Kotlina Koszycka - 9 października 2025
Tym razem nie góry, a miasto. Słowacki Preszów (Presov).
Zaplanowałam zwiedzenie tego miasta już w ubiegłym roku, ale jakoś nam nie
wyszło. Tej jesieni postanowiliśmy koniecznie je odwiedzić. Czekaliśmy z Markiem najpierw na powrót Lili, bo bez niej byśmy nie odważyli się pojechać, a potem na pogodę. No i udało! Jeden słoneczny dzień pomiędzy deszczowymi i paskudnymi!
Preszów to trzecie co do wielkości miasto Słowacji, po
Koszycach i Bratysławie. Choć jak na europejskie standardy małe – mieszka tu
około 80 tysięcy mieszkańców. Jedno z najstarszych miast tego kraju. Jest
stolicą historycznego regionu Szarysz (Šariš). Położony na granicy Międzygórza
Spisko-Szaryskiego (Spišsko-šarišské medzihorie lub Šariš) i Kotliny
Koszyckiej. Od zachodu graniczy z Wyżyną Szaryską (Šarišská
vrchovina), a od wschodu ze Slańskimi Wierchami (Slanské vrchy).
Osadnictwo na tym terenie pojawiło się już w czasie
paleolitu. Słowianie pojawili się w wieku IV lub V. W X i XI wieku tereny te
należały do Polski. Znajdował się tu ponoć polski gród graniczny Castrum
Salis, wzmiankowany zarówno w dokumentach polskich, jak i węgierskich. Pod
koniec wieku XI tereny te przejęli Węgrzy.
Pierwsza pisemna wzmianka o Preszowie pochodzi z roku 1247, a w 1299 roku król Andrzej III lokował go na prawie spiskim. Zaś w 1374 roku król
Ludwik I nadał mu status wolnego miasta
królewskiego. W XIV i XV wieku miasto bogaciło się na sprzedaży do Polski
węgierskiego wina i na wyrobach tutejszych rzemieślników.
W XVI wieku, w dobie reformacji, luteranizm stał się w Preszowie religią dominującą. Działało tu od XVII wieku słynne ewangelickie kolegium, obardzo wysokim poziomie nauczania.
W 1572 roku w miejscowości Solivar (dzisiaj jedna z czterech
dzielnic miasta) rozpoczęto wydobycie soli kamiennej, co też przyczyniło się
mocno do rozwoju miasta.

.jpg)
W Preszowie jest sporo ciekawych rzeczy do zobaczenia.
Zwłaszcza zabytków. Dlatego tu przyjechaliśmy. Zostawiamy samochód w okolicach
starego miasta i idziemy w stronę rynku. Po drodze mijamy Dom Żupny. To
właściwie rokokowo-klasycystyczny pałac. Myślimy, że miał związek z wydobyciem
i sprzedażą soli, ale popełniamy błąd. Bo dla nas słowo żupa oznacza kopalnię
soli. Tymczasem znaczy też zupełnie coś innego. Żupa albo żupanat to nazwa
średniowiecznej jednostki terytorialnej – jej odpowiednikiem w Polsce była
kasztelania, a w Europie zachodniej hrabstwo. Zarządzał nią urzędnik nazywany
żupanem. Siedzibą żupana szaryskiego był pobliski Zamek Szaryski. Jednak w XVIII wieku Maria Teresa wydała zarządzenie, że każda jednostka administracyjna
jest zobowiązana do wybudowania nowej siedziby. W związku z tym w latach
1769–1770 wybudowano ten okazały budynek, służący jako siedziba żupy do końca
1944 roku. Obecnie mieszczą się w nim różne instytucje.
.jpg)
.jpg)
Docieramy pod najstarszy zabytek
miasta – gotycką konkatedrę pw. św. Mikołaja (Konkatedrála svätého Mikuláša).
Jej początki sięgają ponoć XIII wieku, choć niektórzy uważają, że XIV. Początkowo była to budowla jednonawowa.
Na początku XVI wieku dobudowane zostały jeszcze dwie nawy.
