Beskid Sądecki - 20 września 2020
Tym razem Beskid Sądecki. Właściwie tuż za progiem, bo Marta
proponuje trasę z Barcic. Głównym celem ma być zdobycie szczytu o nazwie Ostra
(834 m n.p.m.) w Paśmie Jaworzyny Krynickiej. Żeby zrobić tam kółko, trzeba się trochę nakombinować, ale moi
przyjaciele są w tym świetni. Czasami się co prawda gubimy, ale zawsze
docieramy do celu. Zwłaszcza dzięki uporowi Krzyśka.
Wyruszamy spod Ośrodka Jazdy Konnej w Barcicach. Akurat koniki są wyprowadzane na wybiegi, więc możemy je sobie pooglądać. No i dwie niezwykle towarzyskie lamy.
Skracamy sobie drogę, przechodząc przez ośrodek, i wchodzimy
na szlak niebieski. Niestety, prowadzi asfaltem, ale rano nie jest to jeszcze
bolesne. Docieramy nim do słynnej już platformy widokowej „Ślimak” w Woli
Kroguleckiej. Jest tak popularna, że w weekendy są tam tłumy. Ale jest wczesny
niedzielny poranek i jeszcze nikogo nie ma, więc możemy spokojnie oddać się
kontemplacji widoków.
Potem podchodzimy pod krzyż i idziemy dalej ścieżką
przyrodniczą (idzie prawie tak samo jak niebieski szlak, a później do niego
dochodzi) Widoki są naprawdę piękne.
Docieramy do starego, opuszczonego sadu. Drzewa całe pokryte owocami. Niektóre wyglądają całkiem smakowicie, więc degustujemy. Są pyszne.
Idziemy dalej. Docieramy do mostu Nad Głębokim Jarem. Mamy nim przejść na drugą stronę. Niestety, z powodu uszkodzeń, jest zamknięty nie tylko dla samochodów, ale dla pieszych też. Można oczywiście nim przejść (wszyscy inni przechodzą), ale Krzysztof wymyśla dla nas atrakcję i sprowadza nas na dół do Życzanowskiego Potoku. W tym miejscu nie da się oczywiście przejść na drugą stronę, bo zbocza są strome i skaliste, więc idziemy potokiem, wdrapując się na kolejne głazy i progi skalne. To bardzo ekscytujące przejście. Kiedy teren nieco łagodnieje, wychodzimy z powrotem na szlak, już po drugiej stronie potoku.
Niebieski szlak skręca w prawo na Makowicę, a my odbijamy w lewo. Początkowo spory kawałek brzydką, zniszczoną przez zwózkę drzewa „stokówką”,
która jednak później ładnieje, zamieniając się w przyjemną leśną drogę.
Docieramy do skrzyżowania szlaków. Według moich przyjaciół mieliśmy wyjść tuż pod pomnikiem pod Ostrą, ale widocznie musieliśmy pójść nie tą drogą, którą planowali. Zielonym szlakiem idziemy pod Ostrą. Mijamy Wilcze Doły (786 m n.p.m.) i docieramy pod pomnik partyzantów AK z oddziału „Tatara”. Robimy sobie tu odpoczynek.
Potem stromą ścieżką (bez szlaku) wdrapujemy się na szczyt Ostrej. Na szczycie czeka na mnie nagroda. Piękna, dorodna kania.
Schodzimy na dół (trochę inaczej niż weszliśmy) i docieramy do zielonego szlaku. Idziemy nim
spory kawałek, a kiedy skręca na Żeleźnikową, dalej idziemy Szlakiem Leśnych. Jest
niestety stromy i niewygodny do zejścia. Kiedyś, mimo stromizny, musiała to być
ładna ścieżka, teraz została poszerzona dla zwózki drzewa i jest paskudna.
Kiedy docieramy na dół, oddychamy z ulgą.
Podczas wędrówki spotykamy mnóstwo grzybiarzy, każdy ma coś w koszyku. My też nie wracamy z pustymi rękami, chociaż nie schodziliśmy ze
ścieżki – Marta przynosi do domu sporo pięknych prawdziwków i trochę rydzów. A ja znajduję kolejne kanie.
Wycieczka miała być krótka, ale była całkiem godna, bo zajęła nam siedem godzin. Nie wiem, ile przeszliśmy kilometrów, bo duża część była poza szlakami, ale na pewno ponad 15. Cieszę się, że zaliczyłam nieznany mi kawałek Beskidu Sądeckiego, którego, bez pomysłowości moich przyjaciół w wymyślaniu nowych tras, raczej nigdy nie udało by mi się zaliczyć. A było warto, bo trasa w większości była bardzo ładna.
Beskid Sądecki Pasmo Jaworzyny Krynickiej Ostra