Beskid Niski - 16 stycznia 2020
Poproszono mnie o pomoc w opiece nad dziećmi podczas kuligu w Regietowie. Początkowo nie byłam zachwycona, ale potem przypomniałam sobie grudniowy zjazd saniami z Obidzy. Pomyślałam, że właściwie, czemu nie? Pomogę, a przy okazji może to być całkiem przyjemnie spędzony czas. Zwłaszcza, że na takim kuligu jeszcze nie byłam.
.jpg)
.jpg)
Mieliśmy bardzo dobrą pogodę. Było pięknie. Przez delikatną mgłę, która osadziła nocą tu i ówdzie szadź, wyglądało słońce. Było ciepło, a co najważniejsze, bezwietrznie. Śniegu nie było zbyt wiele, ale wystarczająco. Dzieci były szczęśliwe.
.jpg)
.jpg)
Zwiedziliśmy najpierw stadninę. Hoduje się tu konie huculskie - niewielkie górskie koniki, będące jedną z najstarszych polskich ras. Hucuły są inteligentne, łagodne i bardzo wytrzymałe. Nadają się zarówno pod wierzch, jak i do zaprzęgów. Świetnie sprawdzają się w hipo- i psychoterapii.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Potem był przejazd saniami, połączony z zabawą na śniegu. Później kiełbasa z ogniska i pyszna herbata. W stadninie jest specjalna, wielka sala ze stołami i paleniskiem pośrodku, na którym rozpala się ogień. Takie ognisko w ogrzewanym, ciepłym pomieszczeniu, kiedy wraca się przemarzniętym z kuligu, to naprawdę wspaniały pomysł!
Wszystko było świetnie zorganizowane, tak, że dzieci miały zapewnione bezpieczeństwo i doskonale się bawiły. Ja zresztą też!
Wszystko było świetnie zorganizowane, tak, że dzieci miały zapewnione bezpieczeństwo i doskonale się bawiły. Ja zresztą też!
Beskid Niski Regietów