Góry Choczańskie - 8 maja 2022 - wycieczka z sądeckim oddziałem PTT
Sądecki oddział PTT organizuje wycieczkę w Góry Choczańskie
do dolin: Prosiecznej i Kwaczańskiej.
Byłam tam już 3 razy, ale wiosną nigdy, więc postanawiam z nimi pojechać. Zwłaszcza, że bardzo za górami Słowacji tęsknię, bo przez pandemię
nie byłam tam już od trzech lat!
To krótka i przyjemna trasa, więc na pewno dam radę.
Wycieczkę prowadzi mój ulubiony przewodnik, Jurek Gałda. Co
prawda, mam bolesne wspomnienia związane z prowadzoną przez niego wycieczką w Tatry Niżne na Kralovą Holę w 2007 roku. To były moje początki chodzenia tak po
Tatrach, jak i z PTT. Było bardzo ciężko, ale najgorsze było to, że miałam
nowe buty, drugi raz na nogach, i po powrocie stopy miałam tak poranione, że mogłam
chodzić tylko w kapciach. Straciłam wtedy 4 paznokcie, ale nie poddałam się. W kolejną niedzielę zdobyłam z PTT Rysy! To były piękne czasy!
Byłam na kilku prowadzonych przez Jurka wycieczkach i zawsze
był świetnie przygotowany. Tym razem też tak jest. Przez całą drogę opowiada
nam bardzo ciekawie o miejscowościach mijanych po drodze i o ich historii. A to
3,5 godziny! Nie ma żadnej ściągi! A ponadto jest bardzo sympatyczny i bierze pod uwagę prośby i uwagi uczestników wycieczki, a to rzadki wśród przewodników dar!
Pogoda za oknem naszego busa deszczowa, ale liczymy, że będzie lepiej. I jest! Kiedy dojeżdżamy do Prosieka, wygląda nam słońce. Co prawda, cały czas krążą nad nami deszczowe chmury, ale nie pada. I raz po raz zdarzają się przebłyski słońca. Staram się iść albo przed grupą albo za. W ten sposób mogę zrobić trochę zdjęć.
Na ścieżce do Wodospadu rośnie sporo kwitnących jeszcze sasanek słowackich. A wszędzie sporo żywca dziewięciolistnego, który u nas rośnie w Sudetach i bardzo rzadko w zachodniej części naszych Karpat. No i znajduję pierwiosnka łyszczaka, którego też bardzo dawno nie widziałam. Nie są to prawda nowe dla mnie gatunki, ale rzadko się je widuje, więc z tych "znalezisk" jestem bardzo zadowolona.
Przyjechanie tu wiosną było dobrym pomysłem, bo po raz
pierwszy w słynnym, najwyższym w Górach Choczańskich Wodospadzie Czerwone Piaski (Červené piesky) widzę wodę. Ostatnim razem, jak tu byłam, kapały z góry pojedyncze krople.
Po przejściu wąskiego fragmentu Doliny Prosiecznej o nazwie
Sokół (Sokol) wychodzimy na rozległe łąki Svoradu. Widoczność jest średnia, ale
widać Wielkiego Chocza (Veľký Choč) i fragment Tatr Zachodnich z moim ulubionym
Siwym Wierchem (Sivý vrch) na pierwszym planie.
Niestety kultowy bufet Goral jest nieczynny. Więc musimy
zadowolić się tym, co przynieśliśmy z domu. Trudno.
Pojawiają się ciemne chmury, więc przyspieszamy. Docieramy
do Doliny Borowianki (dolina Borovianka). To odnoga Doliny Kwaczańskiej
(Kvačianska dolina). Tu też jest pięknie. Podchodzimy do Roztockiego Wodospadu (Ráztocký
vodopad). Tym razem też wygląda efektownie.
Zatrzymujemy się na chwilę w Obłazach (Oblazy), przy zabytkowych młynach. I tu niestety dopada krążący nad nami od rana deszcz. Chwilę czekamy, ale nie zanosi się, żeby przestało padać, więc wspólnie podejmujemy decyzję, że nie czekamy, tylko idziemy dalej. To była mądra decyzja, bo mocno leje do samego końca. Słońce wychodzi nam znowu dopiero, jak jesteśmy w drodze powrotnej do Polski.
Trochę mi szkoda, bo teraz wiosną skały Doliny Kwaczańskiej
są dobrze widoczne. Ale tak leje, że robienie zdjęć jest niemożliwe. Poza tym
szkoda aparatu. No i nasz przewodnik narzucił takie tempo, że ledwie daję radę
nadążyć za grupą. Ale ponieważ nie schodzę z trasy ostatnia, to i tak jestem z
siebie dumna.
To była bardzo udana wycieczka. Ten marszobieg w deszczu
przypomniał mi dawne, wspaniałe wycieczki z PTT, w których miałam przyjemność
uczestniczyć. Bywało różnie, zwłaszcza, jak nie dopisała nam pogoda, ale
atmosfera była na nich zawsze wspaniała.
Góry Choczańskie Dolina Prosiecka Dolina Kwaczańska