MAJ
Pełnik europejski (Trollius europaeus)

Beskid Wyspowy - 27 marca 2022

Tym razem pomysł na wycieczkę pojawił się całkiem niespodziewanie. Nie miałam żadnego sensownego planu na aktywne zagospodarowanie pięknej bądź co bądź niedzieli…

Szukałam więc natchnienia w Internecie. No i zajrzałam przy okazji na Facebooka mojego „kumpla od roślinek”, pana Kamila Sułkowskiego http://www.fotobeskidy.vxm.pl/, który Beskid Wyspowy zna „jak własną kieszeń” i jest wielkim miłośnikiem roślin, więc zna tutaj większość ich stanowisk. Dwa dni wcześniej był na Pasierbieckiej Górze (764 m n.p.m.) i obfotografował łąkę porośniętą tysiącami przebiśniegów.

Natychmiast zachciało mi się tam pojechać i je zobaczyć. Napisałam więc do niego z prośbą o namiary na to stanowisko, a jednocześnie zaczęłam się przygotowywać do wyjazdu. Odpowiedź miałam już po chwili. Na dodatek młody człowiek uparł się, żeby mi te śnieżyczki pokazać osobiście. Z kurtuazji trochę protestowałam, ale nie za bardzo, bo to była bardzo miła, i przyznam, kusząca propozycja.


W związku z tym już po kwadransie siedziałam w samochodzie i byłam w drodze do Pasierbca, gdzie się umówiliśmy. Ponieważ pan Kamil dysponował ograniczonym czasem, postanowił, że podjedziemy jak najbliżej się da. Czyli, jak się później okazało, na sam szczyt Pasierbieckiej Góry! On pojechał przodem, a ja za nim. Była to dla mnie dość ekstremalna jazda – wąziutka, bardzo kręta i bardzo stroma droga przez las, no, ale jakoś dałam radę, chociaż stres był duży.


Łąka piękna, z widokiem na Tatry. No, a te śnieżyczki! Szczerze powiedziawszy, na łące jeszcze nigdy takiej ilości przebiśniegów nie widziałam!


Obydwoje oddaliśmy się podziwianiu i fotografowaniu tych ślicznych roślinek. Rozmawiając w trakcie oczywiście wyłącznie o roślinach. No bo o czym innym takich dwoje „botanicznych wariatów” mogłoby rozmawiać?


Potem pożegnaliśmy się, pan Kamil pojechał do domu, a ja poszłam sobie jeszcze na mały spacer. Zajrzałam do rezerwatu Kamionna, obfotografowałam pierwsze żywce gruczołowate i zawilce gajowe i powłóczyłam się po łąkach pod szczytem Pasierbieckiej Góry. Odnalazłam Kapliczkę Jana Kołodziejczyka, do której obejrzenia pan Kamil mnie zachęcił i wytłumaczył, jak do niej dotrzeć.


To była bardzo przyjemna przechadzka, zwłaszcza, że poza mną nie było tam nikogo. Okazuje się, że takie nieplanowane, spontaniczne wypady mogą być równie fajne, jak starannie zaplanowane wycieczki. Panie Kamilu, dziękuję.



Beskid Wyspowy Pasierbiecka Góra
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.