W XVII i XVIII wieku ją przebudowano, częściowo w stylu barokowym. W 1788 roku zniszczył ją pożar. Podczas
odbudowy dodano klasycystyczny portal przy wejściu od strony południowej. Na
początku XX wieku dobudowano neogotyckie zwieńczenie wieży. Podejrzewam, że
wcześniej było barokowe. Wieża jest okazała, ma 60 metrów wysokości. Prowadzi
na nią 200 schodów.
W Internecie były podane tylko
jakieś dziwne godziny odnośnie możliwości zobaczenia świątyni wewnątrz (poniedziałek - piątek: 5:45, 6:15, 7:00, 12:00, 18:00). Ale, o ile dobrze
pamiętaliśmy, kiedyś w Lewoczy było podobnie. Wejście do środka graniczyło z cudem.
.jpg)
.jpg)
No, ale mamy szczęście. Katedra
jest otwarta i możemy wejść do środka, bo akurat w kościele trwa sprzątanie i dostajemy na to pozwolenie. Robimy też kilka zdjęć wnętrza telefonem, choć
zdaje się, że jest zakaz. Ale nikt nie zwraca nam uwagi.
Wnętrze jest bardzo piękne,
zwłaszcza wspaniałe, gotyckie sklepienie, podparte smukłymi kolumnami. Było tu
kiedyś 6 ołtarzy, teraz pozostały tylko 3. OIłtarz główny jest uważany
za jeden z najpiękniejszych w Słowacji. Powstał pod koniec XVII wieku. To
rzadkie połączenie baroku z gotykiem. Barokowe dekoracje otaczają gotycką
skrzynię ołtarzową z posągami Maryi, św. Mikołaja i św. Wojciecha z 1440 roku,
autorstwa Jána Weissa. Malowidła z oryginalnego gotyckiego ołtarza z końca XV
wieku są umieszczone w bocznej nawie. Figury aniołów nad ołtarzem głównym
(pocz. XVI w.) i rzeźba Chrystusa znad sklepienia nawy głównej wykonane zostały
w pracowni Pawła z Lewoczy.
Niezwykle cenna jest Grupa
Ukrzyżowania na łuku tęczowym z 1350 roku.
.jpg)
.jpg)
Kościół w czasach reformacji
należał przez jakiś czas do ewangelików. Wtedy to powstała wspaniała barokowa
ambona (XVII w.) z płaskorzeźbą Dobrego Pasterza. W świątyni znajdują się jeszcze dwie pary organów z XVII wieku – większe, nad
chórem, i mniejsze, koło ambony.
Podobno można wejść na wieżę, co
jest płatne, ale bardziej w sezonie letnim. Dzisiaj nie było to możliwe. A szkoda, bo taki widok z wysokości 60 metrów na pewno byłby wart zobaczenia.
Tuż obok jest ewangelicki kościół
pw. św. Trójcy.
Wspomniałam wyżej, że w okresie reformacji większość tutejszych mieszkańców przeszła na protestantyzm. Zorganizowali się oni w trzy wspólnoty narodowe. Protestanci narodowości niemieckiej przejęli zwiedzony przez nas kościół pw. św. Mikołaja, narodowości słowackiej obecną katedrę greckokatolicką pw. św. Jana Chrzciciela, zaś węgierskiej w roku 1565 postawili własny kościółek na południe od dzisiejszej ulicy Slovenskej w dzielnicy zwanej Quintum quartale. Gdy ta niewielka świątynia przestała im wystarczać, podjęli budowę nowej na miejscu po zanikłym kościele pw. św. Władysława.
.jpg)
.jpg)
Kościół powstał w poł. XVII wieku. Zbudowany został w stylu
późnorenesansowym, z trzema nawami i węższym prezbiterium. Nie posiada wieży.
Niestety, nie możemy go zobaczyć w środku, bo jest zamknięty. Przez wieki
przechodził z rąk do rąk i miał dość ciekawą historię. Obecnie jest głównym
kościołem Dystryktu Wschodniego Ewangelickiego Kościoła Augsburskiego
Wyznania w Słowacji.
