Kotlina Zwoleńska, Niżne Tatry - 4 maja 2024
Ostatni dzień naszej wyprawy. Dzisiaj nie będzie pieszej
wycieczki, bo w planach mamy zwiedzanie. Najpierw zamku w Slovenskiej Ľupčy, a potem Jaskini
Bystrzańskiej (Bystrianska jaskyňa).
Rano pakujemy się i opuszczamy gościnny Telgárt. Jedziemy
teraz w stronę Bańskiej Bystrzycy. Slovenská Ľupča leży jakieś 10 kilometrów przed nią. To spora
wieś, ponoć największa w powiecie bańskobystrzyckim. Położona jest u stóp
Niżnych Tatr, w Kotlinie Zwoleńskiej, na prawym brzegu Hronu.
Pierwsze pisemna wzmianka tej miejscowości pochodzi z 1250
roku. Powstała ona na dawnym szlaku handlowym Via Magna, łączącym Budę (obecny
Budapeszt) i Kraków.
Turystyczną atrakcją Slovenskiej Ľupčy jest tutejszy zamek
(Hrad Slovenská Ľupča), górujący nad miejscowością. To imponująca budowla,
jeden z najlepiej zachowanych zamków na Słowacji.
W ubiegłym roku, jadąc na naszą majową wyprawę w Góry
Szczawnickie, przejeżdżaliśmy pod nim i zwróciliśmy na niego uwagę. Poczytaliśmy potem na jego temat w Internecie i postanowiliśmy, że kiedyś go na pewno
zwiedzimy. Dlatego został wzięty pod uwagę w naszych tegorocznych planach.
Zamek zbudowano najprawdopodobniej w I poł. XIII wieku. Był własnością królów węgierskich, którzy często go odwiedzali i traktowali jako
bazę wypadową na łowy. W 1306 roku zamek został zajęty przez słynnego
Mateusza Csáka, węgierskiego możnowładcę, który suwerennie zarządzał
zachodnią częścią dzisiejszej Słowacji. Po jego śmierci warownia znowu wróciła
do węgierskich władców.
W 1490 roku królowa Beatrycze, wdowa po Macieju Korwinie
sprzedała zamek rodzinie Dóczych, którzy przebudowali ją w stylu
późnogotyckim. Ich zarząd zamkiem i okolicznymi dobrami cechował się dużym
okrucieństwem wobec poddanych. Organizowali też zbrojne wyprawy przeciwko wolnym górnikom z Brezna. W związku z tym zamek został zajęty przez wojska królewskie, a w 1547
doszło do ugody – ród Dóczych otrzymał za zrzeczenie się praw do majątku
10 tysięcy dukatów. Odtąd zamkiem w imieniu króla zarządzał bańskobystrzycki
urząd górniczy, a potem kolejni dzierżawcy.
W 1531 roku zamek został przebudowany. Wiązało się to z zagrożeniem ze strony Imperium Osmańskiego. Twierdza była wtedy w rękach prywatnych, należała do rodu Thurn.
Pod koniec XVI wieku
miała miejsce jego kolejna przebudowa, tym razem w stylu renesansowym, przez kolejnych właścicieli, możnowładców z rodu Rubigal.
W 1666 roku węgierscy magnaci zawiązali w Ľupčy spisek
przeciwko cesarzowi, na czele którego stanął aktualny właściciel zamku -
palatyn Ferenc Wesselényi. Spisek został wykryty, a cały majątek palatyna
(który w międzyczasie zmarł) został skonfiskowany. Zamek na szczęście nie
został zniszczony przez wojska cesarskie.
Potem przechodził jeszcze różne koleje losu, m.in. spłonął
w 1861 roku, ale został odbudowany w 1875 roku. Od tego czasu mieścił się w nim
sierociniec.
Po upadku Słowackiego Powstania Narodowego przez krótki czas
Niemcy więzili tu pojmanych partyzantów, a po wojnie była tu siedziba
misjonarzy.
Od 1989 zamek był opuszczony i niszczał. W 2002 roku stał się własnością
huty żelaza w Podbrezowej, która prowadzi jego remont. Obecnie można go
zwiedzać, chociaż jest jeszcze mnóstwo do zrobienia.
Po zwiedzeniu zamku wracamy z powrotem w kierunku Telgártu.
