Małe i Wielkie Jasło, Połonina Wetlińska, Smerek
Wisłok Wielki, Wola Niżna, Jaśliska, Daliowa
Mój drugi raz w Bieszczadach. W ubiegłym roku byliśmy tu w lipcu. Byłam zachwycona! No i te nowe
dla mnie rośliny!
Wyjechaliśmy w piątek po południu, nocowali w Smereku.
W sobotę przeszliśmy fragment głównego szlaku beskidzkiego - Smerek - Cisna, zaliczając po kolei: Berdo, Fereczatą, Okrąglik, Duże Jasło,
Szczawnik, Małe Jasło, Worwosokę, Rożki i Wyżną. Wynajęliśmy sobie w Cisnej busa i wróciliśmy w ten sposób do Smereka.
Wieczorem zrobiłyśmy sobie jeszcze Martą spacer po Smereku.
W niedzielę moi przyjaciele obiecali mi pokazać Połoninę
Wetlińską. Wyszliśmy z Przełęczy Wyżnej - mieliśmy dojść do Przełęczy
Orłowicza i wrócić tą samą drogą, ale
Marta z Krzyśkiem na przełęczy zmienili plany (jak zwykle, kiedy mamy wracać tą
sama trasą) i zaliczyliśmy jeszcze Smerek, a zeszli do Kalnicy. Tu Krzysiek (udając,
że nie jest z nami, bo trzem osobom trudno jest złapać stopa), zatrzymał jakiś
samochód. Zostałam do niego wsadzona i sympatyczna dziewczyna podrzuciła mnie
na Przełęcz Wyżną, gdzie zostało moje autko. Wróciłam po przyjaciół,
zjedliśmy obiad w Smereku, spakowali się i ruszyli w drogę powrotną.
Po drodze obejrzeliśmy cerkiew w Wisłoku Wielkim, i drugą,
murowaną, w Woli Niżnej.
Podjechaliśmy też do Jaślisk, bo Marta twierdziła, że
miejscowość wygląda tak, jakby czas się tu zatrzymał. I rzeczywiście tak było.
Ostatni przystanek zrobiliśmy pod cerkwią w Daliowej.
Bieszczady, piękna pogoda, no i oczywiście sporo kolejnych nowych roślin – to był wspaniały weekend.
Bieszczady Beskid Niski Połonina Wetlińska cerkwie Smerek Wielkie Jasło Małe Jasło