Beskid Wyspowy - 26 lipca 2024
Dawno już nie byłam na zwykłej górskiej wycieczce, a lato w pełni. Wymyśliłam sobie, że wybiorę się z Lubomierza pod Jasień. Co prawda,
byłam tam niedawno, ale szłam wtedy żółtym szlakiem z Lubomierza-Rzek. Tym
razem planuję wyjść z centrum Lubomierza spod kościoła czarnym szlakiem, a wrócić lokalnymi ścieżkami. Po dokładniejszym przyjrzeniu się mapie troszkę
zmodyfikowałam trasę, jeszcze przed wyjściem, a potem drugi raz w drodze
powrotnej. Ale po kolei.
Dojechałam do Lubomierza. Zostawiłam samochód na dużym
parkingu pod sklepem naprzeciw kościoła i poszłam go obejrzeć.
Usytułowany na pagórku drewniany kościół pw. św. Józefa
Oblubieńca nie jest świątynią starą. W 1844 roku zbudowano tu drewnianą
kaplicę. Ale była, po pierwsze zbyt mała, a po drugie, stała w miejscu narażonym na
podmywanie przez rzekę. W 1914 roku zbudowano obecną świątynię, a starą kaplicę rozebrano.
Kościół początkowo nie miał wieży, którą dobudowano w latach
1934-36. Kilkakrotnie też był remontowany. Obok kościoła ulokowany jest mały
klasztor franciszkanów.
Po obejrzeniu kościoła wyruszam na szlak. Ponieważ
musiałabym podejść główną drogą przez wieś jakiś kilometr, decyduję się na
skrót. Skręcam w osiedle o intrygującej nazwie Skrzatki – tu też co prawda idę
asfaltem, ale nie ma tu żadnego ruchu, bo to boczna droga. Potem już ładną ścieżką.
Trochę przez las, ale większości przez widokowe łąki.
Zerkając co jakiś czas w nawigację, dochodzę do czarnego
szlaku. A nim na Polanę Folwarczną, gdzie dzisiaj jest mnóstwo motyli. Trochę
powyżej, na Przełęczy pod Kobylicą (874 m n.p.m., zmieniam szlak na zielony.
Po jakimś czasie docieram do małego, skalnego wąwozu. I przypomina mi się, że już
tędy kiedyś szłam. Schodziliśmy wtedy z Jasienia do Półrzeczek, właśnie tym zielonym
szlakiem, a potem lokalnymi ścieżkami.
Kolejnym etapem jest położona znacznie wyżej Polana Łąki (1000 m n.p.m.). Są stąd piękne widoki. Jest też nowa, wygodna ławeczka i miejsce do rozpalenia ogniska. I znajduję tu pierwszą w tym roku kwitnącą goryczkę trojeściową.
W planach miałam tu dotrzeć, a potem zejść lokalnymi ścieżkami do Lubomierza. Ale dzień jest piękny, a ja jestem jeszcze zupełnie „niewychodzona”. Postanawiam pójść więc na Jasień (1063 m n.p.m.), piękną, widokową Polanę Skalne i pobliską Kutrzycę (1051 m n.p.m.).
Na Polanie Skalne jest bardzo pięknie. Zauważam tu rusałkę żałobnika. Udaje mi się go nawet sfotografować.
Zastanawiam się nad powrotem. Myślałam, że wrócę na Polanę
Łąki i odszukam tę ścieżkę, którą planowałam zejść. Ale to spory kawałek. A jak jej nie znajdę, to będę musieć się wracać, albo zejść tą samą drogą. Bo szczerze powiedziawszy, to jak tu byłam, to rozglądałam
się trochę i żadnej ścieżki nie zauważyłam. Postanawiam zejść żółtym szlakiem. Kawałek za
Miznówką (969 m n.p.m.) na mapie jest zaznaczona droga. Jak mi się uda i jej
nie przegapię, to zejdę tamtędy.
Udaje mi się i idę sobie wygodną leśną drogą aż do przysiółka
Dudy. Tu miałam skręcić w prawo, żeby nie iść główną drogą. Niestety, przegapiłam
ten skręt. Nie chce mi się wracać, więc idę wzdłuż drogi. Na szczęście jest
chodnik, więc jest bezpiecznie. To jakiś kilometr. Niestety w pełnym słońcu,
więc na parking docieram trochę zmęczona.
To była kolejna udana wycieczka. Piękna, w połowie nieznana
mi trasa, widokowa, mnóstwo polan, las też ładny, prawie żadnych turystów, no i wspaniała pogoda, słonecznie, ale nie upalnie. Jakieś 15 kilometrów. Wróciłam
bardzo zadowolona do domu.
Beskid Wyspowy Jasień Kutrzyca Lubomierz Polana Łąki Polana Skalne