13-14 sierpnia 2016
1 dzień
Turčianske Kľačany - Chata pod Kľačianskou Magurou - Sedlo pod Suchým (ok. 1310 m n.p.m.) - Suchý (1468 m n.p.m.) - Biele skaly (1448 m n.p.m.) - Sedlo Vráta (1440 m n.p.m.) - Stratenec (1513 m n.p.m.) - Sedlo Priehyb (1462 m n.p.m.) - Malý Kriváň, (1671 m n.p.m.) - Sedlo Bublen (1510 m n.p.m.) - Snilovské sedlo (1524 m n.p.m.) - Vrátna Dolina
Pogoda nam tego dnia nie dopisała. Było mgliście i od czasu do czasu padał
deszcz. A szkoda, bo to jest bardzo piękna trasa. Zwłaszcza przejście przez
Białe Skały. Byłam tu w 2009 roku i mieliśmy dużo lepszą pogodę. Zdobywaliśmy
wtedy Suchý (1468 m n.p.m.).
Teraz w planie wycieczki było zdobycie Wielkiego Krywania (Velky
Krivań 1709 m n.p.m.), ale idzie tam tylko część grupy. Na Wielkim
Krywaniu byłam z PTTK na początku lipca, więc nie chce mi się tam wchodzić już
po miesiącu, zwłaszcza przy tak brzydkiej pogodzie. Docieramy do stacji kolejki gondolowej i zjeżdżamy
nią na dół, bo zejście szlakiem pod trasą kolejki jest straszne strome, a ponieważ szłam
tędy niedawno, to pamiętam jeszcze zbyt dobrze ten straszny ból mięśni podczas schodzenia. A jeszcze przy takiej paskudnej pogodzie…
2 dzień
Vrátna dolina – Snilovské sedlo (1524 m n.p.m.) – Chleb (1646 m n.p.m.) - Hromové (1636 m n.p.m.) - Steny (1600 m n.p.m. i 1536 m n.p.m.) - Poludňový grúň (1460 m n.p.m.) - Stoh (1607 m n.p.m.) - Medziholie (1185 m n.p.m) - Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Horné diery - Dolné diery - Biely Potok
Na ten dzień była zaplanowana wycieczka na Chleb. Między innymi dlatego pojechałam z PTT na tę trzydniówkę. Rano okazuje się, że plany uległy zmianie. Grupa zostaje podzielona na dwie, i idą w miejsca, które nas akurat nie interesują. Dobrze, że mam Martę i Krzyśka. Mają mapy, i w związku z tym sami organizujemy sobie wycieczkę. Wjeżdżamy kolejką na Snilovské sedlo, wchodzimy na Chleb i robimy sobie piękne przejście granią. Zwłaszcza, że dzisiaj jest dobra pogoda.
Dołącza do nas kilka osób, które też chciały tu
wejść. Mają ochotę iść dalej, a przy nas czują się bezpiecznie, bo wiedzą, że Marta jest przewodniczką, a na dodatek bardzo odpowiedzialną. Nie mieliśmy w planie dokładnie takiej trasy, jaką
tego dnia przeszliśmy, ale Marta daje się uprosić naszym współtowarzyszom i dla
nich zmieniamy nasze plany. Musimy się w związku z tym spieszyć (bo trasa jest
dłuższa), żeby zejść na umówioną godzinę, gdzie będzie czekać autokar. Krzysiek
przejmuje rolę przewodnika zamykającego i ostro pogania „maruderów”. Na dole
okazuje się, że musimy czekać około godziny na grupę, która zdobywała Wielkiego
Rozsutca. Niepotrzebnie tak gnaliśmy. Ale to był bardzo udany dzień.
Mała Fatra Chleb Stoh