Pogranicze Pogórza Wiśnickiego i Rożnowskiego 16 listopada 2024
Zawsze w listopadzie robiliśmy jakąś wycieczkę, której celem
było odwiedzenie kilku cmentarzy wojennych z I wojny światowej.
Zachodniogalicyjskie Cmentarze Wojenne to ewenement w skali światowej. Kiedy to
odkryłam, zaczęłam się nimi interesować i stąd te nasze listopadowe (i nie
tylko) wyprawy. Ostatnio przeliczyłam wszystkie przeze mnie odwiedzone i wyszło
mi, że było ich ponad 50. Wydaje się sporo, ale jest ich 400, więc przy tej
liczbie to tylko mała cząstka. Postanowiłam uporządkować swoją wiedzę na ich
temat. Może nawet coś na ich temat napiszę i zamieszczę na mojej stronie. A ponieważ dotyczy ona wyłącznie Karpat, to część ich pewnie odpadnie, bo są
umiejscowione już na podgórzach, które w skład Karpat nie wchodzą.
Siedziałam nad tym już od dwóch dni i nagle wpadłam na
pomysł wycieczki. Cmentarze wojenne w gminie Zakliczyn, położonej na pograniczu
dwóch pogórzy – Wiśnickiego i Rożnowskiego. Jest ich 10, wszystkie łatwe do
odnalezienia. Przy okazji odwiedzimy urokliwy Zakliczyn, pójdziemy na kawę… No
i po drodze możemy zatrzymać się w Melsztynie, bo moi przyjaciele jeszcze nie
widzieli odrestaurowanej zamkowej wieży.
Pomysł się bardzo spodobał. Także Magdzie, która postanowiła
się z nami wybrać.
Pogoda na sobotę była przewidywana piękna, więc wycieczka powinna być udana. Przygotowałam plan wycieczki i nawet krótki przewodnik po zakliczyńskich nekropoliach z I wojny światowej.
Pojechaliśmy przez Czchów. W Jurkowie skręciliśmy na
Zakliczyn. Pierwszy cmentarz mieliśmy w Domosławicach. Najstarsze wzmianki o wsi
pochodzą z wieku XV. Jej właścicielem był wtedy słynny Spytek z Melsztyna. W XVII wieku prawdopodobnie ówczesny właściciel Zygmunt A. Tarło zbudował tu
kaplicę, w której umieścił XVI-wieczny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Szybko zasłynął on łaskami, więc do Domosławic zaczęły przybywać pielgrzymki.
Obecny kościół powstał właśnie w miejscu
tej kaplicy pod koniec wieku XVIII. Zbudowano go w stylu barokowo-klasycystycznym.
Został do niego przeniesiony wspomniany obraz, nazywany Matką Bożą
Domosławicką. Fundatorem był kolejny właściciel, hrabia Antoni Lanckoroński. W XIX wieku dobudowano do kościoła drewnianą wieżę.
Na zewnątrz kościoła za ołtarzem głównym znajduje się
zabytkowy Ogrójec, wybudowany w tym samym czasie, co wieża. Najcenniejszym
zabytkiem jest kamienna gotycka chrzcielnica z XV wieku, przeniesiona tu z kościoła w Melsztynie.
W czasie I wojny światowej toczyły się tu zaciekłe walki. Obok kościoła znajduje się tablica, upamiętniająca uderzenie pocisku artyleryjskiego. Pomimo dużego wybuchu w bliskiej odległości od kościoła, nikt nie ucierpiał, nie uległ również uszkodzeniu budynek kościoła. Kościół niestety jest zamknięty, więc nie możemy zajrzeć do środka.
Idziemy na parafialny cmentarz, gdzie znajduje się cmentarz
wojenny nr 291. Pochowani są na nim wszyscy żołnierze, którzy zginęli na
przełomie 1914 – 1915 roku podczas toczących się tutaj walk. Są pomiędzy nimi
także żołnierze rosyjscy. Projektantem tego cmentarza był austriacki architekt,
Robert Motka. Zarówno ten, jak i wszystkie inne cmentarze, które dzisiaj odwiedzimy,
zostały zaprojektowane właśnie przez niego.
Teraz jedziemy do miejscowości Charzewice. Tu zrobimy sobie mały spacer. Tutaj, w tzw. Czarnym Lesie, są aż trzy cmentarze wojenne. Odwiedzamy najpierw największy, nie tylko w Charzewicach, ale na terenie całej gminy Zakliczyn. To cmentarz nr 290. W gęstym lesie są trzy kwatery mogił, przedzielone drogą. W miejscu tego cmentarza odbyła się krwawa bitwa. Zostało na nim pochowanych 161 żołnierzy, zarówno z armii austro-węgierskiej, jak i rosyjskich.
