WRZESIEŃ
Jarząb pospolity (Sorbus aucuparia)

Beskid Niski - 24 lipca 2022


Wreszcie przyszła pora na normalną górską wycieczkę. Zaplanowałam ją sobie już dawno. Ze dwa lata temu. Ale jakoś nie było okazji, żeby ten pomysł wcielić w życie. Na północnych stokach góry Jawor (723 m n.p.m.) nad Wysową jest drewniana, greckokatolicka kaplica i cudowne źródełko. Byłam tam dość dawno temu i miałam ochotę jeszcze raz zobaczyć to miejsce. A przy okazji zaliczyć nową trasę. Można tam zrobić pętlę. Wyjść z Wysowej-Zdroju niebieskim szlakiem, dojść do Ropek, a potem żółtym przez Białą Skałę i Ostry Wierch dojść do czerwonego granicznego szlaku, zdobyć Cigielkę, a potem Górę Jawor, trochę wrócić i zejść do kaplicy, a później do Wysowej, pod cerkiew. Początkowo tak planowałam zrobić.A

Ale potem zobaczyłam na mapie, że musiałabym iść ponad cztery kilometry asfaltem i zmieniłam zdanie. Diabeł mnie podkusił. Postanowiłam pójść w kierunku kaplicy i w miejscu, gdzie prowadząca do niej ścieżka oddziela się od zielonego szlaku, prowadzącego na Przełęcz Cigielka, skręcić w prawo. Na mapie była tam zaznaczona droga. Oczywiście rozwidlała się w kilku miejscach. A poza tym powinnam wiedzieć z doświadczenia, że na mapie jest jedna droga, a w terenie kilka. No i wiedzieć, że z moją „genialną” orientacją w terenie nie powinnam się na coś takiego porywać. Ale cóż…


Na początku wszystko było w porządku. Zerknęłam do nawigacji – szłam dość długo w dobrym kierunku. Przeszłam połowę drogi. Ale potem, kiedy droga rozwidliła się po raz kolejny, uznałam, że muszę iść do góry. Liczyłam na to, że dzięki temu wyjdę wysoko nad Wysową-Zdrój i spacer asfaltem będzie krótki. Tylko jakoś nie zwróciłam uwagi, że stokówka, którą mozolnie pięłam się do góry, zmieniła kierunek. Mocno. A ja, skupiona na bardzo ostrym podejściu, przestałam zerkać do nawigacji. Kiedy wreszcie tam zajrzałam, żeby sprawdzić, czy już jestem blisko niebieskiego szlaku, to okazało się, że jestem…bardzo blisko, ale czerwonego.


W sumie zbytnio mnie to nie nawet nie zdziwiło. Chyba byłabym bardziej zdziwiona, gdybym bez błądzenia dotarła do niebieskiego! Wracać już nie miałam po co, bo w ten sposób trasa by mi się bardzo wydłużyła, a i tak miała być dość długa. Podjęłam więc decyzję, że wejdę na czerwony, pójdę nim na przełęcz Pod Ostrym Wierchem, bo tym fragmentem jeszcze nie szłam, potem wrócę, zaliczę Cigieľkę i Górę Jawor, no i oczywiście zejdę do kaplicy.



Tak zrobiłam. Szło się bardzo przyjemnie. Bardzo lubię chodzić takimi graniowymi szlakami. Piękny las, pełen starych buków o fantastycznych kształtach. Zielono. Wiał przyjemny chłodny wiatr, przez bukowe liście docierało trochę słońca. Zaliczyłam przełęcz, wróciłam, minęłam Cigieľkę (805 m n.p.m.), a kiedy pod nią szlak zbliżył się do rozległych łąk nad miejscowością Cigieľka na Słowacji, wyszłam na nie i trochę się po nich powłóczyłam – ostatecznie miałam iść spory kawałek łąkami do Ropek, a to była jakaś namiastka. Zresztą, było tu tak pięknie!



Potem, trochę z żalem, wróciłam na szlak, zeszłam na Przełęcz Cigielka (Sedlo Cigieľka), gdzie się posiliłam, i poszłam dalej. Po chwili szlak wyszedł na łąki (zresztą łączące się z tymi, po których się wcześniej włóczyłam).


Zaszłam najpierw do sanktuarium. Cerkiew Opieki Matki Bożej na Świętej Górze Jawor. To drewniana cerkiew, a właściwie kaplica. Została zbudowana w 1929 roku przez grekokatolików na północnych zboczach Góry Jawor. Zarówno świątynia, jak i znajdujące się tu źródełko, są uważane za święte. Miały tu bowiem miejsce w okresie międzywojennym objawienia maryjne.


Po Akcji "Wisła" cerkiew została przejęta przez Wojska Ochrony Pogranicza. Została tu utworzona strażnica. Całe wyposażenie zostało spalone. Ocalała tylko jedna ikona. Od 1956 roku Łemkowie czynili starania o odzyskanie świątyni. Udało się to dopiero w 1969 roku wyznawcom prawosławia. W ich rękach była do 2017 roku, kiedy to, po wielu latach sądowych sporów, odzyskali ją grekokatolicy. Jest to miejsce licznie odwiedzane przez pielgrzymów. Przynoszą oni ze sobą krzyże, które następnie ustawiane są wokół świątyni.

Potem wróciłam na szlak. Wdrapałam się na jeszcze na Górę Jawor (723 m n.p.m.) – podejście było krótkie, ale strasznie strome. Niestety, tu, tak jak i na szczycie Cigielki, nie było żadnej tablicy z nazwą szczytu. Zresztą na przełęczy Pod Ostrym Wierchem też jej nie było (ale były po niej przynajmniej żałosne pozostałości).

Wróciłam potem na Przełęcz Cigielka, a stamtąd zielonym szlakiem dotarłam do miejsca, z którego rano wyszłam.

W sumie, była to, mimo nie zrealizowania zamierzonego planu, bardzo udana wycieczka. Przeszłam koło 18 kilometrów, całkiem atrakcyjną trasą, chociaż w połowie poza szlakami, odwiedziłam sanktuarium, znalazłam rzadkiego motyla, pazia żeglarza, i jak później odkryłam, także nowy gatunek rośliny do mojego atlasu. A o to co raz trudniej.



Beskid Niski cerkwie Wysowa- Zdrój Cigielka Góra Jawor
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.