Beskid Sądecki - 6 stycznia 2018
Lila z Markiem zadzwonili rano i zaprosili mnie na krótki spacer na Obidzę. Zgodziłam się chętnie, bo jakoś nie mogłam wymyślić żadnej rozsądnej wycieczki i siedziałam w domu.
Wyjechaliśmy koło południa. U nas świeciło słońce – niestety w Kosarzyskach była mgła. Czasami na króciutką chwilkę pokazywało się błękitne niebo, ale mgła uparcie wracała. Udało nam się jednak zobaczyć Tatry. Było to przyjemne, bo wyłoniły się nagle z mgły i pokazały w całej okazałości na dłuższą chwilę.
Zresztą spacer przy takiej mglistej pogodzie też ma swój urok – szkoda, że zdjęcia wychodzą wtedy takie sobie.
Było ciepło i bezwietrznie, prawie wiosennie, bo śniegu w górach jest niewiele.
W bacówce na Obidzy zjedliśmy jeszcze obowiązkową szarlotkę i wróciliśmy do domu, żeby kibicować Kamilowi Stochowi i pozostałym naszym skoczkom podczas ostatnich zawodów Turnieju Czterech Skoczni.
Wyjechaliśmy koło południa. U nas świeciło słońce – niestety w Kosarzyskach była mgła. Czasami na króciutką chwilkę pokazywało się błękitne niebo, ale mgła uparcie wracała. Udało nam się jednak zobaczyć Tatry. Było to przyjemne, bo wyłoniły się nagle z mgły i pokazały w całej okazałości na dłuższą chwilę.
Zresztą spacer przy takiej mglistej pogodzie też ma swój urok – szkoda, że zdjęcia wychodzą wtedy takie sobie.
Było ciepło i bezwietrznie, prawie wiosennie, bo śniegu w górach jest niewiele.
W bacówce na Obidzy zjedliśmy jeszcze obowiązkową szarlotkę i wróciliśmy do domu, żeby kibicować Kamilowi Stochowi i pozostałym naszym skoczkom podczas ostatnich zawodów Turnieju Czterech Skoczni.
Beskid Sądecki Pasmo Radziejowej Obidza Przełęcz Gromadzka