WRZESIEŃ
Jarząb pospolity (Sorbus aucuparia)

Bielanka, Łosie, Ropa - 21 marca 2021


W sobotę było paskudnie, a prognoza na niedzielę też nie była rewelacyjna. Miało co prawda być słonecznie, ale tylko do jedenastej. To trochę za mało, żeby mieć ochotę wybrać się na wycieczkę.

Ale był pierwszy dzień wiosny. Należało ją jakoś przywitać. Zobaczyć, czy jest jakaś szansa na poszukanie jej zwiastunów. Wymyśliłam więc krótką, objazdową wycieczkę w Beskid Niski. Takie kółko – Bielanka – Łosie – Ropa.

O Bielance już kiedyś pisałam przy okazji wycieczki do Radocyny. Znajduje się tutaj cerkiew pw. Opieki Najświętszej Marii Panny z XVIII wieku. Była cerkwią greckokatolicką. Została podpalona podczas Akcji „Wisła”. Po wysiedleniu Łemków przejęli ją katolicy. Potem wrócili prawosławni, przejęli cerkiew, ale pozwolili katolikom nadal z niej korzystać. Potem wrócili grekokatolicy i im też pozwolono się tu modlić. Przez pewien czas wszystkie trzy wyznania zgodnie się nią dzieliły.

Ostatnio prawosławni wybudowali sobie cerkiew murowaną, a dwa pozostałe wyznania nadal wspólnie użytkują starą. Tym razem mogłam to zobaczyć w praktyce. Podjechałam na parking w Bielance niecałą godzinę przed mszą katolicką. Po chwili nadeszła jakaś kobieta. Zapytałam, czy mimo zbliżającej się mszy mogę tu zostawić samochód, bo potem wybierałam się na spacer, a parking był malutki. Stwierdziła, że oczywiście. Potem zauważyłam, że wchodzi do cerkwi, więc za nią pobiegłam. Okazało się, że rano mieli tu nabożeństwo grekokatolicy, a ona przyszła przygotować cerkiew dla katolików. Przyglądałam się, jak sprawnie chowa jedne sprzęty, zastępując je drugimi. Zapytana o wspólne użytkowanie świątyni, o to, czy nie powoduje to jakichś konfliktów, odpowiedziała ze zdumieniem: „O kościół mielibyśmy się kłócić? Dlaczego?” Te słowa oddają całą prawdę o fenomenie Bielanki. Bo nie tylko o cerkiew chodzi. Bielanka była ponoć pierwszą na dawnej Łemkowszczyźnie miejscowością, w której pojawiły się dwujęzyczne tablice z nazwą miejscowości.

Działa tu też malutkie muzeum łemkowskie, ale obecnie jest nieczynne z powodu remontu.

Potem idę na zaplanowany spacer nad wsią. Po drodze zaglądam na cmentarz. Tu też wyznawcy trzech religii spoczywają obok siebie.



Przez ponad godzinę plątam po polach i łąkach nad Bielanką. Znajduję może nie wiosnę, ale przewiośnie na pewno. Bazie i kwitnące leszczyny.

Potem jadę do Łosia. To także dawna wieś łemkowska. Dość słynna. Jej mieszkańcy tradycyjnie kiedyś zajmowali się maziarstwem, czyli wytwarzaniem mazi i smarów oraz handlem tymi towarami. Każdej wiosny z Łosia wyjeżdżały charakterystyczne maziarskie wozy. Docierały one w głąb Polski, ale też do Rosji, na Litwę i Łotwę, a także na Węgry. Po Akcji „Wisła” handel się załamał, chociaż maziarze krążyli jeszcze tu i tam. Ostatni wóz maziarski wyjechał na trasę w latach 70. ubiegłego wieku.

