Beskid Niski - 18 czerwca 2022
Postanowiłam spróbować jeszcze raz znaleźć powojnika
prostego, rosnącego w okolicach Komańczy. Szukałam go dwukrotnie w ubiegłym
roku i mimo dość dokładnych namiarów na jego stanowisko, nie udało mi się go odszukać.
Akurat jest pora jego kwitnienia, więc zamierzam spróbować po raz ostatni.
Jak to mówią: „do trzech razy sztuka”.
Postanowiłam przy okazji zajrzeć do Dołżycy, bo jest tam
podobno ładny wodospadzik, potem do Turzańska, zobaczyć wyremontowaną cerkiew,
no i wdrapać się na Wahalowski Wierch (666 m n.p.m.) z Czystogarbu (bez szlaku, drogą lokalną).
Wyjechałam o szóstej. Drogi były jak zwykle puste i jechało
się bardzo przyjemnie. Udało mi się nie przegapić skrętu na Dołżycę, bez trudu
znalazłam wodospad. Całkiem ładny, chociaż światło było kiepskie i zdjęcia nie wyszły zbyt dobre.
Potem, już w Komańczy, zatrzymałam się pod drewnianym kościołem św. Józefa. To współczesna świątynia, zbudowana w 1957 roku na miejscu poprzedniej, spalonej podczas sowieckiego
ataku na niemieckie pozycje. W 1993 roku dobudowana została do niej wieża.
Naprzeciwko kościoła jest nowy, bardzo ładny skwerek. Altanka,
fontanna i siłownia „pod chmurką”. Znajduje się tam także tablica, poświęcona Andrzejowi
Wasielewskiemu-Połoninie, popularnemu artyście i bardowi bieszczadzkiemu. Jest
tu także jego ławeczka.
Następnie podjeżdżam do Turzańska. Jest tu wspaniała drewniana, prawosławna cerkiew pw. św. Michała Archanioła, zbudowana w pierwszych latach XIX wieku, wpisana na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO. Byłam tu w ubiegłym roku, ale był właśnie prowadzony remont i całą świątynię spowijała pajęczyna rusztowań. Teraz już powinno być po remoncie. Rzeczywiście, rusztowania zniknęły, ale cerkiew nadal jest zamknięta, a jako obiekt z listy UNESCO, powinna być otwarta dla zwiedzających. Chyba, że nie została jeszcze wyremontowana w środku. Robię sobie krótki spacer polną drogą nad cerkwią i jadę dalej.
Nie miałam tego w planach, ale postanawiam podejść pod
Klasztor Sióstr Nazaretanek. Budynek
klasztoru jest bardzo ciekawy. Został zbudowany w stylu szwajcarskim. Drewniany
budynek z murowanym parterem i werandami wokół. W miętowym kolorze. W latach 50. był tu internowany prymas Stefan Wyszyński. Na terenie
klasztoru znajduje się poświęcona mu izba pamięci.
Koło klasztoru zauważam, że prowadzi tamtędy ścieżka
przyrodniczo-historyczna. Nie podejrzewam, żeby była zbyt długa, więc
postanawiam zrobić sobie spacer. Okazuje się jednak, że ma aż 9 kilometrów. Na
dodatek spotkani turyści mówią, że nie można nią wrócić w to samo miejsce. Ja weszłam na ścieżkę od drugiej strony, na dodatek w środku, bo przy 13 przystanku. Docieram do 9. Fragment, który
przeszłam, jest bardzo ładny. A potem ścieżka robi się mocno błotnista i prowadzi
nieciekawym lasem. Zawracam, bo ostatecznie przyjechałam tu po coś zupełnie
innego. Najważniejsza jest moja roślinka.
Jadę do miejsca, w którym zamierzam zacząć moje
poszukiwania. Straszne chaszcze, pokrzywy i trawa do ramion. Ale jestem bardzo
zdeterminowana. Muszę ten powojnik znaleźć, choćby nie wiem co! No i mój wysiłek zostaje nagrodzony! Znalazłam! Jestem z siebie bardzo dumna.
Wracam do Komańczy i postanawiam wejść na ścieżkę, którą szłam wcześniej. Tyle, że od drugiej strony, bo intryguje mnie ta platforma widokowa, do której nie doszłam. Jadę powoli, wypatrując jakichś tablic. I tuż przed cerkwią prawosławną zauważam strzałkę ścieżki, kierującą na rozległe łąki. Zostawiam samochód na parkingu pod cerkwią, którą dokładnie obejrzałam w zeszłym roku, i wychodzę na łąki. Docieram nimi do platformy widokowej pod szczytem Wierch (598 m n.p.m.). To siódmy przystanek. Trasa jest niezwykle piękna i widokowa. A łąki cudne – całe w kwiatach. Potem szlak znowu prowadzi błotnistą drogą przez las. Schodząc w dół, mam możliwość obserwowania bociana białego, który cierpliwie mi pozuje.
Kiedy w domu doczytuję informację na temat ścieżki, to
okazuje się, że jest to jednak pętla. Zaczyna się przy kościele pw. św. Józefa, potem prowadzi pod cerkiew greckokatolicką,
następnie pod prawosławną, następnie tymi widokowymi łąkami, którymi szłam, dociera do
platformy widokowej, wchodzi na Wierch i schodzi tym lasem i łąkami
ostrożeniowymi, którymi szłam na początku, dochodząc do klasztoru. Kolejnymi
przystankami są: miejsce katastrofy lotniczej z II wojny światowej, leśna
kolejka wąskotorowa Komańcza - Duszatyn i obelisk upamiętniający masowe
rozstrzelanie ludności cygańskiej. Tak właściwie, to nie widziałam
tylko tych trzech ostatnich miejsc. Ale podczas kolejnej wizyty w Komańczy
postaram się to nadrobić. Uważam, że
ścieżka jest bardzo dobrze pomyślana. Pokazuje wszystkie najciekawsze miejsca w Komańczy, a dodatkowo prowadzi przez piękne przyrodniczo miejsca. Zwłaszcza te
widokowe łąki są piękne.
Ponieważ przeszłam w sumie ponad 13 kilometrów, to rezygnuję
z wejścia na Wahalowski Wierch. Zrobię to przy następnej okazji.
Wyjeżdżam z Komańczy już o trzeciej, dlatego powrót jest
bardzo przyjemny – mimo, że cały czas jadę pod słońce, to jest ono jeszcze tak
wysoko, że nie razi mnie w oczy ani nie oślepia.
Wracam bardzo zadowolona – znalazłam wreszcie upragnioną roślinkę i odkryłam istnienie "Ścieżki przyrodniczo-historycznej po Komańczy", której przejście (choć fragmentaryczne) było prawdziwą przyjemnością.
Link do bardzo obszernego opisu wszystkich przystanków ścieżki https://komancza.pl/s/150/sciezka-przyrodniczo-historyczna-w-gminie-komancza.
Beskid Niski Komańcza