WRZESIEŃ
Borówka czarna (Vaccinium myrtillus)

Beskid Sądecki - 17 grudnia 2017


Magda była niepocieszona, że nie mogła z nami pojechać w Pieniny. Zwłaszcza, jak zobaczyła zdjęcia. Obiecałam jej, że zabiorę ją gdzieś w ten weekend. W sobotę było brzydko, więc zajęłyśmy się obie przedświątecznymi porządkami, wycieczkę planując na niedzielę, zwłaszcza, że prognozy pogody były obiecujące.

Co prawda halny rozprawił się ze śniegiem w górach, a nowego napadało niewiele, ale i tak można było liczyć na zimowe klimaty.

Rano, po pięknym i obiecującym wschodzie słońca, zrobiło się pochmurno i zaczął prószyć śnieg. Byłam zawiedziona, ale i tak postanowiłam pojechać, zwłaszcza, że byłam przecież umówiona.

Pojechałyśmy w stronę Piwnicznej. Na górach wzdłuż Popradu śniegu było jak na lekarstwo. Szadzi na Makowicy też nie było. Postanowiłyśmy pojechać do Kosarzysk, bo z doświadczenia wiem, że tam zawsze jest sporo śniegu. Poza tym niebo w tamtym kierunku było już zdecydowanie błękitne.

Śniegu rzeczywiście było sporo. Wyszło słońce i zrobiło się bardzo ładnie. Poszłyśmy moją ulubioną trasą na Eliaszówkę przez Zaczerczyk. Magda nią nigdy jeszcze nie szła, więc miałam okazję, żeby jej ten szlak pokazać.

Pogodę miałyśmy przez cały dzień ładną – było ciepło, bezwietrznie i oczywiście słonecznie.

Tatr z Eliaszówki nie było dzisiaj niestety widać, ale i tak byłyśmy bardzo zadowolone.

W drodze powrotnej postanowiłyśmy zajrzeć do „Chaty na Magórach”, takiego małego prywatnego schroniska, bo nigdy tam jeszcze nie byłyśmy, a przy drogowskazie było umieszczone zaproszenie na pierogi.

Okazało się, że to co brałam za ”Chatę na Magórach” (zabudowania widoczne ze szlaku), wcale nią nie było. Do schroniska trzeba podejść spory kawałek przez las.

Niestety, mimo pięknie pachnącego dymu, unoszącego się z komina, w chacie, poza dwoma psami, prawdopodobnie nikogo nie było. Dobijałyśmy się dość długą chwilę do wszystkich drzwi, zaglądały do okien – nikt nam nie otworzył. Musiałyśmy się obejść smakiem, a obie dość mocno napaliłyśmy się na te pierogi. Trudno. Wycieczka i tak była bardzo udana.


Beskid Sądecki Eliaszówka Góry Lubowelskie
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.