Pieniny - 20 grudnia 2015
Pogoda jest piękna, całkiem jeszcze jesienna. Postanawiam wybrać
się w Pieniny i pójść na Sokolicę szlakiem, którym jeszcze nigdy nie szłam.
Zresztą na Sokolicy byłam już bardzo dawno temu.
Zostawiam samochód tradycyjnie przy budynku PPN i wyruszam
na szlak. Idę kawałek połączonymi szlakami żółtym i zielonym w kierunku Trzech
Koron. A potem skręcam na zielony. To nim właśnie nigdy jeszcze nie szłam. W okolicach Czerteża wchodzę na tzw. Sokolą Perć. Jedyny raz szłam tędy jak
miałam sześć lat. Ale szczerze mówiąc, nie pamiętałam, że jest tu tak
przepaściście i stromo. Są oblodzenia i jest ślisko. Trochę ryzykownie wybrać
się tu samej o tej porze roku.
Na Czerteziku spotykam dwie znajome osoby z PTT. A potem
całą grupę. Idą z Krościenka też zielonym szlakiem, tyle, że od drugiej strony.
Zaliczyli już Sokolicę i pójdą dalej na Trzy Korony. Zupełnie nie miałam
świadomości, że zorganizowali wycieczkę w to samo miejsce, co ja. Gdybym o tym
wiedziała, to pewnie pojechałabym z nimi.
Po wymianie uprzejmości oni ruszają w jedną stronę, a ja w
drugą. Docieram na Sokolicę. Tu niespodzianka. Widzę kwitnącą smagliczkę
skalną, która zwykle ma kwiaty w kwietniu.
Schodzę tak, jak weszło tu PTT. Na Przełęczy Sosnów wchodzę
na zielony szlak i schodzę nim nad Dunajec, a później do Krościenka, zamykając w ten sposób kółko.
Sokolica Pieniny Czertezik