Beskid Żywiecki - 7 lipca 2013
Marek się postarał, aby
zaplanowana przez KTG wycieczka na Pilsko odbyła się w korzystnym dla mnie terminie.
Co oznaczało czas kwitnienia czosnku syberyjskiego, który ma na Pilsku jedyne
stanowisko w polskich Karpatach. Więc wypadało mi to Pilsko zaliczyć.
Ja ze swej strony
odwdzięczyłam się zadbaniem o frekwencję (prawdę mówiąc, także w swoim
interesie, bo nie było zbyt wielu chętnych i wycieczka mogła się nie odbyć, a bardzo mi zależało).
Pogodę mieliśmy taką sobie.
Nie padało, ale było pochmurno. Słońce wyjrzało dopiero pod koniec wycieczki. Wyszliśmy
z Korbielowa żółtym szlakiem. Dotarliśmy na Halę Miziową. Oczywiście, zaraz
wypatrzyłam „mój” czosnek. Myślałam, że będę musiała poświęcić sporo czasu na
jego odnalezienie, a on po prostu rósł całym łanem tuż za schroniskiem. Mogłam
do woli oddać się podziwianiu i fotografowaniu.
Potem wdrapaliśmy się na
szczyt Pilska i po krótkim odpoczynku zaczęli schodzić niebieskim szlakiem na
Przełęcz Glinne. Po drodze znalazłam jeszcze niezwykle rzadką wierzbownicę
zwieszoną i podkolana zielonawego. Byłam więc absolutnie szczęśliwa. I nawet
długie czekanie na „ogon” (w grupie było sporo osób o nienajlepszej kondycji)
nie zepsuło mi humoru.
W wycieczce wziął udział
87-letni doktor Krzyżanowski. W jego
wypadku o braku kondycji nie było mowy. Zszedł na dół jako jeden z pierwszych.
Obserwowałam go na szlaku z niekłamanym podziwem. I zazdrościłam, bo
podejrzewam, że po pierwsze, nie dożyję tak godnego wieku, a już raczej na
pewno nie będę wtedy chodzić po górach. Zwłaszcza tak!
Beskid Żywiecki Hala Miziowa Pilsko