Beskid Żywiecki - 21 lipca 2018
Wreszcie pojawia się nadzieja, że pogoda będzie lepsza. Ale tak naprawdę to nie do końca, bo ma być burzowo, a burze w górach są niebezpieczne. Najlepsza pogoda jest zapowiadana na sobotę i to na Babiej Górze. To się nawet dobrze składa, bo miałam ją na ten rok zaplanowaną. Dzwonię do Marka i Marty. Są chętni, więc wybieramy się tym razem we czwórkę.
W planie mamy wejście zielonym szlakiem z Przywarówki, bo muszę sprawdzić, czy przypadkiem przy ruinach dawnego schroniska nie rośnie arnika górska. Jej stanowisko w tamtym miejscu podaje Czerwona Księga Karpat Polskich. A jak będziemy schodzić, to pozostawiam inwencji moich przyjaciół.
Wyjeżdżamy we mgle. Towarzyszy nam prawie całą drogę. Dopiero za Nowym Targiem robi się słonecznie. W Przywarówce jest pięknie. Babia Góra na tle błękitnego nieba.
.jpg)

Początkowo szlak jest nieciekawy. Tygodniowe, intensywne opady w połączeniu ze zniszczeniem szlaku przez prace przy wycince lasu spowodowały, że trzeba brnąć w sporym błocie. Dobrze, że las jest bez podszytu, to idziemy bokiem. Potem robi się lepiej. A kiedy przechodzimy Krzywy Potok, szlak zaczyna być ładny. Pojawia się wygodny, kamienny chodnik, ułożony pewnie jeszcze na początku XX w., kiedy zostało zbudowane tu schronisko Beskidenvereinu. Kiedy las zamienia się w kosówkę i pokazują się widoki, szlak staje się piękny.
.jpg)
.jpg)
Robimy sobie postój przy ruinach schroniska, Krzysiek pomaga mi szukać arniki, ale nasze wysiłki są daremne – nie udaje nam się jej wypatrzyć, o ile rzeczywiście tam jeszcze rośnie.
.jpg)
.jpg)
Na Diablaku tłumy ludzi – pierwszy słoneczny dzień po długotrwałych opadach – nie ma się co dziwić.
.jpg)

Na dół schodzimy szlakiem żółtym na Słowację do skrzyżowania szlaków przy Hájovňi na Rovniach. Jest tu gajówka, w której często bywał Pavol Országh ps. Hviezdoslav, jeden z najsłynniejszych słowackich poetów. Obecnie znajduje się w niej poświęcone mu muzeum.
.jpg)

My zmieniamy szlak na niebieski, żeby wrócić do Przywarówki, gdzie mamy zostawiony samochód. Jesteśmy zmęczeni, bo chociaż trasa nie była długa, to szlak zejściowy był bardzo kamienisty i niewygodny. Wleczemy się ostatkiem sił i z ulgą witamy powrót na nasz parking.
Pogodę mieliśmy piękną, ja po raz pierwszy szłam tamtędy na Babią Górę, i mimo, iż nie udało mi się znaleźć arniki, to znalazłam dwie inne roślinki, których jeszcze nie miałam w Atlasie, więc wróciłam do domu bardzo zadowolona, choć trochę zmęczona.
W planie mamy wejście zielonym szlakiem z Przywarówki, bo muszę sprawdzić, czy przypadkiem przy ruinach dawnego schroniska nie rośnie arnika górska. Jej stanowisko w tamtym miejscu podaje Czerwona Księga Karpat Polskich. A jak będziemy schodzić, to pozostawiam inwencji moich przyjaciół.
Wyjeżdżamy we mgle. Towarzyszy nam prawie całą drogę. Dopiero za Nowym Targiem robi się słonecznie. W Przywarówce jest pięknie. Babia Góra na tle błękitnego nieba.
.jpg)

Początkowo szlak jest nieciekawy. Tygodniowe, intensywne opady w połączeniu ze zniszczeniem szlaku przez prace przy wycince lasu spowodowały, że trzeba brnąć w sporym błocie. Dobrze, że las jest bez podszytu, to idziemy bokiem. Potem robi się lepiej. A kiedy przechodzimy Krzywy Potok, szlak zaczyna być ładny. Pojawia się wygodny, kamienny chodnik, ułożony pewnie jeszcze na początku XX w., kiedy zostało zbudowane tu schronisko Beskidenvereinu. Kiedy las zamienia się w kosówkę i pokazują się widoki, szlak staje się piękny.
.jpg)
.jpg)
Robimy sobie postój przy ruinach schroniska, Krzysiek pomaga mi szukać arniki, ale nasze wysiłki są daremne – nie udaje nam się jej wypatrzyć, o ile rzeczywiście tam jeszcze rośnie.
.jpg)
.jpg)
Na Diablaku tłumy ludzi – pierwszy słoneczny dzień po długotrwałych opadach – nie ma się co dziwić.
.jpg)

Na dół schodzimy szlakiem żółtym na Słowację do skrzyżowania szlaków przy Hájovňi na Rovniach. Jest tu gajówka, w której często bywał Pavol Országh ps. Hviezdoslav, jeden z najsłynniejszych słowackich poetów. Obecnie znajduje się w niej poświęcone mu muzeum.
.jpg)

My zmieniamy szlak na niebieski, żeby wrócić do Przywarówki, gdzie mamy zostawiony samochód. Jesteśmy zmęczeni, bo chociaż trasa nie była długa, to szlak zejściowy był bardzo kamienisty i niewygodny. Wleczemy się ostatkiem sił i z ulgą witamy powrót na nasz parking.
Pogodę mieliśmy piękną, ja po raz pierwszy szłam tamtędy na Babią Górę, i mimo, iż nie udało mi się znaleźć arniki, to znalazłam dwie inne roślinki, których jeszcze nie miałam w Atlasie, więc wróciłam do domu bardzo zadowolona, choć trochę zmęczona.
Babia Góra Beskid Żywiecki