Beskid Sądecki - 8 lipca 2020
Dzwoni do mnie Marek z
propozycją wycieczki na Runek. Mieliśmy tam wybrać się już w kwietniu, ale
ciągle pojawiały się inne, ciekawsze pomysły.
Na Runku nigdy nie byłam,
chociaż żadne z moich przyjaciół nie chce w to uwierzyć. Od jednej strony
docierałam najdalej na Polanę Gwiaździstą, a od drugiej pod Wielką Bukową. A Runek jest pomiędzy.
Jadę więc z Markiem, żeby
uzupełnić ten poważny brak w znajomości Beskidu Sądeckiego.
Wychodzimy ze Szczawnika niebieskim szlakiem rowerowym spod wyciągu. Już na samym początku mamy pierwszą atrakcję – wielką wychodnię skalną. Wdrapujmy się więc do góry, żeby ją dokładniej obejrzeć. Wokół jest jeszcze kilka mniejszych.
Potem poświęcam trochę uwagi
potokowi Szczawnik – są na nim ładne progi skalne i wodospadziki.
Później skręcamy w prawo na ścieżkę przyrodniczą, prowadzącą przez rezerwat Żebracze. Oznaczona jest biało-czerwonym kwadratem. Ale chyba rzadko ktoś nią chodzi, bo jest bardzo zarośnięta.
Docieramy nią do czarnego szlaku. Zauważamy gigantycznego prawdziwka. Waży przynajmniej 80 dkg. A później sporo następnych, wiec oddajemy się ulubionemu zajęciu Polaków, czyli grzybobraniu. Niestety, większość znalezionych grzybów jest robaczywa, jak to zwykle bywa w lipcu. Ale mimo to Marek przynosi żonie do domu ilość wystarczającą na zupę grzybową.
Pod Wielką Bukową (1104 m n.p.m.)
robimy sobie krótki odpoczynek. A potem drapiemy się na krechę na szczyt, bo
Marek chce sprawdzić, czy znakarze dobrze umieścili na niej tabliczkę. Potem
szukamy szczytu Bukowej (1077 m n.p.m.). Jest położony w takim miejscu, że
przeciętny turysta, chcąc ją zdobyć w ramach „Korony Beskidu Sądeckiego”,
raczej jej nie znajdzie. Ale tabliczka jest.
Stamtąd, idąc dalej na przełaj, docieramy do czerwonego szlaku. Po chwili docieramy do kolejnego tysięcznika. To Czubakowska (1069 albo 1082 m n.p.m. - różnie podawana). Tu znowu zagłębiamy się w krzaki, bo Marek musi ustalić jej szczyt. Wyszukujemy dogodne miejsce, w którym umieszczamy prowizoryczne oznaczenie. Znakarze zastąpią go porządniejszą tabliczką.
Ruszamy dalej. Zdobywamy Runek (1080 m n.p.m.) i niebieskim szlakiem idziemy w stronę Bacówki nad Wierchomlą. Mijamy Polanę Gwiaździstą. Reszta naszej wycieczki, jak się okazuje, będzie prowadzić cały czas pięknymi polanami. Trochę szkoda, że się zachmurzyło, ale z drugiej strony teraz idzie się zdecydowanie przyjemniej, niż w prażącym słońcu.
Idziemy dalej niebieskim
szlakiem. Mijamy Wyżnie Młaki (900 m n.p.m.) i dochodzimy do Kapliczki pod
Jaworzynką (925m n.p.m.). Tu zmieniamy szlak na żółty. Porzucamy go mniej
więcej w połowie, schodząc do Szczawnika pod wyciągiem, żeby zejść prosto na
nasz parking. To nie był przyjemny fragment trasy, ale cóż…
To miała być (według Marka) lekka i wcale niedługa wycieczka. Góra 15 kilometrów. A przeszliśmy ponad 20. Lila wiedziała, co ją czeka, bo Marek ją kiedyś tamtędy przeczołgał. I sprytnie została w domu. Ale było całkiem przyjemnie. I zdobyłam 4 nowe tysięczniki Beskidu Sądeckiego!
A w ramach rekompensaty za wysiłek, Marek zatrzymał się dla mnie w Andrzejówce - jest tu ładna drewniana cerkiew pw. Zaśnięcia Bogurodzicy z XIX wieku (łemkowska, obecnie kościół katolicki). Niewidoczna z drogi. I jeszcze w Zubrzyku. Tu także dawna greckokatolicka cerkiew z XIX wieku, pw. św. Łukasza. Tym razem murowana. Od 1947 roku używana jako kościół katolicki pw. Podwyższenia Krzyża.
Beskid Sądecki Pasmo Jaworzyny Krynickiej cerkwie Wielka Bukowa Bukowa Runek Polana Gwiaździsta Szczawnik Czubakowska Andrzejówka Zubrzyk