PAŹDZIERNIK
Brodawnik jesienny (Leontodon autumnalis)

 Beskid Sądecki - 8 stycznia 2021


Zaplanowałam wycieczkę w Tatry. Ale ponieważ jest krótki dzień, to taką spacerową. Na Polanę Stoły, bo nigdy tam zimą nie byłam. Kiedy jednak rano wstaję i sprawdzam jeszcze raz prognozę, okazuje się, że nastąpiła zmiana, i przewidywanego na dzisiaj słońca raczej nie będzie. W związku z tym rezygnuję, bo jechać tak daleko, żeby zrobić sobie spacer bez widoku, to się całkiem nie opłaca.

Ale ponieważ już wstałam, to postanawiam wybrać się na Radziejową (1262 m n.p.m.). Zimą nie byłam na samym szczycie, a poza tym nie widziałam jeszcze nowej wieży widokowej. I powinien być tam śnieg, a tego widoku jestem najbardziej spragniona.

Jadę tradycyjnie do Kosarzysk, bo stąd prowadzi najbardziej widokowa trasa. Oczywiście, samochód zostawiam na dole, bo za żadne skarby nie odważyłabym się wjechać na Obidzę, chociaż sporo ludzi teraz tam wjeżdża. Na dole śniegu niewiele. Idę leśnymi ścieżkami, omijając większość asfaltowo-betonowej drogi. Co prawda, tak wcześnie rano nie ma dużego ruchu, ale tradycyjnie jest tam dość ślisko, więc spacer lasem jest bezpieczniejszy.

Prognoza mówiła, że będzie tu dziś piękne słońce. Niestety jest pochmurnie. Ale może później się rozpogodzi.

Trochę się boję, że jak wyjdę na Przełęcz Gromadzką i zobaczę Tatry na tle bezchmurnego nieba, to będzie mi żal. Ale nie, toną w chmurach i po raz pierwszy cieszę się z tego widoku, bo to dowód, że podjęłam słuszną decyzję, rezygnując z tatrzańskiej wycieczki.


Im wyżej, tym więcej śniegu. Co prawda, głównie na drzewach, bo na ziemi jest góra 10 cm. Na nartach nie da się jeździć, bo miejscami wystają kamienie. Ale okiść jest bardzo piękna, więc jestem bardzo zadowolona. Tatry wychodzą zza chmur, chociaż chyba tylko na chwilę.



I zaczyna się pokazywać słońce. Zwłaszcza, kiedy docieram pod szczyt Radziejowej. Robi się coraz piękniej. Niebo jest ciemnoniebieskie, prawie granatowe, co wspaniale kontrastuje z oświetlonym słońcem śniegiem. Turystów nie ma, idę sama. Dopiero pod szczytem spotykam grupę, która schodzi z góry.


Docieram pod wieżę. Wdrapuję się na górę. Jestem tu całkiem sama. Zdumiewające, ale nie wieje, jak to zwykle na takich wieżach. Mogę więc sobie tam postać dłuższą chwilę w komfortowych warunkach i podziwiać widoki, chociaż Tatr już znowu nie widać. Szczególnie piękne są świerki, oklejone grubą warstwą śniegu. Cała wieża też pokryta jest sporą warstwą szadzi, co bardzo malowniczo wygląda.


To już chyba czwarta wieża na Radziejowej. Pierwszą pamiętam z dzieciństwa. Miałam wtedy osiem lat, byłam tu z Ojcem. Wdrapanie się na nią było dla mnie dużym przeżyciem. Potem uległa zniszczeniu. I długo na Radziejowej nie było wieży, a ponieważ wierzchołek jest zalesiony, to nie ma stąd żadnych widoków.  Nowa wieża została wybudowana w 2006 roku. Wytrzymała tylko 4 lata. Została uszkodzona podobno wskutek uderzenia pioruna. Jeszcze w tym samym roku nadleśnictwo zbudowało kolejną, ale też miała pecha. Zaatakowały ją grzyby, i w 2017 roku musiała zostać zamknięta dla turystów. W 2019 roku oddano do użytku obecną. Mam nadzieję, że posłuży dłużej, bo wygląda na solidną. Ma stalowo-drewnianą konstrukcję.


Wracam tą samą drogą. Wchodzę jeszcze tylko na Wielki Rogacz (1182 m n.p.m.), bo wstyd powiedzieć, ale nigdy nie byłam na właściwym szczycie. Okazuje się, że to raptem pięć minut. Jest stąd nawet całkiem niezły widok na Beskid Sądecki.


A potem znowu robi się pochmurno. Ale już mi to nie przeszkadza, bo miałam słońce tam, gdzie było najpiękniej, i zrobiłam sporo zdjęć. Pojawia się też trochę turystów. Pod Wielkim Rogaczem spotykam młodą kobietę. Jest spragniona towarzystwa, więc wdrapuje się ze mną na szczyt. I żałuje, że idę w przeciwnym kierunku, bo nie szłaby sama. Zaplanowała sobie na dziś trasę długości 34 kilometrów, ale ma ochotę ją przedłużyć. I to wtedy byłoby aż 40. Aż mi się słabo robi, że musiałabym tyle przejść. I jakim tempem.

Kiedy docieram z powrotem na Przełęcz Gromadzką, mimo, że to dopiero pierwsza, jest już ponuro, tak, jakby zaraz miał być zmierzch.

Ale wracam do domu szczęśliwa, bo to była bardzo piękna, wreszcie prawdziwie zimowa wycieczka.



Beskid Sądecki Radziejowa Pasmo Radziejowej Wielki Rogacz
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.