Odszukujemy w lesie dwa kolejne cmentarze. Małe i wyglądające prawie identycznie. Różnią się od siebie tylko krzyżami na
pomniku. Na cmentarzu nr 289 pochowani są w zbiorowej mogile żołnierze
rosyjscy, a na cmentarzu nr 288, także w zbiorowym grobie, żołnierze armii
austriackiej.
Austro-Węgry w czasie I wojny światowej zadbały o godny
pochówek poległych żołnierzy. Zajmował się tym powołany w tym celu specjalnie Wydział Grobów Wojennych przy Ministerstwie
Wojny. W ramach tego wydziału na terenie Galicji powołane zostały trzy
oddziały (w Krakowie dla Galicji
Zachodniej, Przemyślu dla Galicji Środkowej i Lwowie dla Galicji Wschodniej).
Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie działał najprężniej. Teren Galicji Zachodniej został podzielony na 11 okręgów. Powstało tu,
jak wyżej wspomniałam, 400 cmentarzy
wojennych. Zakliczyńskie cmentarze leżą w okręgu brzeskim (nr VIII).
Z Charzewic, krętymi, wąskimi drogami jedziemy do Melsztyna.
Tam chcę pokazać moim przyjaciołom odrestaurowaną wieżę tutejszego
średniowiecznego zamku. Widziałam ją latem.
Tutejszy zamek został zbudowany w wieku XIV przez ród
Melsztyńskich. Jego właścicielem był m.in. słynny Spytko z Melsztyna. Jego
syn, Spytek Melsztyński, został husyckim przywódcą i zamek był wtedy
ośrodkiem ruchu husyckiego w Polsce. Odbudowany ostatnio donżon powstał
nieco później, na przełomie XIV i XV wieku.
W 1546 roku zamek został przebudowany w stylu
renesansowym. Do dzisiaj zachował się fragment renesansowego muru ze
strzelnicami w środkowej części zamku.
Twierdza uległa zniszczeniu podczas konfederacji barskiej.
Najpierw zajęta przez konfederatów, a potem splądrowana i spalona
przez wojska rosyjskie. Pozostałości zostały częściowo rozebrane,
a materiał wykorzystany na budowę kościoła w Domosławicach.
W 1846 roku zawalił się częściowo donżon. Resztki zostały uratowane przez
władze austriackie, które zakazały chłopom dalszej rozbiórki
i zabezpieczyły je jako trwałą ruinę. Karol Lanckoroński zbudował pod
koniec XIX wieku na dziedzińcu schronisko turystyczne.
W ostatnich latach budowlę przejęła gmina. Postanowiła ją
częściowo odrestaurować. Przeprowadzone zostały prace archeologiczne. W 2017 roku rozpoczęła się rekonstrukcja
donżonu, która zakończono w grudniu 2023 roku. Latem, kiedy tu byłam z synem, można było wejść na szczyt pięciokondygnacyjnej wieży, gdzie znajduje
się taras widokowy. Są stąd piękne widoki na Dunajec i położone za nim
Pogórze Rożnowskie.
Niestety, rozpoczęto ostatni etap rekonstrukcji. W jej
ramach odtwarzana jest przypora wieży. Będzie ona miała cztery kondygnacje i też będzie udostępniona dla turystów. Cała wieża jest teraz otoczona ogrodzeniem
i nie ma do niej dostępu. Całe szczęście, że bokiem jest pozostawione miejsce
do przejścia, więc udaje nam się wejść na zamkowe wzgórze. Jest mi przykro, bo
obiecałam przyjaciołom wejście na wieżę. Trudno. Będą musieli poczekać do
zakończenia prac. Ale będziemy mieli powód, żeby tu wrócić.
Jedziemy dalej. Kolejnym miejscem, jaki zamierzamy odwiedzić
to cmentarz nr 287 w Roztoce. Podjeżdżamy do niego od złej strony – tak nam
kazała nawigacja. Musimy dojść kawałek błotnistą drogą. Cmentarz położony jest
w ładnym lesie, w obniżeniu terenu. Jest to bardzo urokliwe miejsce,
zachęcające to listopadowej zadumy.
Teraz pora na Zakliczyn. Mamy tu w planie spacer po
miasteczku, odwiedzenie dwóch cmentarzy i kawę z ciastkiem. Ostatecznie to
krajoznawcza wycieczka jest, więc kawa jest obowiązkowa.