W miejsowości Bystrá znajduje się wejście do Jaskini Bystrzańskiej, która jest
drugą atrakcją przewidzianą na ten dzień.
Jaskinia Bystrzańska (Bystrianska jaskyňa) jest położona,
podobnie jak lupczański zamek, u podnóża Niżnych Tatr. To krasowa
jaskinia, powstała w ciemnoszarych wapieniach i jasnoszarych dolomitach,
powstałych w środkowym triasie. Została wymodelowana przez wody potoku
Bystrzanka (Bystrianka). Obecnie podziemne potoki płyną najniższymi i najmłodszymi korytarzami Nowej jaskini. Pochodzą one z kilku ponorów
znajdujących się w korycie Bystrianki. Wody te wypływają potem w kilku
wywierzyskach na terenie sąsiedniej wsi Valaská.
Jaskinia składa się z dwóch części, tzw Starej i Nowej. Ta pierwsza była znana od
dawna. Została zbadana w 1923 roku przez J. Kovalčika i E. Lauberta. Potem, w 1926
roku, J. Kovalčik i E. i A. Hollmanovci
odkryli Przepaść Piekło, przez które dotarli później do Nowej Jaskini. Po
przekopaniu nowego wejścia, poszerzeniu korytarzy i zamontowaniu drewnianych
drabinek, jaskinia została w 1941 roku udostępniona dla turystów.
Jaskinia ma długość 3531 metrów i głębokość 99 metrów. Jej szata naciekowa nie jest zbyt różnorodna - są to głównie
polewy i draperie naciekowe w różnych barwach, od białych, kremowych i żółtawych
do brązowawych. Jest trochę stalaktytów i stalagmitów.
Zbadano już ponad 3 kilometry podziemnych pomieszczeń jaskini. Obecnie trasa zwiedzania wynosi 580 metrów. Temperatura w jaskini jest stała i w poszczególnych jej częściach waha się od 5,7 do 7 °C. W trakcie zwiedzania ogląda się kilka większych sal. Kolejno są to: Skarbiec (Klejnotnica), Sala baldachimów (Sieň baldachýnov), Piekło (Peklo) i wreszcie Zawalona Komnata (Zrúteny dóm).
Poza trasą zwiedzania od 1972 roku na terenie jaskini działa
sanatorium. W tzw. Sali Zabiegowej (Liečebná sieň) leczy się schorzenia górnych
dróg oddechowych u dzieci.
W czasie słowackiego powstania narodowego w jaskini ukrywali się partyzanci. Jeden z nich zginął zastrzelony przez Niemców
– upamiętnia go zamontowana tutaj tablica.
W Jaskini Bystrzańskiej żyje 13 gatunków nietoperzy, przede wszystkim podkowiec mały i nocek duży. Sporo jest także innych, małych stworzeń, głównie bezkręgowców. Żyją tu m.in. studniczki i skoczogonki. Jaskinia objęta jest ochroną jako pomnik przyrody (Národná prírodná pamiatka).
Po zakończeniu zwiedzania wyruszamy w drogę powrotną.
Zatrzymujemy się jeszcze po drodze na obiad, w restauracji należącej do sieci
Motorest. W tamtym roku też w takiej jedliśmy. Jedzenie było smaczne i szybko
podane. Tym razem też tak jest, bo chociaż na zewnątrz nie wygląda zbyt zachęcająco,
to w środku jest przyjemnie. I też smaczne jedzenie i szybka obsługa.
Potem tylko ostatnie spojrzenie na Tatry i wracamy do domu.
Wyprawa była bardzo udana. W sumie to chyba nie spodziewaliśmy się, że będzie tak fajnie. Wspaniała pogoda, cudowne widoki, piękne trasy turystyczne, sporo atrakcji. Serca podbiły nam zwłaszcza susełki moręgowane, w których wszyscy zakochaliśmy się na amen. Nocleg był super, Marek spisał się jako kierowca i pilot – wycieczkę jak zwykle opracował perfekcyjnie. Co prawda, nie zdobyliśmy Kl'aka i mieliśmy nieprzyjemne spotkanie ze strażą parku narodowego, ale dzięki temu znaleźliśmy wawrzynek murański, a przecież to on był jednym z głównych celów tej wyprawy.
Kotlina Zwoleńska Niżne Tatry Zamek Lupczański Jaskinia Bystrzańska