Beskid Niski - 12 września 2021
Tym razem umawiam się na wycieczkę z Markiem. Mamy dwie opcje do wyboru – Beskid Makowski i Beskid Niski. Od zachodu nadciągają deszcze, więc na wszelki wypadek decydujemy się na wschód. Marek potrzebuje wejść na Baranie, bo zaliczenie tego szczytu potrzebne mu jest do zdobycia jakiejś kolejnej już odznaki. Zabieramy ze sobą Magdę – potem okazuje się, że kiedyś bywała często w Olchowcu podczas wakacji i teraz sporo może nam opowiedzieć o terenie, na którym się znajdujemy. Marek jest pod wrażeniem.
Kilka lat temu w Olchowcu została wytyczona ścieżka
przyrodniczo-historyczna. Taka 12-kilometrowa pętla, przechodząca właśnie
przez Baranie. Wychodzi spod cerkwi i wraca w to samo miejsce.
Olchowiec to wieś założona już w I poł. XVI wieku. Lokowana
na prawie wołoskim przez rodzinę Wojszyków. Od 1541 roku aż do wieku XIX była
własnością rodu Stadnickich. Podczas
konfederacji barskiej stacjonowali tu konfederaci. Podczas II wojny światowej
Niemcy wywieźli część mieszkańców na roboty. W 1944 roku większość mieszkańców
została przesiedlona do ZSRR jako Ukraińcy.
Od 1990 roku podczas odpustu w dzień św. Mikołaja (22 czerwca) odbywają się tu
kermesze łemkowskie – spotkania Łemków z Polski i zagranicy.
Wycieczkę rozpoczynamy od obejrzenia cerkwi greckokatolickiej
pw. Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja. Powstała przed II wojną światową, na
miejscu wcześniejszej, XVIII- wiecznej. Świątynia ucierpiała podczas działań
wojennych. Spłonął wtedy ikonostas i duża część wyposażenia. Rozpoczęto remont,
ale przerwała go akcja wysiedleńcza. W 1949 roku cerkiew przeszła w
użytkowanie przez katolików, ale rok później musieli oni walczyć z próbą rozebrania jej przez władze. W 1956 roku dokonano kolejnych napraw, a z cerkwi
zaczęli korzystać też grekokatolicy. Od roku 2000 cerkiew jest własnością kościoła greckokatolickiego, ale ponoć nadal korzystają z niego oba wyznania.
Współczesny ikonostas został wzbogacony przez XVIII-wieczne ikony przeniesione
tu z dawnych cerkwi w Ruszelczycach i Leszczawce.
Do cerkwi prowadzi kamienny, łukowy mostek, zbudowany w XIX
wieku. W pobliżu stoi drewniana, łemkowska chyża. Całość stanowi urokliwy
zakątek.
Początkowo szlak prowadzi łąkami wzdłuż potoku Olchowczyk.
Jest tu bardzo ładnie. Potem wchodzimy na teren MPN i zagłębiamy się w bukowy
las. Docieramy najpierw na Przełęcz Beskid, a potem zdobywamy Baranie (754 m
n.p.m.). Szczyt leży na polsko-słowackiej granicy. Po słowacku nazywa się Stávok.
Była tu kiedyś stalowa wieża obserwacyjna, zbudowana przez Niemców podczas II wojny światowej. Zawaliła się na przełomie 1999/2000 roku. Słowacy po swojej
stronie szczytu zbudowali w 2006 nową, 17-metrową, drewnianą. Niestety, z uwagi
na zły stan techniczny została podcięta w 2019 roku. Na szczycie jest schron MPN, w którym można
spędzić bezpiecznie noc, bo ma drzwi, są też ławeczki i miejsce na ognisko. No
i dwa oznaczenia szczytu – słowackie i polskie.
Schodzimy naszą ścieżką w dół. Docieramy znowu do ładnych, typowych dla Beskidu Niskiego łąk. Widać już powoli nadchodzącą jesień. Znowu mamy szczęście do pogody – jest słonecznie i ciepło.
Zatrzymujemy się na chwilę przy chyży łemkowskiej, która pełni teraz rolę ekomuzeum. Zakupił ją w 1981 roku Tadeusz Kiełbasiński – mieszkający w Łodzi miłośnik Łemkowszczyzny. Chyża została gruntownie wyremontowana pod nadzorem konserwatora zabytków. Pan Tadeusz postanowił w niej zorganizować ekspozycję prezentującą kulturę łemkowską. Okazuje się, że Magda bywała tu często, a nawet nocowała, bo właściciel chyży był dobrym znajomym jej męża.
Tadeusz Kiełbasiński bardzo zaangażował się w ochronę kultury ludowej Karpat, a szczególnie Łemkowszczyzny. Poza utworzeniem wspomnianego muzeum, organizował różne wystawy, prezentujące kulturę górali ruskich Karpat. Był jednym z inicjatorów i animatorów przywrócenia obchodów łemkowskiego kermeszu w Olchowcu. Duże zasługi położył przy renowacji tutejszej cerkwi. Za swoją działalność na rzecz ratowania i popularyzowania kultury łemkowskiej był wielokrotnie nagradzany i odznaczany.
Chyża jest co prawda zamknięta, ale jest wietrzona i ma
otwarte okna, więc możemy zajrzeć do wnętrza. Magda jest wzruszona –
ostatecznie spędziła tu w młodości bardzo miłe chwile.
Idąc dalej, zamykamy nasze kółko, docierając znowu pod
olchowiecką cerkiew.
Kolejna udana wycieczka i kolejny karpacki szczyt zaliczony.
Beskid Niski cerkwie Olchowiec Baranie