Teraz w planach mamy
Pałac Rakoczych, w którym mieści się obecnie Muzeum Miasta Preszowa (Krajské
múzeum mesta Prešov). Niestety, okazuje
się, że natrafiamy na kolejny remont. Muzeum jest nieczynne i ponoć może to
potrwać nawet kilka lat. Szkoda, bo z tego, co widziałam w Internecie, obiekt
jest wart zobaczenia.
.jpg)
.jpg)
Jego budowę rozpoczął książę siedmiogrodzki Zygmunt Rakoczy
pod koniec XVI wieku. Miała to być miejska siedziba rodu. Został przebudowany
na pocz. wieku XVII. Powstała wtedy charakterystyczna fasada z trzema wykuszami
i piękną attyką. Całość udekorowana sgraffiti. Budynek był wtedy uważany za
najpiękniejszą budowlę ówczesnych tzw. Górnych Węgier. W XVIII wieku boczne
skrzydło przebudowano w stylu barokowym. W XIX wieku pałac zmieniał często właścicieli,
a jego pomieszczenia były wykorzystywane na sklepy, magazyny i warsztaty, co
doprowadziło do niekorzystnych zmian w zewnętrznym wyglądzie, jak i wewnątrz
budynku.
W latach 50. XX wieku podjęto kompleksową rekonstrukcję pałacu,
która przywróciła mu w większości pierwotny styl renesansowy.
Mocno rozczarowani, idziemy na poszukiwanie kolejnej
atrakcji tego miasta. To synagoga. Bardzo chcemy ją zobaczyć w środku, więc jak
będzie zamknięta, to nasze rozczarowanie sięgnie zenitu.
.jpg)
.jpg)
Synagoga ortodoksyjna w Preszowie (Ortodoxná synagóga) to jedna z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych synagog w Słowacji. Została zbudowana w latach 1897–1898 w stylu neomauretańskim. Obok niej mieścił się cały kompleks żydowskich budowli komunalnych (dom modlitwy, cheder, rabinat, rytualna rzeźnia i in.). Całość mieściła się za murami miasta. Wokół rozciągała się dzielnica żydowska.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Zewnętrzna fasada nie jest specjalnie efektowna, patrząc na nią, trudno sobie wyobrazić, że skrywa tak niesamowite wnętrze. Zdobią go wspaniałe malowidła ornamentalne autorstwa Andreja Grazla. Na stronie wschodniej znajduje się arka, służąca do przechowywania zwojów Tory. Na środku dominuje wywyższone miejsce ze stołem obrzędowym do czytania Tory. Synagoga była używana do 1942 roku. Wtedy to na jej terenie gromadzono Żydów przed deportacją. Po ich wywiezieniu Niemcy urządzili sobie tu garaż i stajnię. I może dlatego budynek ocałał.
.jpg)
.jpg)
Zaraz po wojnie do Preszowa wróciło trochę
wyznawców judaiznu. Świątynia została wysprzątana. Najpierw urządzono tam
kuchnię dla powracających. Po niezbędnych naprawach i uzupełnieniu wyposażenia
wnętrza, w październiku 1948 roku dokonano jego poświęcenia. Od tego czasu służy
jako jedyna synagoga żydowskiej gminy wyznaniowej w Preszowie. Pełni również funkcję muzeum – znajduje się
tu stała ekspozycja Muzeum Kultury Żydowskiej. W 1928 roku w Preszowie,
zamieszkałym w 25 procentach przez Żydów, powstało muzeum żydowskie – pierwsza
taka instytucja na terenie dzisiejszej Słowacji. Inżynier Eugen Bárkány i dr Teodor
Austerlitz, syn słynnego preszowskiego rabina, zgromadzili około 300
przedmiotów związanych z kulturą żydowską. Nabyto również odpowiednie
pomieszczenia w tzw. bastionie wodnym Kumšt, gdzie muzeum rozpoczęło
działalność w 1931 roku.
Zbiory przetrwały wojnę i w 1993 roku w babińcu (galeria) synagogi urządzono stałą wystawę.
Ciekawostką jest, że amerykańscy Żydzi z Los Angeles w latach 1989-90 próbowali je przejąć i przewieźć do USA. Na szczęście im się to
nie udało.
