KWIECIEŃ
Złoć żółta (Gagea lutea)

Okolice Przełęczy nad Łapszanką - 26 października 2014


Ubiegłoroczna październikowa wycieczka z przyjaciółmi na Spisz była bardzo udana i mocno utkwiła mi w pamięci. Wybraliśmy się wtedy z Przełęczy nad Łapszanką na słowacką stronę. Naszym celem było Rzepisko (sł. Repisko), najwyższy szczyt Magury Spiskiej (1259 m n.p.m.). Ponieważ nie prowadzi na niego żaden szlak turystyczny, moi koledzy opracowali jak zwykle trasę wycieczki tak, żeby można było zrobić kółeczko i wrócić z powrotem w to samo miejsce.

Pogodę mieliśmy cudowną, wędrówka po jesiennych, malowniczych łąkach Spisza była wspaniała, a widoki na ośnieżone szczyty Tatr, zwłaszcza Bielskich, zapierały wręcz dech w piersiach. Dodatkową atrakcją było zejście do Osturni (sł. Osturňi), słowackiej, bardzo pięknej i malowniczej wioski przygranicznej. Szkoda, że nie obejrzeliśmy jej dokładnie z braku czasu, ale na pewno jeszcze tam kiedyś wrócimy.  

Była to z uwagi na widoki, jedna z moich najpiękniejszych wycieczek w ubiegłym roku.

Dlatego też, kiedy w tym roku znajomy zaproponował mi udział w wycieczce KTG sądeckiego PTTK właśnie na Spisz, zgodziłam się bez wahania, zwłaszcza, że pogoda zapowiadała się równie piękna, jak w ubiegłym roku.

Trasa była nieco inna, także częściowo poza szlakami. Tym razem wycieczka odbyła się była po polskiej stronie Magury Spiskiej. Wyszliśmy z Łapsz Wyżnych, zdobyliśmy Kuraszowski Wierch, następnie Przełęcz nad Łapszanką i Pawlikowski Wierch. I zeszliśmy z powrotem do Łapsz Wyżnych. Ta wycieczka okazała się równie udana, jak tamta ubiegłoroczna. Piękne widoki dodatkowo zostały wzbogacone utrzymującymi się przez cały dzień malowniczymi mgłami. 


Przełęcz nad Łapszanką Kuraszowski Wierch Pawlikowski Wierch Magura Spiska
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.