Beskid Niski - 23 maja 2020
Prognozy pogody na weekend nie są najlepsze. W
miarę ładnie ma być w sobotę (chociaż pochmurnie). Im dalej na wschód, tym
ładniej, więc sugeruję Markowi, żeby wybrał i przygotował którąś z planowanych
przez nas wycieczek w tamte okolice.
Marek wybiera wycieczkę w okolicę Mrukowej i
Brzezowej. Na górę o nazwie Zamkowa i Wzgórze Walik. Oba miejsca są bardzo
ciekawe.
Góra Zamkowa (571 m n.p.m.) to wzniesienie nad
Mrukową. W średniowieczu (XIII/XIV w.) był tam zamek. Ale już w XV wieku Jan
Długosz wspomina o ruinach w tym miejscu. Zachował się ponoć kawałeczek murów
obronnych. Są tam jakieś wychodnie skalne.
Wzgórze Walik (471 m n.p.m.), położone nad Brzezową, ma jeszcze starszą historię. Pomiędzy VIII a X wiekiem istniał tu gród wczesnosłowiański, jeden z najstarszych, odnalezionych na terenie Małopolski. Na bezleśnym pagórze, wśród pól uprawnych, do dziś zachowały się jego wały obronne.
Naszą wycieczkę rozpoczynamy w Mrukowej. Jest tu parking z dużym, wygodnym miejscem do grillowania i odpoczynku. Zostawiamy tutaj samochód. Idziemy połączonym szlakiem żółtym i zielonym. Później schodzimy na zielony, prowadzący na Folusz. Szlak prowadzi w większości błotnistym wąwozem. Na szczęście idziemy nim tylko kawałek, a poza tym miejscami można go obejść bokiem. Na małym placyku skręcamy w leśną, nieoznaczoną drogę w prawo, żeby dojść nią na szczyt Góry Zamkowej.
To, co zastajemy na szczycie, bardzo odbiega od naszych wyobrażeń o tym miejscu. Wiedzieliśmy, że są tu wychodnie skalne. Liczyliśmy na dwie, trzy skałki. To co zobaczyliśmy, mocno przerosło nasze oczekiwania. Rozległa, skalna twierdza – zbiorowisko wielkich i mniejszych skał o pięknych kształtach i ciekawej fakturze. Żeby je wszystkie obejrzeć, trzeba poświęcić sporo czasu. Już pierwsza zrobiła na nas duże wrażenie. Dla niej samej było warto tu przyjść. Zachwyceni, biegamy od jednej do drugiej. Dziwne, że nie ma tutaj rezerwatu. A ponoć na sąsiednich wzniesieniach też są takie skały. Znajdujemy też fragment murów – pozostałość po średniowiecznej warowni. Zostalibyśmy dłużej, ale mamy jeszcze sporo trasy do przejścia.
Schodzimy z powrotem zielonym szlakiem do żółtego i idziemy dalej. Szlak krzyżuje się w pewnym miejscu z idącą z Mrukowej drogą krzyżową. Całkiem ładne kapliczki, a każda inna. Kończy się przy neogotyckiej kaplicy z 1906 r., ufundowanej jako wotum dziękczynne. Poniżej kaplicy znajduje się źródło wody mineralnej. Uważa się, że ma moc uzdrawiającą.
To miejsce było zawsze tłumnie odwiedzane przez
pielgrzymów różnych wyznań, przychodzili tu także Słowacy. W ścianę kaplicy
wmurowany jest kamień, na którym, według podania, został postawiony podczas
odpoczynku posąg Matki Boskiej, niesiony tędy z Węgier do Jasła. Miał się na
nim w cudowny sposób odcisnąć ślad stóp Maryi. Teraz już nic nie widać, bo
został uszkodzony przez licznych odwiedzających to miejsce.
Nadal odbywają się tu dwa razy do roku odpusty - w drugim dniu Zielonych Świąt (Zesłanie Ducha Św.) oraz w święto Matki Boskiej Siewnej (8.IX). Są to bardzo liczne zgromadzenia.
Po zwiedzeniu tego miejsca ruszamy dalej. Żółty
szlak dochodzi do przełęczy i tu się kończy. Przez przełęcz przechodzi szlak
czerwony. W jedną stronę prowadzi na Magurę Wątkowską, a w drugą na Przełęcz
Hałbowską.
My w tym miejscu schodzimy ze szlaku. Lokalnymi
ścieżkami musimy dojść do miejscowości Jaworze. Marek prowadzi, my z Lilą mamy cichą
nadzieję, że doprowadzi nas do celu. Udaje mu się to bezbłędnie.
Docieramy do lokalnej drogi, a po krótkiej
chwili jesteśmy już we wsi. Tu dowiadujemy się, gdzie skręcić, aby dotrzeć do
kolejnej atrakcji - Wzgórza Walik, na którym są bardzo dobrze
widoczne pozostałości po dawnym grodzisku. Docieramy tam bitą drogą, prowadzącą
przez malownicze łąki Beskidu Niskiego.
Jego zachowane wały mają w niektórych miejscach do czterech metrów wysokości. Świetnie widać je z drogi z Brzezowej, ale ponoć najlepiej widać je z lotu ptaka, zwłaszcza, że wtedy można zobaczyć także te niższe, zewnętrzne.
Marek, z racji swoich zainteresowań, jest szczęśliwy. Ja też, bo na łąkach wokół
rośnie łanowo storczyk męski. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takiej ilości w
jednym miejscu.
Schodzimy do Brzezowej łąkami na przełaj. Potem
tamtejsi mieszkańcy, zadowoleni, że podobają się nam te okolice, pokazują
drogę, którą możemy skrócić nasze przejście asfaltem do Mrukowej.
Jest to spory skrót, więc jesteśmy im bardzo wdzięczni. Niestety, trochę marszu
szosą zaliczamy, ale że nie ma na niej w ogóle ruchu, to nie jest to tak
uciążliwe.
Docieramy do samochodu, zjadamy podwieczorek i
wyruszamy w drogę powrotną.
To była bardzo ciekawa i udana wycieczka.
Beskid Niski Góra Zamkowa Mrukowa Wzgórze Walik