Zakliczyn jest najmniejszym miastem w Małopolsce. Mieszkańcy
regionu lubią tu jednak robić zakupy, więc bywa tutaj sporo ludzi. Szczególnie
gwarno jest ponoć w środy, kiedy to odbywa się tradycyjny jarmark. Także w piątki i soboty na rynku toczy się handel, o czym możemy się naocznie
przekonać. Większość płyty sporego rynku jest zastawiona straganami. Handluje
się tu płodami rolnymi, ale także ubraniami i innymi rzeczami, przydatnymi w gospodarstwie domowym.
Zakliczyn jako miasto powstał w XVI wieku. Prawa miejskie
nadał mu Zygmunt II August. Było to miasto prywatne. Jego właścicielem był
Spytek Wawrzyniec Jordan. Wcześniej była tu osada benedyktyńska o nazwie
Opatkowice. Pierwsza o niej wzmianka pochodzi z 1105 roku, z której wynika, że
istniała jeszcze wcześniej.
Miasteczko było położone na skrzyżowaniu szlaków handlowych.
Przebiegał tędy także najbardziej znany w Europie szlak pielgrzymkowy – Droga
św. Jakuba. Nic więc dziwnego, że miejscowość świetnie się rozwijała.
W 1622 roku został tu założony pierwszy w Polsce klasztor reformowanych Ojców Franciszkanów Mniejszych który działa do dzisiaj. Zamierzamy do niego zajrzeć.
W Zakliczynie bywał Jacek Malczewski. Podarował miastu
swój autoportret, który zdobi reprezentacyjną salę tutejszego ratusza. Tuż obok
Zakliczyna znajdują się słynne Lusławice, gdzie w dworku szlacheckim zamieszkał
Krzysztof Penderecki. Stworzył tam słynne Europejskie Centrum Muzyki. Byliśmy
tam dwa lata temu.
Przed II wojną światową 25% mieszkańców Zakliczyna stanowili
Żydzi. Podczas wojny zostali najpierw
zamknięci w getcie, a w 1942 roku wywiezieni do obozu zagłady w Bełżcu.
Zakliczyn zachował swój historyczny układ
urbanistyczny. Zostało tu także sporo
parterowych drewnianych domów o konstrukcji przysłupowej. Ciężar dachów
wspierał się nie na ścianach budowanych techniką zrębową, a na dziewięciu
słupach stawianych na zewnątrz budynku. Pozwalało to na wymianę spróchniałych
belek oraz na zmianę układu ścian bez naruszania więźby dachowej. Trzy
zewnętrzne, ozdobne słupy, podpierały mocno wysunięty dach, który tworzył okap
nad chodnikiem. Takie domy zachowały się jeszcze m.in. w Jaśliskach, Jaćmierzu,
Lipnicy Murowanej i Czchowie.
Idziemy na spacer ulicą Adama Mickiewicza w stronę parafialnego kościoła
pw. św. Idziego Opata. Został zbudowany w poł. wieku XVIII przy wcześniejszej,
renesansowej kaplicy, w stylu późnobarokowym. Jest to budowla jednonawowa.
Ołtarze rokokowe, także z XVIII wieku. Mimo, że kościół jest otwarty, to są w nim malowane ściany i wszystkie
ołtarze i inne sprzęty są szczelnie zakryte folią, więc wiele nie udaje się nam zobaczyć.
W planie mamy teraz odwiedzenie kolejnego cmentarza – nr 294. Jest to duża kwatera na tutejszym cmentarzu komunalnym. Jest tam
pochowanych 251 żołnierzy z armii austro-węgierskiej i na osobnej kwaterze, z boku, 17 rosyjskich. Na tym cmentarzu pochowano także żołnierzy poległych we
wrześniu 1939 roku.
Na cmentarzu komunalnym jest wiele starych i ciekawych
grobów. Zatrzymujemy się przy jednym z nich. Jest to obelisk z orłem o rozpostartych skrzydłach na szczycie. Pochowany
został tam Kazimierz Bojarski, kapitan I Brygady Legionów Polskich, poległy w bitwie pod Łowczówkiem. Zaciekawia nas piękny wieniec, położony na jego grobie.
Wykonany bardzo starannie z szyszek, orzechów i owoców jarzębiny.
Wracamy teraz do rynku, bo przyszła wreszcie pora na kawę.