Też mieliśmy szczęście, bo jak przyszliśmy, to przewodniczka prowadziła akurat warsztaty dla młodzieży. Mogliśmy sobie całość obejrzeć, a jak dzieciaki wyszły, to sprzedała nam bilety i sporo o synagodze i tutejszej historii Żydów opowiedziała. Jednak, jak wyszliśmy, to zamknęła budynek i gdzieś poszła. Gdybyśmy przyszli później, to mogliśmy świątyni w środku nie zobaczyć.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Otoczony jest zabytkowym, niewysokimi kamieniczkami,
zbudowanymi w różnych epokach, niektórymi już w średniowieczu. W wielu z nich
znajdują się obecnie urokliwe kawiarenki i restauracje.
Po obu końcach tego „wrzeciona” są zielone skwery. Z jednej
strony (severný park). Jest tam posąg Chrystusa oraz Kolumna Mariańska.
.jpg)
.jpg)
Brązowa rzeźba przedstawiająca Chrystusa (socha Ježiša
Krista) ma 3,3 metra wysokości. Ponoć postawiono ją zamiast zaplanowanego
przez włodarzy Preszowa gigantycznej rzeźby, która miała mieć 33 metry
wysokości i być największym posągiem Jezusa w Europie. Takie plany były
oficjalnie ogłoszone w 2008 roku, ale na razie chyba tylko one. No i ta „mała” statua…
Niewątpliwie starsza i ciekawsza jest Kolumna Mariańska
(Mariánske súsošie, Mariánsky stĺp, Morový stĺp, Madona). Powstała w 1751 roku
z inicjatywy miejscowych jezuitów dla upamiętnienia ofiar zaraz, jakie
nawiedziły miasto w latach 1679 i 1710. Jej autorstwo przypisuje się Jozefowi
Hartmanowi. Postawiona została w miejscu egzekucji dokonanej na 24 preszowskich
mieszczanach w 1687 roku. Była to zemsta za popieranie przez miasto i okoliczną
szlachtę antyhabsburskiego powstania Emeryka Thökölyego.
.jpg)
.jpg)
Mijamy też coś, co wzbudza naszą ciekawość. To Pamätník 49.
Rovnobežky (Pomnik 49 równoleżnika). Przez Preszów, jako jedyne miasto na
Słowacji, przechodzi 49 równoleżnik. Podobnie jak przez Czeskie Budziejowice,
Regensburg i Paryż. Preszowianie są z tego dumni.
Z drugiej strony (Južný park) znajduje się Fontanna Neptuna.
Została ufundowana na początku XIX wieku przez bogatego żydowskiego handlarza
Marcusa Hollandra. Był to wyraz wdzięczności za możliwość osiedlenia się w Preszowie. Rzeźbę wykonał znany koszycki rzeźbiarz i kamieniarz, Vincent
Staviarsky. Centralną postacią fontanny jest majestatyczna rzeźba Neptuna
z trójzębem, otoczonego wodnymi stworami. Fontanna służyła także
mieszkańcom jako punkt czerpania wody.
.jpg)
.jpg)
Tuż obok stoi pomnik-grobowiec ku czci i pamięci żołnierzy Armii Czerwonej. Z czerwoną gwiazdą na szczycie. Na Słowacji wszystkie tego typy pomniki zostały zachowane. W Polsce nie, dlatego tak się dziwimy na ich widok. W Nowy Sączu też mieliśmy taki pomnik-grobowiec. Walka o jego likwidację była długa. Rozpoczęto ją w 1992 roku, a ekshumacja pochowanych tam żołnierzy radzieckich i jego likwidacja nastąpiła w 2015 roku.
.jpg)
.jpg)
Kawałek dalej jest ciekawa współczesna rzeźba konia, wykonana z końskich podków. Ma 4 metry wysokości, a do jej wykonania zużyto 700 podków. Jest dziełem kowala-artysty Michala Kačmára. Jest ona symbolem mieszkańców Preszowa, którzy nazywają siebie „koniarzami”. A to z powodu stadniny, która znajdowała się kiedyś w pobliżu centrum miasta.
