Żar - 10 października 2021
Zapowiada się ładna pogoda. Planujemy się z Markiem gdzieś
wybrać. Wycieczka musi być krótka, bo chce z nami pojechać Lila. Zresztą ja też
ostatnio mam problemy z chodzeniem. Proponuję wycieczkę na Kiczorę
Kamienicką i Wielki Wierch. Takie
krótkie kółeczko ze Szczawy. Byliśmy tam kilka lat temu zimą i bardzo się nam
podobało. Jest tam sporo polan, więc jesienią też na pewno musi być ładnie.
Marek akceptuje pomysł, ale kiedy dzwoni ponownie wieczorem,
ma już plany na inną wycieczkę. Okazało się, że do zdobycia swojej odznaki
potrzebuje koniecznie zaliczyć Żar (883 m n.p.m.) w Pieninach Spiskich. Ten pomysł bardzo mi się podoba. Już od dłuższego
czasu myślałam o Pieninach Spiskich. Są tam piękne, widokowe łąki. Ale o Żarze
– wstyd się przyznać - nigdy nie
słyszałam.
Okazuje się, że jest to najwyższy szczyt Pienin Spiskich.
Nazywany równie Braniskiem, chociaż ta nazwa to błąd austriackich kartografów,
którzy nazwę położonej na północ od grzbietu doliny potoku Baniska
zniekształcili i przenieśli na szczyt. Żar leży w środkowej części Pienin Spiskich, w głównym
grzbiecie, będącym w tym miejscu wąską granią, stromo opadającą do sąsiednich
dolin, zbudowaną z wapieni rogowcowych.
Można tam dotrzeć na kilka sposobów, ale Marek wymyślił, że wyjdziemy z Łapsz Niżnych. Zostawiamy
samochód pod cmentarzem i idziemy do góry żółtym szlakiem. Cały czas mamy
piękne widoki, zwłaszcza na Tatry.
Docieramy pod Ostrą Górę (793 m n.p.m.), pod którą mieści się zagroda, w której hodowane są daniele. Są dość płochliwe, jedynie samiec alfa postanawia zaryzykować podejście do nas, zachęcony apetycznymi liśćmi mlecza. Reszta stada zachowuje spory dystans.
Porzucamy żółty szlak i lokalną drogą docieramy na Polanę Wapienne. Mamy stąd wspaniałe widoki na Tatry, Gorce i Pieniny. Docieramy do czerwonego szlaku i bardzo ładną graniową ścieżką wchodzimy na szczyt Żaru. Jest tu mała platforma widokowa, z której roztacza się widok na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce. Podobno można zobaczyć stąd Babią Górę, ale dzisiaj jej nie widać.
Dwaj panowie, którzy siedzą na ławeczkach pod platformą i palą sobie ognisko, na nasz widok zrywają się i ruszają w drogę. Nie wygaszają
do końca ogniska. Jestem rozżalona. Taka krótka wycieczka, taki piękny dzień, a my znowu nie pomyśleliśmy o kiełbasie. Strasznie mi się tej ogniskowej kiełbasy
nagle zachciało. Ale mówisz, masz! Lila niechcący zagląda pod stół, przy którym
siedzimy. Wyciąga spod niego kawałek kiełbasy. Musiał spaść na ziemię naszym
poprzednikom i widocznie tego nie zauważyli. Trochę to głupie, jeść znalezioną
na ziemi kiełbasę… Ale wgląda na świeżą i ostatecznie przecież ją upiekę…
Łakomstwo zwycięża… Zwłaszcza, że ognisko się pali, kijki są przygotowane. A kiełbasa jest pyszna! Bardzo jestem wdzięczna Lili i nieświadomym tego,
nieznanym darczyńcom.
Ruszamy dalej. Docieramy do Baszty (ok. 860 m n.p.m.). To
taki mały skalny cypel, z którego można podziwiać piękne widoki. Obok znajduje
się ciekawe skalne schronisko nazwane Dziurą Motiego. Podobno na południowych zboczach
Żaru są dwie jaskinie: Krzywa Dziura i Prosta Dziura.
Kawałek dalej czerwony szlak skręca ostro w lewo. W
Internecie były ostrzeżenia przed stromością tego zejścia. Myśleliśmy, że są
przesadzone, ale rzeczywiście było bardzo trudne. Dobrze, że było sucho, bo po
deszczach raczej byśmy tamtędy nie zeszli.
Na szczęście stroma ścieżka wreszcie się kończy. Wychodzimy
na polanę. Czerwony szlak idzie dalej do Dursztyna, my skręcamy w lewo, i lokalną drogą docieramy do rozległej polany Za Czarną Górą. Jest tu opuszczone
gospodarstwo, otoczone starym śliwkowym sadem. A dalej spotykamy kierdel owiec.
Juhasi się nam przyznają, że są już bardzo zmęczeni kilkumiesięczną pracą i z utęsknieniem czekają na
koniec sezonu. Obserwujemy pasterskie owczarki. Są niesamowite. Najpierw
dokładnie sprawdzają teren wokół polany, a potem rozstawiają się w strategicznych punktach, skąd mają dobry widok na całe stado.
Idziemy dalej. Mijamy Czarną Górę i wychodzimy na kolejne
widokowe łąki. Jest stąd piękny widok na Tatry. Docieramy do ścieżki rowerowej,
którą schodzimy do Łapsz Niżnych pod cmentarz, tam, gdzie zostawiliśmy
samochód.
To była krótka, ale bardzo udana wycieczka. Całkiem nieznane
miejsce, piękne widoki, no i te kolory jesieni…
Pieniny Żar (Pieniny) Łapsze Niżne Pieniny Spiskie Spisz