Stworzono tu mały skansen – Zagrodę Maziarską. Jest on oddziałem Muzeum w Gorlicach. To zespół budynków, będący przykładem zabudowy drewnianej, typowej dla Łosia. Zabudowania wchodzące w skład zagrody pochodzą z końca XIX wieku. Znajduje się tu chyża (chałupa) i budynki gospodarcze: stodoła oraz spichlerz. Jest tutaj bardzo ciekawa ekspozycja poświęcona maziarstwu i łyżkarstwu, którym także trudnili się tutejsi mieszkańcy. Oraz życiu codziennemu Łemków w Łosiu. Kiedyś ją oglądałam. Teraz muzeum było zamknięte, a szkoda, bo od czasu, kiedy tu byłam, wzbogaciło się o kolejny budynek (chyżę z Bartnego z 1928 roku). I na pewno o nowe eksponaty.

Zagroda przylega do greckokatolickiej cerkwi pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Całość tworzy bardzo urokliwy zakątek, zwłaszcza, że obok są jeszcze drewniane zabudowania z  pocz. XX wieku. 


Świątynia została zbudowana na pocz. XIX wieku. Przebudowana w I poł. wieku XX. W środku cenny ikonostas z przełomu XVIII i XIX wieku. Ogrodzona kamiennym murem. Koło cerkwi murowana dzwonnica. Na strychu gnieździ się podkowiec mały, dzięki czemu świątynia otrzymała ostatnio miedziane pokrycie dachu. Po wojnie używali jej katolicy, obecnie wróciła do grekokatolików.

Nieopodal leży zalew Klimkówka. Gdym wiedziała, że tak blisko, to pewnie bym podjechała. Jest tam ścieżka nad zaporą. Ale jak zwykle zobaczyłam to na mapie dopiero po powrocie do domu. Szkoda, ale może tam jeszcze kiedyś wrócę.

Kiedy dojeżdżam do Ropy, z zachodu nadciągają prognozowane chmury i robi się ponuro. Zatrzymuję się przed kościołem pw. św. Michała Archanioła. To kościół katolicki, ufundowany w drugiej poł. XIX wieku przez Petronelę i Wilhelma Siemieńskich. Początkowo był drewniany, później dobudowano do niego dwie murowane wieże, których zwieńczenia nawiązują do łemkowskiego budownictwa sakralnego. Właśnie kończy się jego remont.


W  Ropie jest jeszcze klasycystyczny dwór. Chcę go zobaczyć, bo jakoś nigdy nie miałam okazji. W XVI wieku był tu dwór obronny. Później przebudowano go i przystosowano do pełnienia funkcji lamusa. Na początku XIX wieku kolejny właściciel, Wilhelm Siemieński, rozbudował go w duży, barokowo-klasycystyczny dwór. Wokół niego założony został park krajobrazowy.


Po II wojnie światowej w dworze, który został upaństwowiony, mieściło się wiele różnych instytucji. W latach 80. XX wieku obiekt przejął Wojewódzki Ośrodek Kultury w Nowym Sączu. Rozpoczął się kosztowny remont, ale został wstrzymany w związku z roszczeniami dawnych właścicieli dworu. Przejęli go, ale nie mieli funduszy na dalszy remont, więc budynek popadał w coraz większą ruinę. Sytuacja poprawiła się na początku XXI wieku, kiedy to obiekt zmienił właściciela i został przez niego przeznaczony na centrum hotelowe i restaurację. Już funkcjonują, ale nadal trwają prace remontowe. Ostatnio, co mogłam zaobserwować, zajęto się parkiem. Jest tam naprawdę bardzo ładnie, a dwór jest imponujący, zwłaszcza od strony parku. Niestety, nie mogłam go od tamtej strony dokładnie obejrzeć, bo z powodu remontu nie można się tam dostać. Ale też tu wrócę za jakiś czas.

W domu jestem tuż po dwunastej. Jak na tak krótką wycieczkę, to sporo zobaczyłam. I miałam prawie cały czas słońce. A koło czwartej zaczął prószyć śnieg. Jestem zadowolona, bo dobrze wykorzystałam to słoneczne przedpołudnie.



Beskid Niski cerkwie Bielanka Łosie (Beskid Niski) Ropa
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.