Teraz krótka przerwa na kawę i ciastko w jednej z urokliwych
kawiarenek przy rynku. A potem dalszy ciąg zwiedzania.
.jpg)
.jpg)
Dochodzimy do katedry greckokatolickiej pw. św. Jana
Chrzciciela. Świątynia ma ciekawą historię. Pierwotnie w tym miejscu znajdowała
się gotycka kaplica „szpitalna” zakonu minorytów. W XIV wieku została
przebudowana przez nich na jednonawowy kościół pw. Najświętszej Marii Panny.
Rozbudowali ponadto klasztor. A w poł. XVIII wieku kościół został przebudowany
w stylu barokowym. Z pierwotnej budowli
zachowało się jedynie sklepienie nad chórem (w dawnym prezbiterium).
Po likwidacji zakonów kontemplacyjnych w 1787 roku kościół
przeszedł na własność państwa. W 1818 roku utworzone zostało w Preszowie
biskupstwo greckokatolickie. Kilka lat później kościół stał się własnością
grekokatolików i został podniesiony do rangi katedry. Został wtedy rozbudowany.
W 1865 roku. podwyższono wieżę. Świątynia pozostawała w rękach słowackich
grekokatolików aż do 1950 roku, kiedy to władze Czechosłowacji zlikwidowały
cerkiew greckokatolicką, uwięziły większość kleru, a wiernych usiłowały zmusić
do przejścia na prawosławie. Preszowski kościół również przejęła cerkiew
prawosławna. Do grekokatolików wrócił on na fali praskiej wiosny w 1968
roku.
.jpg)
.jpg)
Wewnątrz na stropie nawy rokokowe freski. Biało-złoty Ikonostas
z I poł. XIX wieku, którego autorami są rzeźbiarz Juraj Román i malarz Albert
Fikos z Wiednia.
Ambona z wieku XVIII i wiele cennych obrazów oraz rzeźb w trzech kaplicach bocznych. W kościele znajdują się również kopia słynnego Całunu Turyńskiego oraz relikwie Św. Krzyża. Do kościoła przytyka pałac biskupów greckokatolickich.
Na liście preszowskich kościołów do obejrzenia mamy jeszcze
jeden. Barokowy kościół pw. św. Franciszka z Asyżu, będący częścią klasztoru
franciszkanów.
W 1661 roku franciszkanie otrzymali gotycki kościół i zabudowania klasztorne po karmelitanach, co bardzo nie podobało się preszowskim
protestantom.
.jpg)
.jpg)
W latach 1708-1718 koszycki budowniczy Ján
Tornyossi dokonał przebudowy kościoła i klasztoru w stylu barokowym.
Kościół złożony jest z nawy oraz zamkniętego wielobocznie prezbiterium. Od zachodu
otrzymał dwuwieżową fasadę. Wewnątrz barokowe ołtarze – w głównym obraz przedstawiający Świętą
Rodzinę, namalowany przez
franciszkanina Konrada Švestke w II poł. XIX wieku. Tło dla
obrazu stanowi iluzjonistyczne malowidło przedstawiające architekturę ołtarza.
Ciekawym zabytkiem jest też barokowa ambona posiadająca bogatą dekorację
snycerską i rzeźbiarską.
.jpg)
.jpg)
Stamtąd wracamy urokliwymi uliczkami starego miasta na
parking, gdzie zostawiliśmy samochód. Można by tutaj spędzić resztę dnia, bo
zostało wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia, ale wszystkiego nie da się
zobaczyć w jeden dzień. Niestety. A my mamy w planach jeszcze dwie preszowskie
atrakcje – tutejszą Kalwarię i Solivar, muzeum tutejszych żup solnych.
Zaczynamy od Solivaru, położonego około 3 kilometrów na południowy-wschód od centrum
miasta. Znajduje się tutaj jedno z najważniejszych słowackich zabytków techniki
Slovenské technické múzeum – Múzeum Solivar.
Múzeum
Solivar to unikalny zespół XVII-wiecznych budowli
i urządzeń technicznych służących do wydobycia oraz warzenia soli
kamiennej.
