Kamera, Wielki Las, Szwajcaria Ropczycka - 1 maja 2020
Kiedy podczas ostatniej wycieczki Marek zapytał, gdzie chciałabym pojechać na kolejną, wspomniałam o rezerwatach na Pogórzu Strzyżowskim. Zostały mi tam do odwiedzenia trzy: Kamera, Wielki Las i Szwajcaria Ropczycka. Miałam zaplanowaną wycieczkę. Ale najlepiej pojechać tam na początku maja, kiedy kwitnie kłokoczka południowa. Już od trzech lat o tym myślałam, ale zawsze jeździmy na długie majowe weekendy z Lilą i Markiem na Słowację, później jakoś tak schodzi i nic z moich planów nie wychodzi. Zwłaszcza, że sama tam przecież nie pojadę, bo nie trafię.
Okazało się, że Marek zapalił się do tej wycieczki i wziął
się za przygotowanie trasy. Prawdę mówiąc, byłam trochę zdziwiona, bo to
daleko, żadnego szlaku do przejścia, a rezerwaty małe. Gdybyśmy chociaż mogli
coś po drodze pozwiedzać, ale w obecnej sytuacji to nierealne.
Oczywiście, z mojego puntu widzenia to była bardzo atrakcyjna wycieczka. Namówiliśmy Lilę, żeby też się wybrała.
W piątek wieczorem, po obejrzeniu prognozy pogody, która
zapowiadała opady na następny dzień, podjęłyśmy z Lilą decyzję, że jednak
zostajemy w domu.
A rano było znowu tak, jak tydzień wcześniej. I w Ropczycach miało być cały dzień ładnie. Wiec znowu zbieramy się w pośpiechu i wyruszamy.
To kawałek drogi, dzielnie męczymy się w samochodzie w maseczkach, najgorzej ma oczywiście Marek, bo prowadzi.
Zatrzymujemy się na chwilę w miasteczku o nazwie Brzostek.
Później jedziemy do rezerwatu Kamera. Marek, mimo krętych, wąskich dróg, trafia
bezbłędnie. Rezerwat taki sobie. Ale każdy las wiosną jest ładny, więc nam się
podoba. I znajdujemy parę krzaczków kłokoczki południowej. Ten rezerwat powstał
właśnie w celu jej ochrony.
Następnie w planach mamy Brzeziny. Jest tu stary drewniany
kościół pod wezwaniem św. Mikołaja. Powstał pod koniec XV wieku, więc warto go
zobaczyć.
Z Brzezin jedziemy przez Kołaczyce do kolejnego rezerwatu.
To Wielki Las położony obok miejscowości Pyrówki. Najmniej się po nim spodziewam, a jest tu naprawdę pięknie. Przez rezerwat poprowadzona jest
ścieżka dydaktyczna. Dla nas trochę za krótka, więc przechodzimy ją tam i z powrotem, zamiast wracać na parking krótszą, ale zdecydowanie nieciekawą drogą.
Ostatni rezerwat – Szwajcaria Ropczycka - znajduje się w Ropczycach
właściwie w centrum miasta. To urokliwy wąwóz lessowy. Niestety, część
mieszkańców traktuje go jak darmowe wysypisko śmieci. To dla nas przykry widok.
Ale na pocieszenie udaje mi się znaleźć mizerny, co prawda, krzaczek porzeczki
czarnej, która ma tu swoje stanowisko.
Wracamy do domu. Po drodze namawiam przyjaciół na
zatrzymanie się na chwilę w Melsztynie. Są tam ruiny zamku słynnego Spytka z Melsztyna. Ostatnio zaczęto pracę nad częściową rekonstrukcją tej budowli.
Dobrze by było to zobaczyć. A po cichu liczę, że uda mi się odszukać tu
stanowisko niezapominajki skąpej, którą tu kilka lat temu sfotografowałam, ale
mam tylko jedno zdjęcie. A przydałoby się więcej.
Na szczyt zamkowego wzgórza jest 10 minut drogi. Co prawda,
zaczyna kropić, ale udaje się nam uniknąć deszczu. Przy ruinach rzeczywiście
sporo zrobiono. Znajduję moją niezapominajkę i kilka innych ciekawych dla mnie
roślin. Lila i Marek też są zadowoleni.
Wycieczka była bardzo udana.
Pogórze Wiśnickie Pogórze Strzyżowskie