Beskid Niski - 24 kwietnia 2021
Postanowiłam pojechać do Koniecznej i Zdyni, żeby zobaczyć
tamtejsze cerkwie. A potem wjechać na Przełęcz Małastowską, obejrzeć cmentarz z I wojny światowej i zrobić sobie spacer na szczyt Magury Małastowskiej. No i miałam jeszcze kilka miejsc, które ewentualnie zamierzałam odwiedzić po drodze.
Niestety, w Kwiatoniu był wypadek drogowy. Zapowiadało się na dłuższy postój.
Postanowiłam zmienić więc plany. Jeszcze zimą zaplanowałam sobie wycieczkę do
Blechnarki. Planowałam tam pojechać z przyjaciółmi, ale Marek wpadł niedawno na
ten sam pomysł i pojechali tam razem z Lilą. Przeszli dokładnie taką samą
trasą, którą ja chciałam przejść.
Zawróciłam z powrotem do Ujścia Gorlickiego, a potem
skręciłam do Wysowej-Zdrój, skąd należało wyjść. Co prawda nie do końca
pamiętałam, jak mam dokładnie iść, żeby się nie zgubić, ale od czego telefon do
przyjaciela. Skonsultowałam się z Markiem, a potem kazałam mu pilnować
telefonu. Tak na wszelki wypadek. Z takim zabezpieczeniem czułam się raźniej. I dwukrotnie jeszcze upewniałam się, czy na pewno dobrze idę.
Zatrzymałam się w Wysowej przy kościele, a potem przy
cerkwi, naprzeciw której zostawiłam samochód.
Drewniany Kościół pw. Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej
został zbudowany tuż przed II wojną światową według projektu prof. Zdzisława
Mączeńskiego, nawiązującego do dawnego budownictwa regionalnego.
Cerkiew prawosławna pw. Michała Archanioła jest starsza,
powstała bowiem w wieku XVIII jako cerkiew greckokatolicka. Cennym elementem wyposażenia jest w niej późnobarokowy ikonostas.
Zaglądam jeszcze na tutejszy cmentarz. Obok siebie
spoczywają wyznawcy wszystkich trzech religii.
Idę szlakiem żółtym, który prowadzi przez Blechnarkę.
Niestety, trzeba iść asfaltem, ale to
ostatnia miejscowość, więc ruch jest symboliczny.
Przy dwujęzycznej tablicy skręcam na gminny szlak,
prowadzący do cmentarza wojennego nr 50 z I wojny światowej, znajdującego się
pod szczytem wzniesienia o nazwie Wysota (784 m n.p.m.). Ścieżka jest
przyjemna, najpierw prowadzi łąkami, z których jest rozległy widok na
Blechnarkę i naprzeciwległe szczyty, którymi przebiega polsko-słowacka granica.
Potem wchodzi do bukowego lasu, w którym pełno drzew o fantastycznych
kształtach - tu jest mocno stromo.
Cmentarz zaprojektowany przez słynnego Dušana Jurkoviča.
Niewiele z niego do naszych czasów zostało. Może dlatego, że pochowani są tu głównie
żołnierze rosyjscy.
Schodzę tą samą drogą i idę dalej przez Blechnarkę. Wieś
powstała w XVI wieku. Założono ją na prawie wołoskim. Nazwa pochodzi
prawdopodobnie od słowa „blechnar”, oznaczającego rzemieślnika zajmującego się
bieleniem płótna.
Mijam dwie zabytkowe studnie i kaplicę św. Mikołaja. Docieram
do cerkwi pw. Świętych Kosmy i Damiana. To cerkiew murowana, zbudowana w 1801
roku. Do 1947 roku była to świątynia greckokatolicka. Później używana jako
owczarnia. W 1958 roku przejął ją kościół prawosławny i obecnie pełni rolę
filialnej świątyni parafii prawosławnej w Wysowej.
Wcześniej była w Blechnarce inna cerkiew, ale została
zniszczona podczas konfederacji barskiej. Znajdowała się prawdopodobnie w
miejscu kapliczki św. Mikołaja.
Kawałek za cerkwią asfalt się kończy. Pojawiają się znaki
ścieżki prowadzącej do kolejnego cmentarza wojennego z I wojny światowej – nr 49. Szlak prowadzi wygodną drogą wzdłuż rzeki Ropa, na której w tym miejscu
bobry pobudowały sobie liczne tamy. W pewnym momencie szlak schodzi z drogi i pnie się wąską ścieżynką stromo do góry. Ale najwyżej pięć minut, i jest już
cmentarz. Też zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča. Ten jest zdecydowanie
większy od poprzedniego, chociaż też bardzo skromny.
Wracam z powrotem na drogę. Przez chwilę idę bez szlaku, ale
potem na drogę, którą podążam, wychodzi niebieski szlak. I doprowadza mnie wygodną,
szeroką drogą aż do Wysowej, prawie tuż obok miejsca, gdzie zostawiłam
samochód.
Jestem nieco zdziwiona, że tu wiosna jest jeszcze bardziej
spóźniona niż u nas. Kwitną dopiero podbiały. I niewiele więcej. Na łąkach
trochę pierwiosnków wyniosłych, a w lesie tylko w jednym miejscu zauważyłam
kępę kwitnących żywców gruczołowatych, reszta nie ma nawet pąków. Właściwie
należałoby powiedzieć, że to nie wiosna, a dopiero przedwiośnie.
Wycieczka, mimo że planowana była inna, okazała się całkiem
udana. Zwłaszcza że pogoda mi dopisała, bo mimo chmur, wychodziło zza nich co
chwilę słońce, było ciepło i przyjemnie.
Beskid Niski cerkwie cmentarze wojenne Wysowa- Zdrój Blechnarka