiego zagłębia naftowego,
które tu powstało po odkryciach Ignacego Łukasiewicza, tutejszego aptekarza i konstruktora lampy naftowej. Jest tu mnóstwo urządzeń i narzędzi, które były
używane przy wydobywaniu ropy naftowej. Jest też wystawa, na której zgromadzone
są ciekawe przedmioty z czasów PRL-u.
Na nas największe wrażenie robi działający kierat pompowy,
dzięki, któremu uruchamiane były kiwony, służące do wydobywania ropy naftowej.
Jest to duża atrakcja skansenu. A także zabytkowa wieża wiertnicza, na którą,
jak się okazuje, możemy się wdrapać.
Można tu też zrobić
sobie grilla. Jest pomieszczenie w którym można odpocząć, zjeść posiłek i kupić
pamiątki. To świetne miejsce na zorganizowanie szkolnej wycieczki. Jesteśmy
zauroczeni tym miejscem. No i szczęśliwi, że udało nam się je zobaczyć.
Teraz jedziemy do centrum Gorlic – Miasta Światła. To tu zapalona została pierwsza na świecie uliczna lampa naftowa.
To miasto z bogatą i ciekawą historią. Zostało założone w poł. wieku XIV przez Dersława Karwacjana. Najpierw było lokowane na prawie
polskim, później zmieniono je na niemieckie. Ponoć pierwsi osadnicy niemieccy
przybyli tu z Görlitz, stąd jego nazwa. Było to miasto prywatne. W XVI i XVII
wieku był to jeden z ważniejszych ośrodków kalwinizmu w Polsce.
W XIX wieku Gorlice
stały się kolebką przemysłu naftowego. Bardzo ucierpiały podczas pierwszej
wojny światowej. Nie zostało tu więc
zbyt wiele zabytkowych budowli.
Dwór Karwacjanów, zbudowany na pocz. XV wieku także został
wtedy doszczętnie zniszczony. Zaczęto go odbudowywać w latach 70. ubiegłego
wieku, a w latach 1982-92 został odrestaurowany na podstawie archiwalnych fotografii. Pięknie się prezentuje na zewnątrz, ale w środku nie ma nic
specjalnie ciekawego. Jestem mocno rozczarowana, bo przyjechałam tu przede
wszystkim dla niego. No, ale zaspokoiłam ciekawość i nie będzie mnie już to dłużej męczyło.
Zaglądamy do kościóła pw. Narodzenia Najświętszej Marii
Panny. Od 2009 roku będącego bazyliką mniejszą. Jego monumentalna bryła jest widoczna z daleka. Zbudowany w stylu
neorenesansowym w latach 1875-1890 według projektu architektów Franciszka Pavoniego i Maksymiliana Nitscha. Został bardzo zniszczony podczas bitwy gorlickiej.
Odbudowano go w latach 20. ubiegłego wieku. Wewnątrz kościoła na szczególną
uwagę zasługuje ołtarz główny wykonany według projektu Leonarda Marconiego, z obrazem Maryi Niepokalanej pędzla Jana Styki.
Potem idziemy na spacer po gorlickim rynku. I na kawę i ciacho do cukierni „Italia”. Było warto!
Wycieczka była bardzo udana. A Lila z Markiem musieli
przyznać, że do Gorlic warto zajrzeć. Znowu sprawdziło się powiedzenie: „Cudze
chwalicie, swego nie znacie”. Na pewno tu jeszcze wrócimy, bo zostało kilka
atrakcji, których nie zdążyliśmy zobaczyć.
skanseny cerkwie cmentarze wojenne Gorlice Obniżenie Gorlickie