Po raz pierwszy w życiu widziałam posilającego się węża w środowisku naturalnym. Idąc leśną ścieżką, nagle pod stopą, którą właśnie miałam postawić na ziemi, zobaczyłam żabę. Żaba była dziwna – miała długi ogon. Dopiero po sekundzie zorientowałam się, co widzę – mały zaskroniec usiłował połknąć dużą żabę trawną. Widok był niesamowity i zupełnie nie wiedziałam, jak zachować się w tej sytuacji. Oczywiście, najlepiej byłoby szybko i bezszelestnie odejść, ale żądza przyjrzenia się i sfotografowania tej sceny była silniejsza. Zestresowany obecnością człowieka zaskroniec zrezygnował z posiłku i wypluł żabę. Miałam potem duże wyrzuty sumienia, że pozbawiłam go posiłku, bo nadtrawionej żabie nie mogłam przecież pomóc, ale ostatecznie wytłumaczyłam sobie, że zamiast mnie mogło tam nadejść jakieś zwierzę, choćby lis, i zjeść całkowicie bezbronnego w tej sytuacji zaskrońca razem z żabą.