Beskid Sądecki - Drabiakówka - 27 stycznia 2020
Mimo pięknej sobotniej wycieczki na Babią Górę ciągle mam niedosyt
zimy. Marzy mi się szadź, której jeszcze w tym roku nie udało mi się
zobaczyć. Tylko gdzie jej szukać?
W niedzielę wieczór sprawdzam prognozy pogody. Odruchowo w
Krynicy-Zdroju, chociaż tam raczej na wycieczki nie jeżdżę. Przez całą
noc i rano mają być mgły. I temperatura poniżej zera. Co to oznacza?
Szadź! Obiecuję sobie, że to rano sprawdzę, bo muszą tam być jakieś
kamery.
Przez noc zapominam o moich wczorajszych planach i rano sięgam po czytany właśnie kryminał. Akcja dość mocno mnie wciąga, i dopiero
po godzinie przypominam sobie, że miałam spróbować sprawdzić kamery w
Krynicy. Ta na Parkowej Górze pokazuje taki widok, że do końca nie
dowierzam własnym oczom. Gałązki pokryte grubo szadzią na tle błękitnego
nieba! A mnie tam nie ma! Sprawdzam jeszcze kilka innych. Tu i ówdzie
widok jest zachęcający.
Natychmiast zaczynam się zbierać. Szadź nie jest zbyt trwała.
Obdzwaniam przyjaciół, mają inne plany, niż niespodziewana wycieczka do
Krynicy. Po kwadransie dzwoni Marta. Zrobiło jej się żal i postanawia
się ze mną wybrać. Wspólnie z Krzyśkiem wymyślają naprędce jakąś trasę.
Wszystko mi jedno, byleby na trasie była szadź.
Jedziemy w stronę Krynicy. Krajobraz wiosenny. Nic nie wskazuje na to,
że spełnią się moje oczekiwania. Na Krzyżówce jest odrobina szadzi. I
dopiero po przejechaniu kilometra wjeżdżamy w zimową bajkę. Wszystkie
drzewa wzdłuż drogi toną w bieli. A niebo nad nimi jest błękitne, więc
widok niesamowity. Tupię z radości i piszczę jak mała dziewczynka! Moi
przyjaciele są tym mocno rozbawieni, ale cieszą się razem ze mną.
.jpg)
.jpg)
Zostawiamy samochód pod ”Cichym Kącikiem” i żółtym szlakiem idziemy na Drabiakówkę.
Po wejściu do lasu szadź znika z drzew i mam ogromną ochotę zawrócić.
Marta obiecuje, że po drodze na Przęłęczy Biała na pewno powinna być.
Trochę niedowierzam, ale cóż, nie mam wyjścia.
Po zdobyciu Jaworzynki schodzimy w dół na przełęcz i rzeczywiście jest
tam pięknie. Rzucamy się wszyscy robić zdjęcia, bo widoki są wspaniałe.
Potem docieramy do wieży widokowej na szczycie Drabiakówki. To pierwsza
w Polsce „ścieżka wśród koron drzew”. Cała trasa spacerowa ma około 1
kilometra, a sama wieża prawie 50 metrów wysokości.
Kiedy rozpoczęto ją budować, byłam przeciwna. Uważałam, że w ten sposób niszczy się tylko przyrodę.
Ale po jej zobaczeniu i wejściu na szczyt zmieniłam zdanie. Wieża
powstała na terenie stacji narciarskiej Słotwiny Arena. Góra i tak jest
już zniszczona. A wieża wraz ze ścieżką jest całkiem ładnie wkomponowana
w krajobraz. I rzeczywiście stanowi ogromną atrakcję dla turystów.
.jpg)
.jpg)
Pogoda robi się nam coraz piękniejsza. Idziemy dalej żółtym szlakiem.
Mamy zejść do Krynicy, a potem podjechać do samochodu autobusem.
Nad Krynicą skracamy nieco naszą trasę, schodząc do miasta na przełaj
przez łąki. Wychodzimy akurat na początku krynickiego deptaku. Musimy
przejść cały, żeby dotrzeć do przystanku autobusowego. Mam więc
dodatkową atrakcję. Zwiedzanie uzdrowiska. Na dodatek to pora obiadowa,
więc jest zupełnie pusto.
.jpg)
.jpg)
Docieramy do przystanku, i ponieważ mamy pół godziny do odjazdu busa, a
obok jest postój taksówek, decydujemy się na odrobinę luksusu,
zwłaszcza, że taksówka dla trzech osób nie jest wiele droższa niż
przejazd busem.
To była wspaniała wycieczka. Zwłaszcza, że spontaniczna, zorganizowana z
potrzeby chwili. Było bardzo ciepło i słonecznie. A widoki zupełnie
zimowe. No i ta wymarzona szadź! Przeszliśmy nieznanym dla całej trójki
szlakiem, zapoznaliśmy się z jedną z największych ostatnio atrakcji w
okolicy (wieża na Drabiakówce) i zrobiliśmy sobie spacer po
Krynicy-Zdrój.
Czegóż można chcieć więcej?
Beskid Sądecki Pasmo Jaworzyny Krynickiej Krynica-Zdrój Drabiakówka