Gorce - 1 listopada 2020
Kolejna samotna wyprawa. Muszę wyszukiwać miejsca mi znane,
do których potrafię dojechać i nie zgubić się w górach. Postanawiam pojechać do
Zasadnego i wdrapać się na Gorc. Kilka lat temu została tam wytyczona pętla. Pojechaliśmy
wtedy z Markiem zimą, i ten szlak od razu mi się spodobał. Krótki, około 10
kilometrów, mnóstwo pięknych polan po drodze, wieża widokowa na Gorcu i wspaniały widok na Tatry (jak się uda). Potem byłam tam sama, początkiem lata.
Było pięknie. Akurat nie mam innego pomysłu, więc mogę zobaczyć, jak tam jest
jesienią.
Pogoda ma być od samego rana piękna – bezchmurne niebo i ciepło. Dopiero koło południa ma się zachmurzyć. Kiedy rano wstaję, jest spora mgła. Ale wierzę, że będzie pięknie. W okolicach Brzeznej mgła znika i nie pojawia się aż do skrętu na Kamienicę. Tu
jest tak mgliście, że muszę włączyć światła przeciwmgielne. Trochę się w związku
z tym boję, żeby nie przegapić skrętu na Zasadne. Ale kiedy mijam Kamienicę,
mgła znowu znika i bezpiecznie dojeżdżam do Zasadnego. Myślałam, że będę tu
sama, ale parking jest pełen samochodów. Z trudem znajduję wolne miejsce.
W Zasadnem jest zimno. A łąki pokryte są warstwą
szronu. To mój pierwszy szron tego roku, więc rzucam się do robienia zdjęć.
Z góry zaczynają schodzić turyści. To na pewno miłośnicy
wschodów słońca. Ostatnio fotografowanie wschodów i zachodów stało się bardzo
modne wśród młodych ludzi. Kiedy ja o ósmej wyruszam na szlak, oni powoli
kończą swoją wycieczkę. Spotykam po drodze kilka takich grup – są bardzo
szczęśliwi, bo wschód słońca był tego dnia ponoć bardzo piękny, a nie zawsze
tak jest. Trzeba mieć dużo szczęścia. Wyjaśnia się tajemnica zapełnionego
parkingu.
Z zaszronionej, mrocznej krainy wychodzę w świat
gorczańskiej, złotej jesieni. Jest ciepło i słonecznie. Niebo jest bezchmurne.
Ale ponoć koło dwunastej ma się tu zachmurzyć, więc cieszę się, że jestem dość wcześnie, aby dotrzeć na szczyt. I zobaczyć Tatry.
Do góry idzie bardzo niewiele osób, więc mogę cieszyć się
samotną wędrówką. Mijam polanę Tokarka z widokiem na wieżę na Gorcu i idę dalej.
Docieram na kolejną polanę – Gorc Młynieński albo inaczej na Łąki Jagiełłowskie.
Tuż pod szczytem. Są stąd wspaniałe widoki na Tatry i inne pasma górskie.
Wybudowano tu ołtarz polowy i ławki dla turystów oraz grill. Urządzam sobie spacer
po tej pięknej polanie, a potem podchodzę pod wieżę widokową, bo Tatry, w kłębach
mgieł u podnóży, prezentują się dzisiaj niezwykle efektownie.
Tu sporo turystów, jak zwykle na szczycie. Widoki z wieży są
rzeczywiście wspaniałe. Jest szlakowskaz, informujący, że na Hale Gorcowe jest
20 minut niebieskim szlakiem. Postanawiam tam pójść, bo mam przecież dużo czasu.
Szlak prowadzi bardzo ładną, wąską ścieżką. Dochodzę do rozwidlenia. Nie ma tu
informacji o Halach Gorcowych, ani o niebieskim szlaku. Skręcam więc w kierunku Wojtyłowej Gazdówki,
myśląc, że to może tam. Wychodzę z lasu. Ponieważ były tu wiatrołomy, to są
piękne widoki. Ale ścieżka schodzi bardzo stromo w dół, a potem w las. Ani
śladu polan czy czegokolwiek. Żeby zejść na widoczną nisko w oddali Polanę Gabrowską,
potrzeba prawie trzech godzin, a potem wdrapać się z powrotem. Wracam, trochę
rozczarowana. No, nie do końca, bo widoki były warte zobaczenia. Nad Tatry
nadciągnęły mgły i całkowicie je zasłoniły. Ale przez chwilę był to niesamowity
widok. Tatry wyglądały tak, jakby unosiły się nad ziemią w powietrzu.
W domu ustaliłam, że powinnam na Skrzyżowaniu pod
Gorcem skręcić na Ochotnicę Dolną. To były te polany, które wcześniej widziałam
z Gorca Młynieńskiego i mnie zaciekawiły. No, ale ja zawsze dowiaduję się takich
rzeczy po powrocie do domu. Zresztą nic straconego. Zawsze mogę tu wrócić. Albo
wejść na Gorc zielonym szlakiem z Ochotnicy Dolnej.
Przechodzę szybko przez
zatłoczony szczyt, turyści rozczarowani, bo Tatry na dobre skryły się w chmurach, i idę na Gorc Kamieniecki. Tu mój szlak czerwony skręca do Zasadnego.
Pojawia się coraz więcej chmur, chociaż słońce pojawia się jeszcze od czasu do czasu.
Nie jest już tak pięknie, chociaż nadal ciepło i bezwietrznie.
Nad przysiółkiem Palacze schodzę ze szlaku i lokalną drogą docieram
z powrotem na parking w Zasadnem. Jest dopiero wpół do drugiej. Przed trzecią
jestem już w domu. To była bardzo udana, niemęcząca wycieczka. Wspaniałe
słońce, widoki, pierwszy szron, no i te kolory jesieni…
Gorce Gorc Zasadne Gorc Kamienicki Gorc Młynieński