Miasto na pograniczu Pogórzy: Wielickiego i Wiśnickiego - 2 lipca 2023
Miał mnie odwiedzić mój starszy syn. Miałam po niego
pojechać na lotnisko w Balicach. Wymyśliłam, że szkoda marnować czasu i benzyny
na sam powrót do domu. Możemy coś po drodze zobaczyć, tak jak zresztą zwykle. Wpadłam
na pomysł, żeby odwiedzić Dobczyce. Byłam tam kilkanaście lat temu, przy okazji
wycieczki na wzgórze Trupielec (476 m n.p.m.) w Paśmie Glichowca na Pogórzu
Wiśnickim. Szukaliśmy tam z Lilą i Markiem, zresztą bezskutecznie, pozostałości
po kurhanach ciałopalnych, które tam miały się znajdować. A potem zatrzymaliśmy
się w Dobczycach i obejrzeli zamek i skansen.
W ubiegłym roku podczas poszukiwań róży francuskiej dotarłam
na szczyt Beskidu Wyspowego o nazwie Grodzisko (618 m n.p.m.). Są tam dobrze zachowane
pozostałości po dużym murowanym grodzie, powstałym w czasach pierwszych
Piastów w miejscu dawnego celtyckiego grodu, powstałego w czasach kultury łużyckiej.
W XIII wieku gród spłonął i nigdy nie został już odbudowany, a jego funkcje
obronne na tych terenach przejął zamek w Dobczycach. Kiedy się o tym dowiedziałam,
to żałowałam, że do Dobczyc wtedy nie podjechałam, bo stamtąd było bardzo
blisko, a na dodatek miałam czas. Ale postanowiłam, że przy pierwszej,
nadarzającej się okazji tam zajrzę.
Pierwsza wzmianka o Dobczycach pochodzi z 1266 roku, ale najprawdopodobniej miejscowość jest starsza. Prawa miejskie uzyskała w 1310 roku. Było to miasto królewskie.
Zamek w Dobczycach powstał na początku XIV wieku, chociaż
pierwsze źródła pisane wspominają o nim dopiero w roku 1362. Został zbudowany
na skalistym wzgórzu nad Rabą. Obecnie położony jest nad Jeziorem Dobczyckim, bo pod zamkiem
w 1986 roku została zbudowana zapora, mająca na celu rozwiązania problemu
powodzi, do których tutaj często dochodziło, gdy wylewała Raba.
Zamek na początku składał się tylko z cylindrycznej wieży,
otoczonej drewniano-ziemnymi umocnieniami. Później był wielokrotnie
rozbudowywany i zamienił się w mocno ufortyfikowaną twierdzę. Zamek gościł
Władysława Jagiełłę wraz z królowa Jadwigą, przebywali tu przez jakiś czas
synowie Kazimierza Jagiellończyka wraz ze swoim nauczycielem, słynnym
kronikarzem, Janem Długoszem.
W XVI wieku Sebastian Lubomirski, pełniący urząd starosty,
zamienił zamek w wygodną renesansową rezydencję.
Niestety, podczas najazdu Szwedów w 1702 roku zamek został
zniszczony, a to, co pozostało, zniszczył w 1735 roku pożar.
W XIX wieku zamek częściowo rozebrano, a materiał z rozbiórki posłużył do budowy pobliskiego kościoła pw. św. Jana Chrzciciela.
W 1960 roku dzięki tutejszemu nauczycielowi i krajoznawcy,
Władysławowi Kowalskiemu, rozpoczęto na zamku prace wykopaliskowe, a następnie
częściowo go odbudowano. Działa tutaj muzeum PTTK.
Poniżej zamku został utworzony mały skansen – można tu
zobaczyć kilka ciekawych rzeczy. Jest tu zaledwie 6 budynków, ale wśród nich
dom pogrzebowy z ponad stuletnim, okazałym karawanem.
Bardzo ciekawa
ekspozycja jest też w budynku dawnej Karczmy u Zbója. Jest tu odtworzona
sypialnia mieszczańska z XIX wieku, bogato wyposażona kuchnia, wreszcie izba, w które zgromadzono bogatą ekspozycję lokalnego rzemiosła. Na uwagę zasługuje
także kuźnia z pełnym wyposażeniem.
Niedawno odrestaurowano część murów zamkowych wraz z bramą i basztą, na którą można wejść i podziwiać widoki na okolicę. Powstała tu całkiem
przyjemna ścieżka spacerowa. Wychodzi spod parkingu przy stadionie sportowym,
wchodzi na zaporę, później dociera do zamku i skansenu, dalej prowadzi wzdłuż
dawnych murów obronnych i obok baszty, odrestaurowaną bramą miejską sprowadza
do miasta.
Schodzimy do centrum miasta obok wspomnianego już kościoła
pw. św. Jana Chrzciciela, bo wyczytałam w Internecie, że można w Dobczycach zjeść
pyszne lody miejscowej produkcji. Idziemy stromymi, kamiennymi schodami. Po drodze zwraca naszą uwagę ogromna, stara lipa, zwana Lipą Marysieńki.
Ponoć została zasadzona w 1683 roku dla uczczenia zwycięstwa króla Jana
Sobieskiego pod Wiedniem. Cała porośnięta bluszczem, zwieńczona daszkiem, z wmurowaną w wydrążony pień kapliczką. Takiej jeszcze nie widziałam.
Po zejściu na dół odnajdujemy lodziarnię „Lody Dudzik”,
fundujemy sobie po porcji lodów (rzeczywiście pysznych) i idziemy na krótki
spacer po centrum. Nie ma tu niczego szczególnie ciekawego, chociaż naszą uwagę
zwraca okazała wieża z zegarem przy remizie strażackiej. Okazuje się, że została
zbudowana w 1925 roku, więc to już prawie stuletni zabytek.
Pomysł na odwiedzenie Dobczyc w drodze powrotnej z Krakowa okazał się strzałem w dziesiątkę.
Pogórze Wielickie skanseny Pogórze Wiśnickie Dobczyce