Sól w regionie Preszowa była wydobywana już w średniowieczu.
Na początku zbierano wypływającą na powierzchnię ziemi solankę i ją
odparowywano. Później zbudowano pierwsze sztolnie i zaczęto wydobywać sól spod ziemi. Kiedy w XVIII wieku pokłady soli
pod Preszowem zostały zalane, wrócono to poprzedniej metody uzyskiwania soli –
odparowywania solanki, którą teraz wydobywano spod ziemi na skalę przemysłową.
.jpg)
.jpg)
Zwiedzanie rozpoczynamy w okazałym budynku dawnego składu
soli (Sklad soli). Udaje nam się przyjechać w odpowiednim czasie, na krótko
przed kolejnym wejściem. Kupujemy bilety (9 euro, ale emeryci po 70-tce płacą
tylko 1 euro – na Słowacji opłaty za wstępy dla tej grupy wiekowej są na ogół wszędzie
symboliczne) i rozglądamy się po obszernym holu budynku. Jesteśmy tu niezwykle
życzliwie traktowani jako Polacy. Najpierw sympatyczny młody człowiek,
sprzedający bilety, podchodzi do nas i mówi, że ponieważ przewodniczka będzie
mówić po słowacku, to możemy jej nie zrozumieć – w związku z tym on nam trochę
o tym muzeum opowie, bo zna trochę polski.
.jpg)
.jpg)
Potem przewodniczka, też niezwykle sympatyczna, wita nas
jako Polaków, i obiecuje, że będzie się starała mówić wolno i wyraźnie, żebyśmy
ją zrozumieli. No i podczas oprowadzania sporo nawiązuje do Polskiej historii i różnic pomiędzy naszymi językami. Szczerze powiedziawszy, pierwszy raz
spotykamy się z takim traktowaniem. Jest nam niezmiernie miło. Ale sumie Nowy
Sącz jest partnerskim miastem Preszowa. A Koło Grodzkie sądeckiego PTTK ma
bardzo zażyłe stosunki z tutejszą organizacją turystyczną KST - Klub
prešovských turistov. Spotykają się kilka razy do roku na wspólnych
wycieczkach. Może przewodnicy z Solivaru też w nich uczestniczą?
Zwiedzanie muzeum to spacer pomiędzy czterema budynkami. Wychodzimy
ze wspomnianego już składu soli i kolejno zwiedzamy: szyb Leopold (Gápeľ i Šachta
Leopold), zbiorniki solanki (Četerna – Zásobníky soľany), warzelnię soli
Franciszek (Varňa František) i wracamy do składu soli. To jakieś 1,5 kilometra.
.jpg)
.jpg)
Szyb Leopold (Šachta Leopold) jest najstarszym i najważniejszym
obiektem Solivaru. To właśnie tutaj wydobywano sól, a następnie
solankę. Zaczęto go drążyć pod koniec XIV wieku i po kilkuset latach
użytkowania osiągnął on głębokość 155 metrów. W 1674 roku wzniesiono
parterowy budynek – gápeľ (nadszybie), w którym oprócz szybu
wydobywczego miały znajdować się magazyny oraz kierat. Niestety, w 1752 roku kopalnia
została zalana wodami podziemnymi i zmieniła się w podziemne solne jezioro.
Wtedy to zaczęto wydobywać solankę w skórzanych workach przy pomocy ogromnego
kieratu, napędzanego przez cztery pary koni.
.jpg)
.jpg)
Tak kierat, jak i większość drewnianych elementów konstrukcji tutejszych budynków i urządzeń technicznych zostały wykonane ze słynnego dębu kokoszowskiego (kokošovsky dub). Jest to teoretycznie zwykły dąb bezszypułkowy, ale ponieważ rośnie tam na bardzo ubogim podłożu (skały andezytowe), to ma bardzo powolny wzrost i dzięki temu pozyskiwane z niego drewno jest gęste, o pięknej barwie, równomiernym wzroście i wąskich słojach. Wystarczająco miekkie do obróbki. Kokoszowski dąb był słynny w całej Europie – budowano z niego m.in. statki. Uważa się, że do budowy okrętów, którymi popłynął do Ameryki Krzysztof Kolumb, wykorzystano właśnie ten dąb. Ale może to tylko legenda.
