CZERWIEC
Mak polny (Papaver rhoeas)

Święta zapowiadały się ciepłe i słoneczne, a że w tym roku spędzałam je sama, to mogłam włóczyć się po górach do woli. Marzyły mi się krokusy. Ale oczywiście nie w Tatrach, bo tłumy mnie przerażają. Co prawda, niekorzystne warunki atmosferyczne mogły im zaszkodzić, ale miałam nadzieję, że gdzieś w Gorcach je znajdę. Na Turbacz mi się nie chciało znowu iść, bo byłam tam w marcu. Niżej mogły już przekwitnąć. Wiedziałam, że na Jaworzynie Kamienickiej (1288 m n.p.m.) poniżej Bulandowej Kapliczki ma ich być sporo. Nie wiedziałam, co prawda, jak to będzie w tym roku, ale postanowiłam zaryzykować.

Zaplanowałam, że wejdę tam tam tzw. szlakiem spacerowym z Ochotnicy Górnej. Szłam już nim dwukrotnie, ale już jakiś czas temu, więc była dobra okazja, żeby go sobie przypomnieć.

Zostawiłam samochód na parkingu za sklepikiem (naprzeciw boiska sportowego) i wyruszyłam znaną mi już trasą. Najpierw kawałeczek asfaltem, a potem skręciłam w lewo w leśną drogę


Gmina Ochotnica Dolna zadała sobie spory trud oznakowania jednolicie wszystkich szlaków na swoim terenie. Wyznaczyła też nowe, których nie ma jeszcze na mapach. Ale z tym coś im nie wyszło. Ten szlak jest także szlakiem rowerowym. Na dole żadnych oznaczeń nie zauważyłam. Potem jeden zielono-biały kwadrat ścieżki turystycznej i długo nic. Kolejno jeden znak szlaku rowerowego i znowu długo nic. A potem pojawiły się nowe znaki Gminy Ochotnica Dolna. Czerwone. Pomiędzy nimi trafiły się dwa żółto-pomarańczowe. A później, już do samej góry świeżo namalowane  biało--czerwone kwadraty ścieżki turystycznej. Prawdopodobnie przez GPN. Dobrze, że droga oczywista i trudno się tam zgubić, ale niedoświadczony turysta może się poczuć mocno zaniepokojony.



Szlak bardzo piękny i urozmaicony. Dużo widokowych polan. Na pierwszej, bez nazwy, na której stoi bacówka, znajduję pierwsze krokusy. Niewiele i w większości już przekwitłe. Ale jest nadzieja, że wyżej będą jeszcze kwitnące.


Na pięknej polanie pod szczytem Lipowca (936 m n.p.m.), która rozciąga się po obu stronach szlaku, można podziwiać piękny widok na Tatry. Dzisiaj u ich stóp zalegają malownicze mgły.


W powietrzu czuć wiosnę, ale prawie nic tu jeszcze nie kwitnie. Zauważam kilka żywców gruczołowatych i trochę zawilców. No, ale ostatecznie dzisiaj w moim centrum zainteresowania mają być krokusy.



Są też w nim Tatry, bo co chwila mogę je podziwiać. Idę niespiesznie do góry. Docieram do kolejnej polany. To Młynarczykowa. Tu znajduję nieco więcej krokusów, ale też w większości już przekwitłych.



Szlak miejscami jest dość stromy. Ale dzielnie drapię się do góry. Docieram do granicy GPN. Oczywiście, kupiłam sobie przez Internet bilet. Tym razem bez problemów, które mieliśmy, idąc ostatnio na Turbacz.


Tutaj szlak robi się dość nieciekawy, bo wszędzie leży mnóstwo powalonych drzew w wiatrołomach z 2019 roku. Też wtedy tędy szliśmy i musieliśmy się przedzierać przez leżące w poprzek szlaku pnie. Teraz nie ma tego problemu, bo ścieżka została udrożniona, ale las nie wygląda zbyt ciekawie.

Patrzę na Tatry, ale teraz są w większości przysłonięte chmurami. Szlak jest pusty. Mija mnie tylko dwóch młodych chłopaków z psem. Idą na Turbacz. Poza nimi nie spotykam nikogo.


Docieram na szczyt Kiczory (1282 m n.p.m.). Czyli, że zrobiłam około 600 metrów przewyższenia. Jak na spacerowy (z nazwy) szlak to sporo.

Jestem już mocno głodna, ale postanawiam, że drugie śniadanie zjem pod Bulandową kapliczką. To już niedaleko. Nieco ponad kilometr.


Idę teraz zielonym szlakiem. Najpierw ścieżką, a potem szeroką drogą. Rok temu GPN wysypał ją żwirem, bo była bardzo błotnista. Szło się nią koszmarnie. Ale teraz jest już w porządku. A za dwa lata tego żwiru nie będzie już w ogóle widać. Tu też bardzo dużo wiatrołomów.

Pytam wracającą stamtąd turystkę o krokusy. Ostatecznie to dla nich się tak trudziłam. Chociaż jest tak pięknie, że i bez nich wycieczka byłaby udana. Ale okazuje się, że jest ich tak sporo. Ta informacja od razu dodaje mi energii. Przyspieszam, że móc je jak najszybciej zobaczyć.


