WRZESIEŃ
Jarząb pospolity (Sorbus aucuparia)

 Beskid Sądecki - 14 stycznia 2023


Prawie przez miesiąc nigdzie nie udało mi się wybrać. Bo albo obowiązki, albo jakieś przeziębienie, a w głównej mierze warunki pogodowe, zwłaszcza brak zimy. Rozpaskudzona jestem pięknymi zimowymi widokami i taki szarobury krajobraz niezbyt mi się podoba. Gdyby jeszcze był lekki mróz – ale chodzenie po błocie i resztkach mokrego śniegu – brr… Czekałam więc i czekałam na śnieg i nie mogłam się go doczekać. Cierpiałam przy tym straszliwie, bo jednak od tego chodzenia to mocno uzależniona jestem…

W środę u nas mocno padał deszcz, ale w Beskidach sypnęło śniegiem. Co prawda w piątek już go właściwie nie było, bo przejrzałam wszystkie dostępne mi kamery, ale najwyższe szczyty Pasma Radziejowej były nadal białe. Pogoda na sobotę była zapowiadana ładna. Na Przehybę (1173 m n.p.m.) nie mogłam pójść, bo byłam tam ostatnio. Pozostawała Radziejowa (1262 m n.p.m.). To długa trasa, ale jeśli chcę zobaczyć ładną zimę, to muszę się poświęcić.

Wyjechałam wcześnie. Po drodze do Kosarzysk pojawiła mi się w głowie myśl, że gdybym się odważyła, to mogłabym podjechać na parking pod Obidzą - w ten sposób oszczędziłabym 4 kilometry marszu, a to bardzo dużo! Raczej nie będzie tam śniegu i oblodzeń, bo jest powyżej zera, więc to okazja, którą warto wykorzystać. Całą drogę utwierdzałam się w przekonaniu, że dam radę. Ostatecznie inni nie mają jakoś problemów…

Wjeżdżałam tam z duszą na ramieniu. Po raz pierwszy w życiu. Zawsze pokonuję tę trasę pieszo. Droga jest wąska, kręta i stroma. Na szczęście z góry nic nie jechało, więc jakoś dotarłam bez problemu, chociaż nie nabrałam ochoty, żeby ten „wyczyn” powtórzyć w przyszłości. Ale byłam szczęśliwa, bo na Przełęczy Gromadzkiej byłam już po kwadransie.


Był tam mokry śnieg i sporo błota. Ale wyszło słońce. A Tatry, oświetlone słońcem, prezentowały się wspaniale!



Ruszyłam raźno do góry. Z każdym metrem wysokości śniegu było więcej. I był coraz mniej mokry. Pojawiła się okiść na drzewach. Słońce świeciło, chowając się tylko chwilami za chmury. Było bezwietrznie i ciepło. Pod Wielkim Rogaczem (1182 m n.p.m.) było już przepięknie. Szłam cały czas sama. Mimo pięknej pogody turystów nie było. Może dlatego, że wyruszyłam dość wcześnie. 



Ale prawdziwa zimowa bajka zaczęła się dopiero przy stromym podejściu na szczyt Radziejowej. Oczywiście najpiękniej było na samej górze. Wdrapałam się na wieżę. Niestety, pojawiły się mgły i zasłoniły widok na Tatry. Ale ponieważ napatrzyłam się na nie po drodze, to nie było mi aż tak żal.


Znienacka na szczycie pojawiło się kilka grup turystów. Oczywiście, wszyscy sporo młodsi ode mnie. Ale wdałam się z dziewczynami, zdobywającymi Koronę Gór Polskich, w pogawędkę. Powiedziałam im m.in., że ta wieża na Radziejowej jest już czwartą z kolei. A na pierwszej byłam 50 lat temu, jako mała dziewczynka. Ale na mnie patrzyły! A ja uświadomiłam sobie, że zupełnie niechcący, szukając zimowych widoków, zrobiłam sobie rocznicowe zdobycie najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego!



Schodziłam sama, ale po drodze, w okolicach Przełęczy Żłobki (1104 m n.p.m.), dogoniło mnie sympatyczne małżeństwo z dwoma synami. I postanowili zejść stamtąd stokówką prowadzącą do czerwonego szlaku. Miałam co prawda ochotę w drodze powrotnej zahaczyć o szczyt Wielkiego Rogacza, ale ponieważ wczoraj przyglądałam się tej drodze na mapie, biorąc ją pod uwagę, to też zdecydowałam, że tamtędy zejdę.


To nie była najlepsza decyzja. Droga prowadziła cały czas przez las, widoków żadnych, a okiści na drzewach było niewiele, bo to południowe stoki Radziejowej. A na czerwonym szlaku był znowu mokry śnieg i błoto. No, ale przynajmniej przeszłam się inną trasą. Chociaż nie było warto.

Z powodu „skrócenia” trasy już około wpół do drugiej byłam z powrotem na parkingu. Zjechałam spokojnie na dół, chociaż do góry wjeżdżało sporo samochodów i musiałam zjeżdżać kilkakrotnie na bok, żeby ustępować im miejsca.

To była piękna wycieczka. Pogoda była wspaniała. Liczyłam na zimowe widoki, ale nie na to, że będzie aż tak pięknie! No i przejście 14 kilometrów zamiast 18 było dużym plusem!



Beskid Sądecki Radziejowa Pasmo Radziejowej Przełęcz Gromadzka
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.