Znalazłam w Internecie lokal o nazwie Kredens Cafe & Bistro. Miał całkiem dobre
opinie. Niestety, po jego odnalezieniu okazało się że jest nieczynny. Albo
został zamknięty, albo odbywał się w nim remont. W cukierni obok można było się
teoretycznie napić kawy i zjeść ciastko, ale dochodziła pierwsza i sprzedawczyni oznajmiła, że nas nie obsłuży, bo już zamyka. Byliśmy już wcześniej w ratuszu,
gdzie znajduje się restauracja, ale zapach starego, przesmażonego oleju nie był zbyt zachęcający. Na szczęście polecono nam restaurację "Missterium".
Wystrój taki sobie, sernik w gablotce starawy i raczej nie zachęcający do konsumpcji. Była jeszcze ponoć szarlotka. Pani za barem stwierdziła, że ten, który zamówimy, będzie świeży. Postanowiliśmy zaryzykować, bo nie mieliśmy raczej wyboru. Po zajrzeniu do karty skusiliśmy się jeszcze na barszczyk z uszkami. Zwłaszcza, że obok nas stała już ubrana świątecznie choinka. Mieliśmy przedsmak wigilii. Barszczyk był bardzo smaczny, podany w oryginalnych talerzach. A sernik świeżutki, pyszny i pięknie podany z lodami i malinową polewą. Kawa też dobra. No i żadnych kuchennych zapachów. Lokal godny polecenia.
Teraz podjeżdżamy pod cmentarz nr 293. To ciekawy cmentarz.
Pochowano na nim żołnierzy wyznania
mojżeszowego. Z reguły byli grzebani na cmentarzach żydowskich, na wydzielonych
kwaterach. Tu stworzono dla nich samodzielny, wojenny cmentarz. Jest
dobrze zachowany. Zdaje się, że ostatnio nawet odnowiony. Nigdzie nie znalazłam
informacji, że Niemcy zniszczyli go podczas II wojny światowej. Szkoda, że tuż
za nim postawiono jakiś budynek, bo to go bardzo oszpeciło. Namęczyliśmy się,
żeby zrobić takie zdjęcia, żeby go nie było widać.
Jedziemy teraz do miejscowości Faściszowa. Znajduje się tam
cmentarz nr 292. Położony wśród pól na wzniesieniu i otoczony drzewami. Trochę
zaniedbany, ale bardzo nam się podoba.
Wracamy do Zakliczyna i skręcamy na drogę nr 975 prowadzącą
do Nowego Sącza. Zatrzymujemy się jeszcze przy wspomnianym wyżej klasztorze
franciszkanów. Jest tu kościół pw. Matki Bożej Anielskiej, który pełni rolę
drugiego kościoła parafialnego. Zbudowany został w poł. wieku XVII w stylu
barokowym. Polichromia pochodzi z wieku XIX i ponoć została namalowana przy
współudziale Jacka Malczewskiego.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w Paleśnicy. Są
tu dwa cmentarze wojenne – nr 296 i 295. To dwa ostatnie zaplanowane na
dzisiaj. Udało nam się dotrzeć do wszystkich na terenie gminy Zakliczyn.
Na tym o nr 296 jest wieniec bardzo podobny do tego z grobu
legionisty w Zakliczynie. Ktoś w tych okolicach musi się trudnić ich wyrobem.
Są bardzo pracochłonne.
Ten drugi, położony tuż obok niego jest bardzo wypracowany. Jest to kwatera na cmentarzu komunalnym. Składa się z dwóch części. W jednej pochowani są żołnierze rosyjscy, w drugiej z armii austro-węgierskiej. Pośrodku znajduje się stojący na niewielkim betonowym postumencie, żeliwny krzyż z mieczy z datą 1915. W cmentarz została wkomponowana kwatera zbudowana z tego samego materiału, a będąca grobowcem rodziny Steckich. Pod tym cmentarzem znajdujemy sądecki akcent – znicz pozostawiony tu przez członków naszego sądeckiego PTT. Zatrzymali się tu dwa tygodnie temu, podczas wycieczki do Tarnowa.
Jestem dumna z siebie. Dobrze zaplanowałam wycieczkę, wszystkie punkty programu udało się nam zrealizować, nie zabłądziliśmy ani razu i wróciliśmy dokładnie przed zmierzchem. Pogodę mieliśmy świetną, a moi przyjaciele wrócili do domu bardzo zadowoleni. Ja zresztą też!
Pogórze Rożnowskie Pogórze Wiśnickie cmentarze wojenne Zakliczyn Paleśnica Charzewice Domosławice Roztoka Faściszowa