.jpg)
.jpg)
Solanka wydobyta w tym szybie spływała specjalnymi kanałami
do następnego budynku. To zbiorniki solanki (Četerna – Zásobníky soľany), gdzie w ośmiu
drewnianych kadziach gromadzono solankę.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Stamtąd płynęła ona dalej, do warzelni soli ((Varňa František).To duży, barokowo-klasycystyczny budynek wzniesiony w 1800 roku. Był wykorzystywany aż do 1970 roku. Mieściły się tu dwa płytkie zbiorniki, służące do wstępnego podgrzewania i odparowywania solanki. Cały proces warzenia i suszenia soli trwał około 30 - 40 godzin (24 godziny odparowywanie i ok. 8 godzin suszenie). Po tym czasie sól była przewożona drewnianymi wagonikami do Składu soli.
.jpg)
.jpg)
Wracamy do niego i tu przewodniczka
pokazuje nam jeszcze dwie sale z eksponatami i opowiada wiele ciekawych rzeczy. Ale nie będę
już więcej tego opisywać, bo i tak moja relacja jest bardzo długa. W każdym razie to
była fascynująca podróż przez solny świat. Zwłaszcza dzięki niezwykle ciekawym opowieściom przewodniczki. Było tu zupełnie inaczej, niż w Wieliczce i Bochni.
Teraz jedziemy zobaczyć tutejszą Kalwarię (Prešovská
kalvária). Została zbudowana w XVIII wieku na wzniesieniu na zachód od miasta.
Była uważana za dugą najpiękniejszą kalwarię na terytorium Królestwa Węgier, po
tej, którą oglądaliśmy w Bańskiej Szczawnicy.
.jpg)
.jpg)
.jpg)

Inicjatorem jej powstania było Towarzystwo Chrystusa Konającego, założone na początku XVIII przez zakon jezuitów. Fundatorami byli tutejsi mieszczanie i okoliczna szlachta. Budowę kaplic rozpoczęto w 1720, kościół wybudowano w latach 1752–1753. Budową kierował jezuita, František Perger (który również prowadził budowę kalwarii w Bańskiej Szczawnicy). Większość budynków powstała do 1769, kilka kaplic powstało pod koniec XIX wieku. Większość z nich posiada podobny kształt architektoniczny, są niewielkie, z półkolisto zakończonym wejściem, nad którym umieszczony był herb fundatora.
.jpg)
.jpg)
Jest też polski akcent – fundatorem kaplicy Świętych Schodów
jest Karol Stanisław Radziwiłł. Wybudowana w 1765 kaplica była wyrazem jego wdzięczności za
udzielenie mu azylu w Preszowie po przegranej bitwie pod Słonimem. Budowla
była wzorowana na kaplicy Sancta Scala w Rzymie na Lateranie.
.jpg)
.jpg)
W obrębie kalwarii znajduje się również cmentarz, który
początkowo miał być miejscem pochówków fundatorów, ale później chowano na nim
także okolicznych mieszkańców.
Mieliśmy jeszcze w planach wejście na Małkowską Górę (Malkovská hôrka), gdzie jest wieża widokowa. Ale to spacer na jakieś 6 kilometrów, a jest już po trzeciej, więc nie zdążymy. Ale będziemy mieli powód, żeby do Preszowa wrócić, bo bardzo się nam tu podobało, a zostało jeszcze wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia. Może, jak skończy się remont muzeum? W każdym razie wracamy bardzo zadowoleni do domu. To była bardzo ciekawa wycieczka. Zwłaszcza zachwyciło nas muzeum soli. No i mieliśmy całkiem ładną pogodę. To był tylko jeden taki słoneczny dzień. Przez kilka dni było zimno i lało, a po wycieczce też było podobnie. W sumie to byłam chora i ledwie po Preszowie łaziłam, ale nie żałuję, bo było warto. Zwłaszcza, że udało mi się nie zarazić przyjaciół.
Kotlina Preszowska Preszów