Najpierw widzę Bulandową Kapliczkę. Wokół niej jest sporo krokusów. A poniżej na łące jest ich mnóstwo. To prawda, że nie są tak okazałe, jak te w Tatrach, ale też pięknie się prezentują. I są wśród nich białe, które w Tatrach nie występują.


Szafran spiski, nazywany krokusem (Crocus scepusiensis) należy do rodziny kosaćcowatych. Występuje w Karpatach Zachodnich. W Polsce najliczniej w Tatrach i na Podtatrzu. Sporo jest go w Gorcach. Rośnie też w Beskidzie Żywieckim, Wyspowym i Małym.


Jest uważany za botaników za relikt górski z okresu lodowcowego. Kojarzy się go z wołoskimi pasterzami, którzy w Karpaty przywędrowali i go ze sobą ponoć przywlekli, ale chyba to raczej nie jest prawda, bo nie wszędzie tam, gdzie się osiedlili i wypasali swoje stada, krokus występuje. Nie ma go w Beskidzie Sądeckim. To znaczy rośnie nad Wielką Roztoką Ryterską i często chodzę go tam podziwiać, ale nie rośnie tam naturalnie. Został posadzony kilkadziesiąt lat temu przez ówczesnego leśniczego, który przywiózł jego cebulki z Tatr i tam zasadził.


Dawniej był objęty ochroną całkowitą, teraz, od 2014 roku częściową. Ciekawostką jest, że objęcie ochroną miejsc, w których występował, przyczyniło się do zmniejszenia jego populacji, bowiem miejsca, w których rośnie, muszą być regularnie wypasane i nawożone odchodami zwierząt. Wskutek zniesienia pasterstwa, polany zaczęły zarastać, a krokusy ginąć, zagłuszane przez inne rośliny. Dlatego parki narodowe zaczęły regularnie wykaszać górskie polany i wprowadziły kulturowy wypas owiec. Chroni się w ten sporo nie tylko krokusy, ale także wiele innych rzadkich roślin, m.in. storczyki.


Na podziwianie krokusów należy wybrać słoneczny, ciepły dzień. Bowiem przy niekorzystnych warunkach pogodowych ich kwiaty się zamykają i nie można ich w pełni podziwiać. Ponieważ kwitną wczesną wiosną, to często w czasie ich kwitnienia spada śnieg. Nie szkodzi to ich rozwojowi, ale delikatne kwiaty krokusów nie wyglądają już tak pięknie.


Na Jaworzynie Kamienickiej spędzam sporo czasu. Staram się nie wchodzić na łąkę, żeby nie zadeptać nie tylko kwiatów, ale też osobników płonnych, albo tych, które jeszcze zakwitną w późniejszym terminie. Fotografowanie ze ścieżki nie jest łatwe, ale trochę zdjęć udaje mi się zrobić, chociaż gdyby móc się położyć na łące, to byłyby pewnie lepsze.



Po posileniu się wracam na Kiczorę. Wiem, że kwitną też na Hali Długiej, ale ja nie mam już czasu. To dodatkowe 4 kilometry. Zastanawiam się więc, co z powrotem. Fajnie byłoby zrobić pętlę, ale potem trzeba iść spory kawałek asfaltem, a na to nie mam ochoty. Wracam więc tak samo jak tu przyszłam – szlakiem spacerowym. Po raz pierwszy od dawna idę cały czas grzecznie szlakiem. Bez niespodzianek.


Ale w sumie to dobrze, bo widzę teraz rzeczy, których wcześniej nie zauważyłam. Na przykład całkiem ładne stanowisko krokusów tuż pod Kiczorą. Więc nie powstrzymuję się przed kolejną sesją fotograficzną. Ostatecznie pewnie już w tym roku tych pięknych kwiatów nie zobaczę!



Potem wspaniały widok na Tatry, którego wchodząc, nie zauważyłam. Może dlatego, że po łąkach wypatrywałam krokusów. I znowu na całym szlaku tyko jeden turysta.


A Tatry znowu wyglądają pięknie. Może nawet ładniej niż rano, co zdarza się nieczęsto.


Droga mi się dłuży – zaczęły mnie na dodatek boleć mocno biodra – ale dzielnie idę dalej. Zresztą wyboru nie mam… Jak się wlazło na górę, to trzeba z niej zleźć…


Zatrzymuję się na krótki odpoczynek przy tej polanie pod szczytem Lipowca. Są tu dwie małe bacówki i można sobie usiąść na ławeczce. No i ten widok na Tatry! Rano tego nie było widać, ale teraz, jak nie ma już żadnych mgieł i chmur, to okazuje się, że można stąd zobaczyć całe Tatry – od Tatr Bielskich aż po Siwy Wierch. Niesamowita panorama! Rzadko można taką zobaczyć!


Stamtąd już niedaleko do miejsca, gdzie zostawiłam samochód. Jakieś dwa kilometry. W sumie przeszłam 17 kilometrów, co jak na „spacerową” trasę to sporo. No i przewyższenie też było całkiem godne. Ale było warto! To był piękny dzień! Krokusy i te wspaniałe widoki na Tatry w bonusie!



Gorce Kiczora Ochotnica Górna Polana Jaworzyna Kamienicka krokusy
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.