Pogórze Śląskie - 15 lipca 2023
Znalazłam trochę czasu, żeby wybrać się do pana Dariusza
Tlałki do Kęt. Już podczas naszego wspólnego wypadu na poszukiwanie widliczki
alpejskiej na Słowacji, obiecał mi, że ma dla mnie kilka nowych gatunków do pokazania,
a między nimi salwinię pływającą (Salvinia natans), której nie oddało nam się w zeszłym roku znaleźć.
Tym razem pojechałam sama, dotarłam na miejsce w dobrym czasie bez błądzenia. Byłam z siebie dumna.
Dzień był upalny, bo powyżej 30 stopni. Ale jakoś daliśmy
radę. Najpierw pan Dariusz pokazał mi sit chudy (Juncus tenuis) w Dolinie Soły
w Kętach. Nie żeby był rzadkością, bo wszędzie go pełno, ale ja go jakoś go przeoczyłam i do tej pory nie pojawił się w moim atlasie. A pan Darek zaraz to wychwycił!
A potem, w tym samym miejscu, gdzie w maju fotografowałam okrężnicę bagienną, pokazał mi żabiściek pływający (Hydrocharis morsus-ranae). I przygotował mi wcześniej zejście nad wodę, tak, aby podejść jak najbliżej, a nie zamoczyć butów. Tu też, przy okazji, sfotografowałam sobie spirodelę wielokorzeniową (Spirodela polyrhiza), maleńką wodną roślinkę, przypominającą rzęsę wodną, tyle, że nieco od niej większą.
Potem podjechaliśmy do Kobiernic. Tu nad Sołą, na kamieńcach nadrzecznych, rosła roślinka, której byłam ciekawa równie mocno jak salwinii pływającej. To goździcznik wycięty (Petrorhagia prolifera). Było go tam całkiem sporo.
Tutaj też rósł żabieniec lancetowaty (Alisma
lanceolatum), roślina zdecydowanie rzadsza od spotykanego u nas bardzo często
żabieńca babki wodnej (Alisma plantago-aquatica), a różniąca się od niego
liśćmi i nieco kwiatami – kształtem i kolorem. Tu też miałam przygotowane zejście tuż nad wodę.
Następnie udaliśmy się nad Kobiernicke Stawy, gdzie w tamtym roku szukaliśmy bezskutecznie salwinii pływającej. Ale nie był to wcale czas stracony, bo w ramach rekompensaty pad Darek pokazał mi grzybieńczyk wodny (Nymphoides peltata), bardzo ciekawą i rzadką roślinę. Dzisiaj też go oglądaliśmy, akurat był w pełnym rozkwicie, co bardzo mnie ucieszyło, bo poprzednio mogłam sfotografować tylko jego pąki.
Ostatnia na liście była salwinia pływająca (Salvinia natans),
unikatowa paproć wodna. Wiedziałam jak wygląda, ale sama nigdy bym jej nie
znalazła. To drobniutka roślinka, a ja wyobrażałam sobie, że jest zdecydowanie
większa. No i myślałam, że będzie rosła łanowo, podobnie jak rzęsa wodna, a tu
była zaledwie jedna, zaledwie 2-3-centymetrowa roślinka, schowana w szuwarach pomiędzy
spirodelą wielokorzeniową. Jak pan Darek ją wypatrzył, nie wiem! Ale ponieważ
paprotniki to jego pasja, to może nie należy się dziwić. Byłam nieco rozczarowana,
więc postarał się znaleźć dla mnie jeszcze dwie sztuki, żebym mogła zrobić
więcej zdjęć.
Szybko nam poszło, więc mój przewodnik zaproponował mi
jeszcze wypad do Bulowic, gdzie parę lat temu widział ciekawego, rzadkiego
chwasta – życicę roczną (Lolium temulentum). Ponieważ właśnie dołożyłam do
atlasu dwie inne życice – trwałą i wielokwiatową, to z przyjemnością
zobaczyłabym kolejną. Niestety, tegoroczna susza spowodowała, że jej nie było –
kiełkuje tylko, kiedy jest dostatecznie wilgotno. To ciekawa roślina. Jej
nasiona mogą przetrwać wiele lat pod ziemią, czekając na sprzyjające do kiełkowania
warunki.
To chwast występujący w zbożach – jego trujące nasiona przypominają
kształtem ziarna pszenicy, przez co są trudne do odróżnienia (właściwie to nie same nasiona są trujące, ile grzyb Endocondium temulentum, który je opanowuje prawie w stu procentach). Dawniej
często dochodziło do zatruć chlebem, który powstał z mąki zanieczyszczonej ziarnami
życicy rocznej. To także roślina biblijna – to właśnie ona jest chwastem
posianym nocą na polu przez nieprzyjaciela z przypowieści z Nowego Testamentu.
Odwożę pana Darka z powrotem do Kęt i wyruszam w drogę
powrotną. To był bardzo udany dzień. Szkoda, że to tak daleko. 7 godzin w trasie, żeby spędzić dwie godziny z panem Tlałką w Kętach. Ale za to jakie
owocne! Sześć kolejnych, nowych gatunków, a niektóre unikatowe! No i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy! Warto było się poświęcić!