Beskid Wyspowy - 20 października 2024
Jesień nadal jest piękna. Podejmuję kolejną próbę. Tym razem nieco ambitniej. Jadę na Białowodzką Górę nad Dunajcem. Niestety, ponieważ obawiam się, że w moim obecnym stanie nie dam rady zaliczyć mojej zwykłej trasy (kółeczko z Marcinkowic), to jadę do Zawadki przez Chomranice. Stamtąd jest stroma, asfaltowa droga na sam szczyt. Już nią kiedyś wjeżdżałam, więc powinnam dać radę. Na szczęście po drodze spotykam tylko jeden samochód, i to w miejscu, gdzie nie jest tak stromo i wąsko.
Zostawiam samochód pod nową kaplicą. Obok niej pojawiły się
dwa pomniki. Pierwszy, poświęcony partyzantom, walczącym podczas II wojny
światowej z Niemcami, a także tym walczącym po wojnie z nową, komunistyczną władzą. Drugi powstał dopiero w marcu tego roku. Właściwie wybrałam się tu po części dla niego.
Został postawiony, aby uczcić sołtysa Zawadki, Kazimierza Połomskiego, który wraz
z tutejszymi mieszkańcami uratował w 1914 roku życie 28 węgierskim huzarom,
ściganym przez żołnierzy rosyjskich. Był on przodkiem naszego młodego sądeckiego
historyka, Łukasza Połomskiego, z którym mam zaszczyt się przyjaźnić. Piszę „mam
zaszczyt”, bo Łukasz jest niesamowitym człowiekiem i zaliczać się do grona jego
bliskich znajomych to naprawdę wyróżnienie. Przez swoją działalność rozsławia Nowy Sącz nie tylko w Polsce, ale także w różnych zakątkach świata. Nie byłam na
odsłonięciu tego pomnika, a szkoda, bo to była piękna uroczystość. Chcę sprawić
Łukaszowi przyjemność i pochwalić się, że odwiedziłam ten pomnik.
Kaplica ma platformę widokową. Może nie jest bardzo potrzebna, bo widoki stąd i tak są piękne, ale warto na nią wejść.
Mam w planach poplątanie się trochę po szczycie.
Białowodzka Góra nad Dunajcem to dwuwierzchołkowa góra, położona na skraju Beskidu Wyspowego (Rozdziele - 616 m n.p.m i Zamczysko – 606 m n.p.m).
W 1961 roku na wschodnich zboczach góry utworzono rezerwat przyrody.
Przychodzę tu bardzo często od 2011 roku. Pokazali mi to miejsce przyjaciele. Bardzo mi się tu spodobało. Ale ponadto znalazłam wtedy w krzakach
przewróconą tablicę, na której były wymienione rosnące w tutejszym rezerwacie
rośliny. To wystarczyło, żeby Białowodzka Góra stała się moim ulubionym
miejscem. Zwłaszcza, że jest ledwie kilka kilometrów od mojego domu. Byłam
tutaj już najmniej trzydzieści razy. I prawie za każdym razem znajdowałam jakiś
nowy gatunek rośliny, którego jeszcze nie miałam w swojej kolekcji.
Idę najpierw do rezerwatu i do punktu widokowego. Po drodze
mijam kaplicę, położoną na szczycie Zamczyska. Tę starą, a właściwie też nową,
bo została ostatnio przebudowana i odnowiona.
Po zaliczeniu punku widokowego wracam z powrotem pod nową kaplicę. I przechodzę na południową stronę góry. Jest stamtąd widok na Tatry, Często tamtędy szłam, bo przechodzi tam żółty szlak, ale tym razem schodzę na polany poniżej szczytu. Nigdy tu jeszcze nie byłam. A jest tutaj naprawdę ładnie. No i są piękne widoki.
Plątam się więc z przyjemnością a to po łąkach,
a to po ścieżkach, wydeptanych przez tutejszych mieszkańców. Zaliczam szczyt Rozdziela. Tu nikogo nie
spotykam, w przeciwieństwie do okolic Zamczyska, gdzie było sporo turystów. Jak
wróciłam pod kaplicę, to stało pod nią ponad 20 samochodów.
Od czasu, jak zrobiło się modne zdobywanie różnych odznak i wymyślono Koronę Beskidu Wyspowego, miejsce to stało się mocno popularne, bo jest jednym ze szczytów do zdobycia. Szkoda tylko, że to zdobycie polega często na wjechaniu samochodem na sam wierzchołek. A że w Beskidzie Wyspowym można tak zaliczyć sporo szczytów… No cóż… Ostatecznie najważniejsze jest teraz zdjęcie zrobione na szczycie, a nie sposób, w jaki się go zdobyło… Takie czasy…
Pospacerowałam sobie trochę. Przeszłam jakieś 7 kilometrów.
I szczerze powiedziawszy, wróciłam pod samochód mocno zmęczona. A przecież
chodziłam głównie po płaskim terenie. Jestem nadal bardzo słaba. Raczej
nie jestem jeszcze gotowa, żeby wrócić na górskie szlaki. Ale to był bardzo piękny
i przyjemny spacer i wróciłam do domu w świetnym humorze.
Beskid Wyspowy Białowodzka Góra